Reklama

Od dwunastu lat są nierozłączni – zbudowali silny, twórczy i bardzo szczęśliwy związek. Przyznają zgodnie, że Warszawa jest ich domem, a Ateny są ich rajem. Mieszkanie w stolicy Grecji było ich marzeniem, które wydawało się „odległe, nieosiągalne i utopijne”, ale udało im się je zrealizować. Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis opowiedzieli Beacie Nowickiej o tym, jak wygląda ich codzienność w... raju.

Reklama

Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis wywiad VIVY! o mieszkaniu w Grecji

Grecja była Ci przeznaczona?

Ewa: Chyba tak. Kiedy pierwszy raz przyjechałam do Grecji, byłam bardzo młoda, tu mieszkały moje dwie siostry, często bywał tato. Grecję miałam zaszczepioną w krwiobiegu i mentalności. [...] Dla mnie czymś wyjątkowym w Grecji, obok mentalności i kultury, jest grecka sztuka życia. Ludzie tu celebrują czas, chwilę, moment. Smakują drobiazgi, na przykład picie kawy. Tutaj czujesz smak kawy, bo poświęcasz jej chwilę uwagi. Hasło „siga, siga” – powoli, powoli jest tekstem, który słyszysz na każdym kroku. W Grecji musisz mieć czas, nie masz wyjścia. Nie ma sensu denerwować się, że Grecy wszystkie czynności wykonują trzy razy dłużej niż inni (śmiech).

Zobacz też: Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis: „Wiedzieliśmy, gdzie biegniemy, natomiast droga, którą biegliśmy, nie miała mety”

Dlatego Grecja jest naszym wymarzonym miejscem na wakacje. Lefteris powiedział kiedyś, że Polska jest jego domem, i za to pokochali go Polacy.

Lefteris: Nadal tak uważam, mówiłem to szczerze. Za każdym razem, gdy samolot ląduje w Warszawie, czuję się tak, jakbym wrócił do domu. Polska jest moim domem, to w Warszawie kupiliśmy z Ewą nasze pierwsze własne mieszkanie, wciąż pamiętam tamte ogromne emocje. Co roku robimy z Ewą nasz tour de Pologne. Myślę, że w Polsce znam każde duże miasto: zabytki, knajpki, starówki, mogę się po nich poruszać swobodnie, bez mapy. Chyba najbardziej podoba mi się Poznań i Kraków. W Krakowie możesz posłuchać muzyki na żywo w różnych miejscach. W każdej knajpce grają inni muzycy. Bardzo to lubię. Oczywiście uwielbiam Grecję, urodziłem się w Atenach, ale w naszym kraju są setki kilometrów malowniczych wybrzeży i tak dużo pięknych miejsc, że mógłbym je zwiedzać i odkrywać przez kolejnych 30 lat. Ewa też to kocha. To jest całkiem zabawne – bo węch nie jest moim najmocniejszym zmysłem – ale zawsze, gdy wysiadamy z samolotu na lotnisku w Atenach, Ewa mówi: „Czujesz to? Czujesz ten zapach?”. A ja nie bardzo wiem, o czym mówi. Ale oczywiście ma rację. Za każdym razem powietrze pachnie trochę inaczej, morze ma inny odcień błękitu, a rośliny zieleni.

[...]

Ewa: Zawsze mówię, że lecę do krainy fety i oliwek, ale to jest daleko idące uproszczenie. Naprawdę mam wrażenie, że w Grecji powietrze za każdym razem inaczej pachnie. Ja to czuję, jak tylko wysiadam z samolotu i robię pierwszy głęboki wdech. Ogarnia mnie wtedy błogostan, ten zapach ma w sobie magię.

Mateusz Stankiewicz/SameSame

W Warszawie czujesz się trochę innym Lefterisem niż w Atenach?

Lefteris: Oczywiście, że tak. W Grecji mam przecież całą rodzinę, przyjaciół. Tworzymy paczkę sześciu chłopaków, znamy się od 30 lat. Bardzo trudno to czymś zastąpić w Polsce. Jestem tu – jakby na to nie spojrzeć – jednak imigrantem. Bardzo lubię też tę wolność w Grecji, lubię, kiedy nie musisz być poprawny politycznie. To jest jednak inne uczucie, kiedy wychodzisz wieczorem ze swoim bratem i nie musisz kontrolować tego, co możesz powiedzieć, a czego nie możesz. Gdy jestem w Polsce, zawsze zastanawiam się dwa–trzy razy, zanim coś powiem. W Grecji jestem Lefterisem, w Polsce jestem mężem Ewy Chodakowskiej. Ludzie patrzą na mnie przez pryzmat mojego sukcesu albo moich pieniędzy. W Grecji to nie ma znaczenia. Trochę mi brakuje w Polsce luzu, jakiejś beztroski. Kiedy przylatuję do Grecji, na początku poświęcam kilka dni na spotkania z przyjaciółmi, wtedy czuję, jak wracam do korzeni.

[...]

Wasze centrum dowodzenia jest w Warszawie czy w Atenach? Pytam, bo niedawno kupiliście tam mieszkanie w najpiękniejszej dzielnicy Vouliagmeni.

Ewa: Centrum zawodowe to Warszawa, ale centrum relaksu i celebrowania życia to Grecja. Całe lata marzyliśmy, żeby kupić mieszkanie na Riwierze Ateńskiej, która rozciąga się wzdłuż zacisznego wybrzeża Zatoki Sarońskiej, pomiędzy południowymi przedmieściami Aten a przylądkiem Sounion. Zatoka Vouliagmeni jest ukryta w bujnej zieleni drzew piniowych i leży u stóp pasma górskiego Hymettus, słynie z najpiękniejszych plaż. Z jednej strony masz morze i otwartą przestrzeń, z drugiej góry. Jesteśmy dokładnie na tym piaszczystym przesmyku, nazywanym Laimos, czyli szyją, która łączy Mikro Kavouri z Megalo Kavouri – Małego Kraba z Wielkim Krabem. Obok naszego domu kręta droga prowadzi do świątyni Posejdona...

Brzmi jak marzenie.

Ewa: Czujesz tam powiew wolności. Dwa lata mieszkaliśmy w dzielnicy obok, która nazywa się Panorama Voulas, nasz dom był położony na wzniesieniu z widokiem na morze. Jeździliśmy wtedy regularnie na plażę Astir Beach, która teraz jest 200 metrów od naszego mieszkania, i wzdychaliśmy do tych budynków położonych w pierwszej linii brzegowej. Za każdym razem rozmawiałam z mężem o tym, jak wspaniale byłoby znaleźć tutaj dla nas miejscówkę. Problem polegał na tym, że jest tu raptem dziewięć budynków w pierwszej linii brzegowej, w których mieszkają rodziny z pokolenia na pokolenie, praktycznie nikt tych mieszkań nie sprzedaje. Nasze marzenie wydawało się odległe, nieosiągalne, utopijne. Ale wzdychaliśmy do tego miejsca non stop.

Zobacz też: Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis: „Każde z nas miało własną wizję tego, jak powinna wyglądać rodzina”

[...]

Ewa: Kiedyś wracaliśmy z plaży, jak zawsze spoglądając tęsknie na nasze wymarzone miejsce, i Lefteris nagle powiedział: „Ja to dla nas znajdę. Nie odpuszczę. Musimy tu kiedyś mieć swój kąt”. Mój mąż jest bardzo zdeterminowany. Szukał kilka lat! Dzień w dzień przeglądał oferty biur nieruchomości, naprawdę nie przesadzam. Pewnego dnia usłyszałam krzyki dochodzące z jego gabinetu: „Mamy to! Znalazłem...”. Pobiegłam do niego: „Co masz?”. „Mieszkanie w pierwszej linii brzegowej z widokiem na wodę”. Pojechaliśmy na miejsce i okazało się, że mieszkanie znajduje się w najlepiej utrzymanym budynku.

Lefteris: Wtedy zaczął się wyścig między wszystkimi chętnymi, którzy chcieli je kupić. Cały proces szukania domu trwał trzy, cztery lata. Ale od momentu, w którym go znalazłem, do momentu, w którym podjąłem decyzję „kupujemy” i zrobiłem pierwsze kroki w tym kierunku, minęło pięć dni. Po prostu mieliśmy farta.

Reklama

Cały wywiad z Ewą Chodakowską i Lefterisem Kavoukisem ukaże się w nowym numerze magazynu VIVA! – w sprzedaży już od 22 lipca

Mateusz Stankiewicz/SameSame
FOT. MATEUSZ STANKIEWICZ/SAMESAME
Reklama
Reklama
Reklama