Czy w dwa dni można zorganizować ślub i wesele?
Zapytaliśmy o to Izabelę Janachowską!
Izabela Janachowska kiedyś mówiła, że nigdy nie wyjdzie za mąż i że ten temat w ogóle jej nie interesuje. Tymczasem była tancerka prowadzi w TVN Style popularny program I nie opuszczę Cię aż do ślubu, a jej mąż Krzysztof nosi ją na rękach i obsypuje tysiącami róż. „Miłość jest jak loteria. Nigdy nie wiesz, kiedy i jak długo będziesz szczęśliwy’’, wyznaje gwiazda w rozmowie z Katarzyną Piątkowską.
Izabela Janowska o programie „I nie opuszczę Cię aż do ślubu’’
Nagrywasz już szósty sezon programu I nie opuszczę Cię aż do ślubu. Można w dwa dni zorganizować ślub i wesele?
To niemożliwe, ale ślub, który jest w fazie przygotowań, można w ciągu 48 godzin dopiąć na ostatni guzik. Jest tylko jeden warunek: trzeba mieć taką ekipę, jaką mam ja, i parę cennych kontaktów. Podczas pierwszych odcinków byliśmy wszyscy przerażeni, teraz mamy doświadczenie i niezbędną wiedzę. To śmieszne, ale część widzów myśli, że program jest ustawką, a my naprawdę wkraczamy do akcji na dwa dni przed prawdziwą uroczystością!
Zdarzyło Ci się, że ktoś był niezadowolony z Twoich działań?
Dwa dni przed ślubem uczestnicy programu są tak podenerwowani, że niektóre decyzje podejmują po to, żeby tylko mieć już je za sobą. Moją rolą jest przekonać ich do działania, którego jestem pewna. Nie zdarzyło się, żeby ktoś był niezadowolony, bo nawet jeśli początkowo wydaje się, że mój pomysł się nie podoba, na końcu i tak wychodzi, że mam rację.
Jesteś też dla uczestników trochę psychologiem?
Jestem przede wszystkim mediatorem. Muszę łagodzić waśnie rodzinne, zdarza się, że każda z osób w rodzinie ma inną wizję ślubu i każdy próbuje przeciągnąć linę na swoją stronę. To ja przynoszę im rozejm albo biorę wszystko na siebie, żeby cali mogli zejść z pola bitwy.
Są jakieś rzeczy, które Cię wkurzają?
Pytania o dzieci. Wszyscy mnie pytają – kiedy, ile? A przecież ja mam tyle dzieci! Przez sześć sezonów urodziło się parę bobasów (śmiech). Poza tym to tak intymna sprawa, że chciałabym ją zostawić tylko dla nas.
Decydując się na życie na świeczniku, mogłaś się tego spodziewać.
Przez te kilka lat faktycznie trochę się przyzwyczaiłam, że ludzie lubią żyć życiem innych, podglądać, oceniać itd. Nigdy nie wpuściłam mediów do domu, a tym bardziej do naszej sypialni. Dom jest naszą oazą. I niech tak zostanie.