Reklama

W ramach cyklu Archiwum VIVY! - wywiady przypominamy rozmowę Katarzyny Piątkowskiej z Izabelą Janachowską i Krzysztofem Jabłońskim. Wywiad ukazał się w czerwcu 2021 roku w magazynie VIVA!.

Reklama

Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński wywiad VIVY!

Są szczęśliwi, choć – jak każdy – miewają dobre i złe chwile. Razem żyją i razem pracują. Są idealnym obiektem hejtu, bo są zamożni, a między nimi jest duża różnica wieku. Jak sobie z nim radzą? Jak się kochają? Czy planują kolejne dziecko? Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński opowiedzieli Katarzynie Piątkowskiej.

Kiedy ostatni raz wyjechaliście tylko we dwoje?

Izabela: Chrisek był malutki, miał trzy miesiące. Pojechaliśmy na weekend do Berlina, a on został z moimi rodzicami.

Krzysztof Opaliński

Ile razy zadzwoniłaś do mamy, zanim dojechaliście na miejsce?

Izabela: (Śmiech). Chyba ze 20 w ciągu kilku godzin. Mama powiedziała wtedy, że mam przestać dzwonić, że wszystko jest w porządku, mamy zająć się sobą, a jeśli jej nie posłucham, to przestanie odbierać ode mnie telefon. Nie spodziewałam się, że wyjazd bez dziecka będzie obarczony takim ciężarem. I choć po tym, jak mama mnie ochrzaniła, było już trochę lepiej, moje myśli nadal krążyły przy Chrisku.

Krzysztof: W ciągu dwóch lat spróbowaliśmy pojechać bez niego dwa razy. Wyskoczyliśmy jeszcze na weekend do Wenecji. Ale potem wybuchła pandemia, więc siłą rzeczy jeździliśmy dużo mniej.

Nie byłeś troszkę zazdrosny, że zamiast spędzać z Tobą romantyczne chwile, Iza cały czas myślała o dziecku?

Krzysztof: Jestem zazdrosny cały czas! On jest numer jeden, a ja numer dwa. Musiałem to zaakceptować. To jest jej kochany chłopczyk i on ma przywileje.

Taki mały, a już konkurent.

Krzysztof: Na szczęście to jest zdrowa konkurencja. Iza jest taką wspaniałą matką! Ale ja też mam z nim świetny kontakt.

Mówiłeś, że dopiero trzylatek jest dobrym partnerem do zabaw.

Krzysztof: On szybko dojrzewa. Można się już z nim dogadać. Oczywiście od samego początku się nim zajmowałem, przewijałem, karmiłem, ale nie byłem w tym tak dobry jak mama. Teraz, kiedy Chrisek jest już starszy, mamy więcej „męskich” tematów i z dnia na dzień mamy coraz lepszy kontakt.

Z tego, co wiem, pracujecie bardzo dużo.

Izabela: Bardzo dużo i intensywnie. Nawet teraz planujemy urlop w Hiszpanii, ale już wiemy, że to będzie połączone z pracą. Przyleci do nas ekipa i tam, na miejscu, przygotujemy materiały do kampanii najnowszej kolekcji moich sukien ślubnych: sesję zdjęciową, klip… Zapowiada się pracowity miesiąc. Na szczęście spędzimy tam też trochę czasu razem na błogim wypoczynku.

Krzysztof: Tak sobie to wymyśliliśmy, że kiedy pracujemy, to pracujemy na maksa, po to, żeby potem uciec do jakiegoś przyjemnego miejsca i tam pobyć ze sobą. Wtedy odpoczywamy i ładujemy baterie, żeby mieć siłę na realizację kolejnych projektów.

Izabela: Na szczęście Krzysztof może prowadzić firmę z każdego miejsca na Ziemi…

W myśl zasady, że pańskie oko konia tuczy.

Krzysztof: Tak. Ale teraz udało nam się najtrudniejsze w biznesie, czyli stworzenie fajnego zespołu, który nie tylko wykonuje polecenia, ale jest też kreatywny. A im fajniejszy zespół, tym więcej wolności dla nas.

Jesteście pracoholikami?

Izabela: Mniejszymi, niż byliśmy kiedyś, ale tak, jesteśmy.

Krzysztof: Iza najbardziej na świecie nie lubi nudy. Wokół niej ciągle musi się coś dziać. To chyba wynika z tego, że zawsze była w ruchu. Jak tańczyła, to bez przerwy podróżowała, żyła na walizkach. Gdyby w naszym związku zapanowała nuda, to byłby jego koniec.

Izabela: Najważniejsze, że masz tego świadomość (śmiech).

Krzysztof, co robisz, żeby nie było nudno?

Krzysztof: Kiwam potakująco głową na wszystko, co Iza wymyśli (śmiech). Moja teściowa twierdzi, że zawsze taka była. Pobawiła się zabawką przez chwilę i rzucała ją w kąt, szybko traciła zainteresowanie. Jak się o tym dowiedziałem, obiecałem sobie, że nie dopuszczę, żeby przy mnie Iza się nudziła.

Musisz więc cały czas kombinować, żeby w Waszym związku nie było nudy.

Izabela: Oboje jesteśmy kreatywni. Ale jak Krzysztof coś wymyśli, to ja… muszę to natychmiast zmienić (śmiech).

Co ostatnio zmieniłaś?

Izabela: Chciał zabrać mnie na romantyczny wyjazd walentynkowy – tylko we dwoje.

Co w tym złego?

Izabela: Na dziewięć dni!

Krzysztof: Nawet z mamą Izy już wszystko obgadałem, że zostanie z Chriskiem.

Izabela: Ale przecież dziewięć dni bez niego to za długo. Dwa, trzy – to jeszcze rozumiem, ale aż tyle? Plan był super, ale wymagał ulepszeń (śmiech).

Niech zgadnę. Pojechaliście we troje.

Izabela: Oczywiście i było super. W sumie szkoda, że to trwało tylko dziewięć dni (śmiech).

Krzysztof: Chris jest taki sam jak Iza. Urwis taki. Uwielbia, jak się dużo dzieje. I od rana do nocy się śmieje.

Izabela: Nie zatrzymuje się. Biega, biega, aż padnie. Pod tym względem faktycznie jest do mnie podobny.

Krzysztof: Oni nie są do siebie podobni tylko pod względem porannego wstawania (śmiech). Iza kocha spać. I nie radzę nikomu budzić jej bez ważnego powodu, bo to może się źle skończyć.

Izabela: Sen jest dla mnie niezbędny, żeby móc funkcjonować na takich obrotach, na jakich funkcjonuję, choć przy dziecku nieco się to zmieniło. Kiedy mój syn mnie potrzebuje, nie patrzę na porę, tylko jak najszybciej do niego biegnę.

Krzysztof: Iza, jaka ty jesteś dobra kobieta, że dajesz mi pospać (śmiech).

Po prostu jest wspaniałą matką.

Krzysztof: I to jaką. Najlepszą, jaką mógłbym sobie wyobrazić dla mojego syna. Mówiąc szczerze, myślałem, że Iza zaraz po urodzeniu Chrisa wróci do pracy, a tak się nie stało. Świetnie wszystko zorganizowała, żeby jak najwięcej czasu spędzać z synem. Na początku naszego związku Iza nie bardzo chciała mieć dzieci, ale kiedy w końcu się zdecydowała, oddała macierzyństwu całe serce.

Krzysztof Opaliński

Chcecie mieć jeszcze większą rodzinę?

Krzysztof: Nie wykluczamy tego. Jak patrzę na Chrisa, to myślę, że w sumie trójkę takich słodkich dzieci mógłbym mieć.

Izabela: A potem Chris przyszarżuje…

Krzysztof: Oj tak, potrafi łobuzować. Na przykład budzi mnie rano i mówi: „Tata. Jaja”. Gotuję mu jaja na miękko, a on siedzi i jaja to sobie robi ze mnie. Bierze do buzi i wypluwa. Oczywiście nie ma śliniaczka, bo właśnie zapomniałem mu założyć. Proszę: „Nie pluj”. A on pluje i się śmieje. W tych momentach myślę, że może on jeden wystarczy.

Izabela: Moje koleżanki mówią, że najlepszy prezent, jaki mogę dać swojemu dziecku, to rodzeństwo. Zastanawiamy się, czy nie mają racji. Czy nie byłoby fajnie, gdyby był w domu jeszcze jeden taki uroczy maluch.

Krzysztof: Tylko że nie wiadomo, jakie to drugie dziecko będzie. Chris jest słodki i grzeczny.

Izabela: Dlatego trochę się boimy, że tyle szczęścia dostaliśmy, że życie nam to zbalansuje (śmiech).

Krzysztof: Tak jak z tobą. Twoja siostra była grzeczna, a ty rozrabiara.

Izabela: To prawda. Moja siostra była aniołkiem, a potem pojawiłam się ja. Trochę się boję, że jeśli przy drugim dziecku los okaże się dla nas mniej łaskawy, moja wizja cudownego macierzyństwa może się zmienić. Za duże ryzyko.
Krzysztof: Jeżeli drugie dziecko się pojawi, na pewno będziemy szczęśliwi. Nie zawsze da się to zaplanować

Jaką jesteście rodziną?

Izabela: Zwariowaną. To na pewno. I bardzo dynamiczną. Teraz tak pomyślałam, że nasz syn, choć ma dopiero dwa lata, tyle już przeżył, doświadczył, pojeździł. Jest odważny, otwarty, odnajduje się w każdej sytuacji. Jest idealnym towarzyszem naszego życia. To jest ogromna wartość, że nie musieliśmy przez niego czy dla niego z niczego rezygnować ani się zmieniać. Ale to, czy ostatecznie będziemy dla niego dobrymi rodzicami, okaże się za jakiś czas.

Krzysztof Opaliński

Spieracie się w kwestiach wychowawczych czy trzymacie wspólny front?

Krzysztof: Wspólny.

Izabela: Oprócz tych momentów, kiedy się denerwuję, że Krzysztof traktuje naszego syna jak dorosłego człowieka.

Krzysztof: Naszego syna… Iza mówi najczęściej o nim „mój synek”. Muszę ją wtedy poprawiać, że to jest nasz syn.

W ogóle się spieracie?

Izabela: Rzadko. Kiedyś może więcej.

Krzysztof: Na początku też chyba nie za dużo. Z Izą nie da się spierać, bo ona nienawidzi się kłócić. Woli pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę, niż za wszelką cenę udowadniać swoją rację. A jeśli naprawdę chce to zrobić, mówi: „Nie przemyślałeś tego”. I zazwyczaj przyznaję, że faktycznie, nie przemyślałem. Jestem typowym Baranem i ciężko mi odpuścić, ale Iza mnie tego nauczyła. I teraz, jak coś spieprzyłem, przychodzę i mówię: „Sorry, Myszko, spierdzieliłem to”. Naprawdę trzeba się namęczyć, żeby Izę zdenerwować.

Co urzekło Cię w Izie, gdy ją poznałeś?

Krzysztof: To, że jest bardzo kobieca. Ale przede wszystkim jest bardzo serdeczną, miłą, pozytywną i uśmiechniętą osobą. Jest otwarta na innych i ma coś takiego, że jak się ją weźmie za rękę, to bije od niej ciepło. I to jest cudowne.

Ale zanim odkryłeś, jak wspaniałą kobietą jest Iza, „Playboya” widziałeś?

Krzysztof: Oczywiście. Zrobiłem research. A potem poszedłem na nagranie „Tańca z Gwiazdami”. Pomyślałem, że chętnie bym się z nią umówił.

I przeszedłeś do czynów?

Izabela: Przeszedł. Na początku z jednej strony mnie przeraziło, a z drugiej kręciło to zdecydowanie i pewność Krzysztofa, że chce ze mną być.

Krzysztof: A Iza nie była pewna. Pamiętam, że zaprosiłem ją na pierwsze spotkanie. Ona się zgodziła, ale od razu zaznaczyła, że ma tylko 45 minut. Że właściwie wpadła tylko na chwilkę, bo zaraz musi dalej uciekać. A siedzieliśmy i rozmawialiśmy kilka godzin.

Izabela: I nie uciekłam do dzisiaj. To była bardzo interesująca rozmowa, bo to był mój monolog (śmiech).

Krzysztof: Na wszelkie sposoby starała się mnie do siebie zniechęcić.

Izabela: Jakie ja głupoty wygadywałam! Każdy normalny mężczyzna na miejscu Krzysztofa uciekłby, nie wiem, czy nie z krzykiem. Pomyślałam: Wariat, pasujemy do siebie. Zaintrygował mnie. I właśnie zaczynamy 10. rok naszego związku.

Krzysztof: Dla mnie to dużo, a dla ciebie wieczność, bo przecież 10 lat to większość twojego dorosłego życia.

Izabela: I żebyś mi tego nie schrzanił!

Krzysztof: Staram się, jak mogę, bo trafiłem na kobietę, która jest w stanie ze mną wytrzymać. A to nie jest proste. Iza była też ze mną w bardzo złym okresie w moim życiu. Po 25 latach sprzedałem jedną ze swoich firm. Nagle poczułem, że nie mam celu, a chciałem, żeby Iza była ze mnie dumna. To był trudny czas, wiem, że byłem nie do wytrzymania. Na szczęście była przy mnie. To ona mnie z tego wyciągnęła. Inaczej to by się dla mnie wszystko źle skończyło. Teraz żartujemy, że dobrze, że wtedy mnie zatrudniła.

Izabela: Czasami ludziom się wydaje, że jak ktoś ma pieniądze, to jego życie jest łatwe, lekkie i przyjemne. Że nie dotykają go żadne problemy. A tak nie jest. Oczywiście w niektórych sytuacjach mamy większy komfort, bo nie musimy się o pewne rzeczy martwić, ale to nie jest tak, że problemy omijają nas szerokim łukiem. I choroby nas dotyczą, i problemy, i depresja, i kryzysy w związku. Wszystko nas dotyka tak samo, bo jesteśmy takimi samymi ludźmi.

Marta Wojtal

Niestety, jesteście idealnym obiektem do hejtu – macie pieniądze, jest między Wami duża różnica wieku. To wpływa na Wasze samopoczucie czy w ogóle się tym nie przejmujecie?

Izabela: W ogóle nie czytam artykułów i komentarzy na swój temat.

Krzysztof: Ja czytam, bo muszę wiedzieć, jak pisze się o Izie, która jest twarzą naszej firmy. Na jej wizerunku budujemy markę. Jeżeli w sieci pojawiają się nieprawdziwe informacje na temat Izy, to nie jest to dla nas dobre.

To dla firmy, a dla Waszego zdrowia psychicznego?

Krzysztof: To jest okropne. Ludzie nie myślą o tych, o których piszą, a piszą zazwyczaj nieprawdę. A my przecież mamy rodzinę, ja mam starszego syna, Iza rodziców, siostrę. Oni się tym bardzo przejmują. Dlatego nakręciliśmy filmik, w którym mówimy o hejcie. Chcieliśmy pokazać innym, z czym musimy się mierzyć.

Izabela: Mnie to wykańcza, dołuje, podcina skrzydła i zniechęca do jakiejkolwiek aktywności. A zawsze wydawało mi się, że mam wystarczająco grubą skórę i mocny charakter, żeby się nie przejmować. Mam wrażenie, że cokolwiek zrobię, i tak dostanę po głowie. Każdy ma swoje granice, a nasze w pewnym momencie zostały przekroczone. Nawet podjęliśmy kroki prawne. I w moich mediach społecznościowych podjęliśmy ten trudny temat.

Film odbił się szerokim echem, ale najczęściej cytowano z niego fragment, w którym mówisz o tym, jak układa się Wasze życie intymne.

Izabela: Rzeczywiście różne portale wyciągnęły z niego takie smaczki. Ale jednak pisały o sednie sprawy. Dostaliśmy ogromne wsparcie. Ale muszę przyznać, że nagranie tego filmu, czytanie bzdur na swój temat było bardzo trudne i niekomfortowe. Ale było ważne.

Krzysztof: Zrobiłabyś to po raz drugi?

Izabela: Chyba nie. Dobrze, że wtedy zostałam wzięta z zaskoczenia. Nie wiedziałam, jak to będzie wyglądało, bo gdybym wiedziała, raczej bym się nie zdecydowała.

Krzysztof: Na szczęście to jest przypadłość Izy, że scenariusze czyta dopiero na planie. Ale wiesz, my nie mamy pretensji, jeśli ktoś napisze, że między nami jest duża różnica wieku, ja jestem stary, a ona jest młoda. To jest fakt. Nam chodzi o rzeczy obraźliwe. Na to się nie godzimy. I z tym będziemy walczyć. Jeśli będzie trzeba, to nawet na drodze prawnej.

Dużo w Waszym życiu się dzieje. Niedawno skończyliście Concept Store, teraz bierzecie się za wykańczanie nowego mieszkania.

Izabela: To dlatego, że uwielbiamy zmiany i wiecznie coś budujemy.

Krzysztof: Przytakuję (śmiech). Mówiłem ci, że Iza nie lubi nudy. Ja zresztą też nie usiedzę w miejscu.

Izabela: Dosłownie. Krzysztof biega, a jak jesteśmy na plaży, to nie usiedzi na miejscu, tylko bez przerwy chodzi.

Krzysztof: Wiadomo, że trudno jest utrzymać dietę na wakacjach. Dookoła jest tyle pokus, że naprawdę trudno się im oprzeć, a ja mam swój wiek i wiem, że jeśli nie spalę kalorii, chodząc i biegając, to będę wyglądał jak kulka. Iza jest młoda i piękna, więc i ja dbam o formę. Choć podobno kobiety zwracają uwagę na charakter, więc mógłbym trochę przytyć.

Izabela: Mógłbyś.

Nakręcacie się nawzajem?

Krzysztof: Czasem musimy się też nawzajem hamować, bo chcielibyśmy za dużo naraz.

Jak okazujecie sobie uczucia?

Krzysztof: Ze szczegółami (śmiech)? Tulimy się, całujemy. Normalnie tak.

Reklama

Izabela: Ja kocham uszami. Bardzo zwracam uwagę na to, co Krzysztof do mnie mówi. Uwielbiam, jak prawi mi komplementy. Jestem w tej kwestii bardzo próżna.
Krzysztof: Niedawno przez kilka dni był u nas mój tata, który ma prawie 90 lat, spędził z nami trochę czasu i pytał: „Wy tak zawsze czy trochę udajecie?”. A my tak zawsze. Niczego nie musimy udawać.

Reklama
Reklama
Reklama