Reklama

Ona uważa, że nawet najmniej wyszukane danie ładnie podane smakuje lepiej. On – że najważniejsze, by jeść w fajnym miejscu i dobrym towarzystwie. Ona – ikona fitnessu, propagatorka zdrowego stylu życia, miłośniczka dobrego jedzenia. On – biznesmen, kucharz, mistrz makaronów. Mariola Bojarska-Ferenc z synem Aleksem wspólnie wydali książkę kucharską, a Krystynie Pytlakowskiej opowiedzieli, jak celebrują posiłki i… rodzinne życie.

Reklama

Aleks, Twój brat Marcin też gotuje?

Aleks: I to bardzo dobrze! Jest 12 lat ode mnie starszy, ale się świetnie dogadujemy. Jest mi bardzo bliski. Wskoczymy za sobą w ogień, jak trzeba.

Najbardziej mi się w Waszej książce podobała anegdota o tym, jak Twoi „chłopcy” szykowali przyjęcie dla gości, a Ty na kanapie przeglądałaś kolorowe magazyny i malowałaś paznokcie. Każda by tak chciała.

Mariola: Często u nas tak jest – świąteczny obiad szykują mężczyźni albo wyjeżdżamy we trójkę do Mediolanu czy Rzymu i tam jemy w restauracjach. A kiedy oni tutaj szaleją w kuchni, ja robię tylko za podkuchenną i nakrywam stół.

Aleks, lubisz gotować dla mamy? Nie za bardzo Cię krytykuje?

Aleks: Mama nie jest surowym sędzią i zawsze smakuje jej to, co ugotuję. Najlepiej wychodzą mi makarony, na przykład z pomidorami czy cukinią. Robię też dobrą carbonare. Moje sosy do makaronów są najlepsze. Gorzej mi idzie z mięsem, ale nad tym pracuję. Ja prawie nigdy nie gotuję według przepisów. Do każdego dodaję swoją fantazję. Ciekaw jestem, co powiecie o tych z książki.

Mariola: Aleks potrafi wyczarować coś, nawet gdy jest pusta lodówka. Kiedyś powiedział, że dobrego kucharza poznać po tym, że potrafi z niczego ugotować smaczną potrawę. Cholera, jest świetny!

Podobno mężczyźni są lepszymi kucharzami niż kobiety. Dlaczego?

Aleks: Sławnymi szefami kuchni byli zawsze faceci: Francis Mallmann, Massimo Bottura. Mamy nieprzeciętną wyobraźnię kulinarną i cierpliwość.

Mariola: A my, kobietki, ciągle się śpieszymy, robimy 100 rzeczy naraz, a myślimy o 15 innych. Mężczyźni,
jak się już za coś zabierają, to mają niepodzielną uwagę. Aleks teraz gotuje dla swojej dziewczyny, która jest tym zachwycona. A ja jej zazdroszczę.

Aleks: Ja nie tylko gotuję, skończyłem już studia na Uniwersytecie w Mediolanie i prowadzę firmę zajmującą się zbieraniem danych o klientach i zautomatyzowanym marketingiem dla restauracji i hoteli. Cały czas jestem blisko gotowania.

Chyba jednak nie jesteś tak bardzo zajęty, skoro napisałeś z mamą książkę?

Mariola: To ja wpadłam na ten pomysł, bo zauważyłam, że Aleks ma do tego smykałkę. Kiedy przyjeżdżał z Włoch, zajadaliśmy się jego daniami. Doszłam do wniosku, że fajnie byłoby zamieścić własne przepisy z Włoch, ponieważ Włochy oboje znamy bardzo dobrze. Ta książka powstawała więc we włoskiej atmosferze, tam robiliśmy zdjęcia – trochę się przy niej chwilami boksowaliśmy, było głośno jak u Włochów. Kiedyś przepisy notowano w zeszycie, a potem babcie przekazywały je wnuczkom. Z naszej książki – mam nadzieję – będą korzystać dzieci, wnuki i prawnuki.

Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY!, który jest dostępny od czwartku, 19 kwietnia.

Reklama
MARCIN KEMPSKI/I LIKE PHOTO

Co jeszcze w nowej VIVIE! 8/2018?

Mariona Bojarska-Ferenc z synem, Aleksem. Razem wydali książkę kucharską, w której opowiadają, jak celebrują życie i posiłki. Oszołom, obibok… Tak mówiono o Miśku Koterskim. To się zmieniło, gdy się zakochał i został ojcem. A także, Książę Karol. Czy wizerunek nudnego safanduły oddaje prawdę o następcy brytyjskiego tronu? W VIVA! Podróże, niezwykła wyprawa do Wietnamu. A w dziale stylowym, w trendach: jaskrawożółte akcesoria, kreski i paski od stóp do głów oraz energetyczne printy w stylu mangi.

Reklama
Reklama
Reklama