Reklama

Gdy Katarzyna Figura przez dekadę walczyła o wolność, odzyskanie poczucia godności i życie bez strachu, niewiele dodawało jej nadziei. Na szczęście w trakcie rozwodu na jej drodze stanęła Dorothy Morton. Teściowa artystki zeznawała w sądzie przeciwko własnemu synowi, bo - jak sama mówiła - prawda była dla niej ważniejsza. Niedawno Kasia Figura i jej córki pożegnały ukochaną Dorothy...

Reklama

O wszystkim aktorka opowiedziała Katarzynie Przybyszewskiej-Ortonowskiej w nowej VIVIE! Fragment tej niezwykle szczerej rozmowy publikujemy poniżej...

Katarzyna Figura o relacji z teściowej. Jej choroba i pożegnanie

Zacznijmy od początku, bo tak wiele się wydarzyło od czasu, gdy widziałyśmy się po raz ostatni, że musimy to uporządkować…

Katarzyna Figura: Kiedy rok temu żegnałyśmy się na gdańskim lotnisku, nie miałam pojęcia, co szykuje dla mnie los… I że nie skończymy wtedy tej rozmowy… Dorothy Morton po publikacji naszego wywiadu w 2012 roku, kiedy kilka dni później wystąpiłam w programie Tomasza Lisa, ku mojemu zdziwieniu wystąpiła na antenie i na oczach milionów widzów stanęła po mojej stronie. Byłam jej za to niewypowiedzianie wdzięczna. W styczniu ubiegłego roku dowiedziałyśmy się, że Dorothy jest w stanie agonalnym. I choć mój były mąż blokował przedłużenie paszportu dla własnej córki Kaszmir, która jeszcze nie skończyła 18 lat, ostatecznie udało nam się przekonać urzędników, że zobaczenie wnuczek jest ostatnią wolą umierającej babci, i Kaszmir otrzymała paszport. Wsiadłyśmy w samolot i poleciałyśmy, mając nadzieję, że zdążymy pożegnać się z Dorothy.

Zdążyłyście?

Tak. Dorothy była już bardzo słaba. Mówiła z trudnością – przeszła trzy udary – ale była przeszczęśliwa, że widzi Koko i Kaszmir. Kiedy ja zbliżyłam się do niej ostatnia, powiedziała: „Kasia, nie martw się, ja będę ok”. I wskazała na mnie palcem: „I ty też będziesz ok”. Wtedy nie rozumiałam, co miała na myśli… Od następnego dnia Dorothy zaczęła powoli odchodzić. Naprawdę czekała tylko na dziewczynki. Kilka dni później musiałyśmy wracać do Europy, Koko na studia w Paryżu, Kaszmir do szkoły w Gdyni, a ja na spektakle „Fedry” w Sopocie. 16 lutego podczas próby wznowieniowej nagle na scenie pojawił się pomarańczowy motyl i przysiadł na moim ramieniu. Skąd się wziął o tej porze roku?, ktoś zapytał. Pewnie skrył się od lata w scenografii, ktoś odpowiedział. A ja nagle poczułam, że to Dorothy. W przerwie, w garderobie włączyłam telefon i odczytałam wiadomość, że Dorothy znaleziono martwą w jej pokoju. Oficjalne pożegnanie Dorothy, którą skremowano, zostało wyznaczone na sierpień.

Czytaj także: Katarzyna Figura o życiu po rozstaniu: „Za mną 10 lat niebezpiecznego życia, ciągle w strachu, w niepewności”

Właśnie wtedy, po naszej pierwszej rozmowie…

Od początku nad tą podróżą ciążyło fatum. Po wylądowaniu miałyśmy problemy z autem, hotelem… Ja z minuty na minutę czułam się coraz gorzej. Bałam się konfrontacji z moim byłym mężem. Na mediach społecznościowych straszył, że pojawi się na memorialu matki, choć nikt z rodziny go nie zapraszał. Mój stres eskalował. Zaczęłam mieć okropne bóle brzucha. W końcu mój stan był tak zły, że wezwano ambulans. W szpitalu okazało się, że nastąpiła perforacja ścian jelita grubego i częściowo ściany żołądka. Całe szczęście, że nie było sepsy. Lekarz skontaktował się z moimi córkami i uświadomił nam, że operacja jest konieczna, ale istnieje poważne zagrożenie życia. Położono mnie na operacyjny stół. Lekarze rozkroili mi brzuch. Tydzień po operacji, kiedy miałam już wyjść ze szpitala, znów poczułam się bardzo źle. Moje łóżko od toalety dzieliło kilka kroków, zwlekłam się, by tam dojść. Oparłam się bezwiednie o umywalkę i spojrzałam w lustro. To nie byłam już ja. Nie miałam oczu, nie miałam twarzy, nie było mnie. Byłam śmiercią, chodzącym trupem… Nacisnęłam czerwony guzik. Kiedy pojawiła się salowa, wyszeptałam: „Wezwij lekarza, jest ze mną bardzo źle”. I nagle zaczęłam gwałtownie wymiotować czarną krwią. To „błoto” lało się ze mnie i nie przestawało… Czarna kałuża rozlewała się po podłodze…

Katarzyna Figura z córkami w sesji dla „VIVY!”

Piotr Stokłosa

Co to było?

Wrzód na żołądku. Hemoglobina spadła poniżej sześciu jednostek. Konieczna była transfuzja krwi. I po raz drugi przeżyłam. Uświadomiłam sobie, że w ten sposób mój organizm wyrzucił całą nagromadzoną przeszłość, całe to zło i stres kilkudziesięciu lat… To wszystko kumulowało się we mnie, zabijając mnie od środka. I nagle po tym wszystkim poczułam się lekka. Jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar. To był wyraźny sygnał!

Sygnał?

Że muszę przestać żyć w strachu. Zamknąć ostatecznie to, co było, nie wracać do przeszłości. Nie stać w przeciągu. Musiałam zostać w Stanach na rekonwalescencji jeszcze miesiąc. Koko i Kaszmir, choć nie chciały mnie samej zostawiać, musiały wrócić do Paryża. Dzięki pomocy Kathy, kuzynki Dorothy, znalazłam się we wspaniałym ośrodku rehabilitacyjnym, który mieścił się na wielkiej, zielonej przestrzeni. Codziennie chodziłam na spacery, medytowałam, moja świadomość stawała się tak klarowna, jak nigdy przedtem, skupiłam się całkowicie na powrocie do zdrowia fizycznego, psychicznego i emocjonalnego. To był czas tylko dla mnie. Tak naprawdę nie miałam tego nigdy. I wtedy zrozumiałam, o czym mówiła Dorothy przed śmiercią: „Kasia, ty też będziesz ok”. Ona już wiedziała, że spotka mnie coś takiego… Ale że przeżyję i że stanie się to dla mnie wyzwoleniem.

_______

Cały wywiad z aktorką przeczytasz w najnowszej VIVIE!.

Słowa Dorothy Morton, które obciążały jej syna

Kilkanaście lat związku dwa lata temu zakończyło się ostatecznym rozwodem. Katarzyna Figura i Kai Schoenhals toczyli długą batalię sądową o tym, kto i co było powodem rozpadu tego związku. W 2015 roku nagle pomocą obdarzyła aktorkę jej… teściowa.

Ku zaskoczeniu wielu, zaczęła w sądzie zeznawać przeciwko Kaiowi. „Mój syn nie jest w stanie kochać nikogo innego poza samym sobą. On ją wykorzystał i próbował zniszczyć. Boję się o nią i jej córki, że syn zrobi im coś strasznego”, mówiła Życiu na gorąco Dorothy Morton i dodała, że chce, by ludzie poznali prawdę.

W kolejnych wywiadach seniorka rodziny opowiedziała jeszcze więcej. „Kai jest niebezpiecznym psychopatą i socjopatą. To istny szatan w ludzkiej skórze. Jak każdy socjopata jest osobą wyjątkowo narcystyczną i egoistyczną. Wszystko musi być tak, jak on chce i kręcić się wokół niego. Podporządkowuje sobie ludzi, a kto mu nie ulega, od razu staje się jego wrogiem. Tak było z Kasią. Ożenił się z nią, bo myślał, że na jej nazwisku zrobi karierę w Polsce. Ale gdy sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, bo Kasia nie chciała ulec jego woli, próbował zniszczyć jej karierę”, mówiła. Zarzucała też synowi, że kłamał w wywiadach oraz nasyłał na córki i Kasię Figurę paparazzich.

To niestety nie wszystko. „Mi też groził śmiercią. Ale nie chcę o tym mówić. Jako matka kocham syna, ale nie lubię go i nie chcę mieć z nim nic wspólnego”, czytaliśmy.

Według Dorothy Morton jej syn jest miły na pokaz. „Boję się o siebie, o Kasię i wnuczki. Modlę się za niego każdego dnia, by jego dusza się zmieniła i by stał się kochającym ojcem. Oby nie dostał opieki nad dziećmi. Wierzę, że choć w tym przypadku sprawiedliwość zwycięży”, opowiadała kilka lat temu.

CZYTAJ TEŻ: Katarzyna Figura dwa razy otarła się o śmierć. Była na granicy, przeszła pilną operację

Gdy sąd ostatecznie dał Katarzynie Figurze rozwód, jej teściowa zdecydowała się na ostateczny komentarz w sprawie. „Cieszę się, że Kasia zamknęła trudny rozdział i zaczyna nowy. Jest spokojniejsza, uśmiechnięta i może myśleć już tylko o sobie. Kibicowałam jej i nadal będę to robić. Jest wspaniałą kobietą, matką i córką”, czytaliśmy w Na żywo w 2021 roku.

Kilka miesięcy później Dorothy Morton zmarła. Jak czytamy w najnowszej VIVIE!, jej syn Kai nie był mile widziany na pożegnaniu mamy…

Katarzyna Figura i Kai Schoenhals

VIPHOTO/East News

Katarzyna Figura, 2014, Gdynia

Lukasz Dejnarowicz / Forum

Katarzyna Figura, 2017 w sądzie

Reklama

TOMASZ RADZIK/East News

Reklama
Reklama
Reklama