Reklama

Daniel Qczaj zrezygnował z bycia fryzjerem i postanowił wyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkają jego mama i siostry. Ale zanim podjął ostateczną decyzję postanowił nagrać śmieszny filmik i wrzucić na instagram. Z dnia na dzień liczba fanów zaczęła rosnąć. Qczaj zrezygnował z wyjazdu do Ameryki, za to stał się ulubionym trenerem Polek. Nie obrażają się na niego gdy mówi o nich „fitlarwy”, czy „Grażynki”. Swoją postawą, poczuciem humoru i opowiadaniem o tym co mu się w życiu przytrafiło i jak walczy o siebie sprawia, że jego fanki również zaczynają walczyć o siebie. „„Do cycków mnie nie ciągnie, ale do bab tak, bo mnie potrzebują. Kocham je miłością czystą”. Oto Qczaj i kobiety:

Reklama

Stałeś się ukochanym trenerem Polek.

Zupełnie tego nie planowałem, ale zawsze miałem poczucie misji. Chciałem coś osiągnąć, żeby móc pomagać innym. Chciałem grać w teatrze, marzyłem o filmach. Jednak w pewnym momencie, by poradzić sobie w życiu, by mieć za co się utrzymać, spłacić długi i radzić sobie ze swoimi demonami, musiałem odłożyć marzenia na bok.

Chciałeś odpuścić?

Tak, po wielu latach pracy – jako fryzjer i trener personalny jednocześnie – wypaliłem się. Planowałem wylecieć do Stanów Zjednoczonych, bo tam mieszkają moja mama i siostry. Planując wyjazd, pomyślałem, że dam sobie ostatnią szansę i zacząłem nagrywać zabawne filmy motywacyjne i wrzucać je do sieci. Pozytywny odzew, z jakim się spotkałem, dał mi siłę do dalszego działania. Okazało się, że to dociera do ludzi. Mój sposób motywowania spodobał się.

Jaki to sposób?

Przekułem balon nadętego świata fitnessu, pokazałem, że nie tylko idealne ciało i wyćwiczone pozy mogą być motywacją. Żarty, określenia, które w moich ustach brzmią śmiesznie, ale nie obraźliwie, weszły do codziennego języka.

Fitlarwy? Rzyć?

Dokładnie. Nawet ostatnio usłyszałem, że „rzyć”, „fitlarwa”, „upasiona Grażyna” z moich ust brzmi jak wyznanie miłości. Pomyślałem, że tak właśnie chciałbym być motywowany. Żart i dystans do siebie przekonały wielu. Mówię „wielu”, bo ostatnio nawet zawodowy żołnierz do mnie napisał, że słucha moich „Afirmacji na różne sytuacje” i że jest pewien, że dzięki nim jego kolejny związek będzie udany, a więc nie tylko dziewczyny mnie słuchają. Tłumaczę im wszystkim,
że nie w tym rzecz, żeby zostać „miss bieżni i okolic”, tylko żeby czuć się dobrze z samym sobą.

Co Ty zrobiłeś, żeby dobrze czuć się z samym sobą?

Poszedłem na terapię. Zrobiłem coming out, żebym na pytania o panią QCZAJ’ową, mógł powiedzieć: „Nie ma i nie będzie ;)”. To dało mi wolność, której całe życie tak bardzo pragnąłem. Dwa lata temu, gdy udzielałem pierwszego wywiadu do VIVY!, cały czas stresowałem się, że dziennikarka zada mi pytania, na które nie będę chciał odpowiedzieć. Dzisiaj się nie denerwuję. Jestem w innym miejscu i mogę być sobą.

Dlaczego tak kochasz kobiety?

Po prostu ukochałem je sobie. Można ze mnie żartować: „Gej, cycków nie lubi, a tak go do bab ciągnie!”. Uwielbiam moje „Grażyny”, bo jestem feministą. Ale zdrowym! Dla moich „Grażynek” jestem w stanie zrobić dużo. Wspierałem kobiety już wcześniej, nie tylko teraz, jak jestem znany. Będąc fryzjerem, zdarzało mi się nie wziąć od którejś pieniędzy, wiedząc, że ma trudną sytuację. Teraz potrafię do czwartej nad ranem nagrywać odpowiedzi na wiadomości, które od nich dostaję. Ostatnio napisała do mnie dziewczyna, że jej mąż umiera, a ona nie ma już siły. Nagrałem jej kilka słów, a ona się popłakała, że ktoś poświęcił jej swój czas. Dla moich Fitlarw organizuję dwa, trzy razy do roku QCZAJcamp, tak jak ostatnio w Bukowinie Tatrzańskiej. Chcę im pokazać, że można o siebie zadbać, zawalczyć, dać sobie czas. QCZAJcamp to nie tylko treningi fitness, to też czas na rozwój mentalny, bo wiele z nich potrzebuje wsparcia, a nie mają go w swoich domach. Zdarzały się takie sytuacje – niektóre z nich nie przyznawały się bliskim do udziału w campie, żeby nie usłyszeć, że marnują czas na głupoty. Jakie głupoty?! Mam ochotę wykrzyczeć ludziom, którzy tak uważają, czy odrobina uwagi, pracy nad sobą i trening to głupota? Gdy organizowałem QCZAJcamp w Piwnicznej, razem z gminą ogłosiliśmy konkurs. Nagrodą był dzień na campie. Przyszły do nas kobiety, które ciężko pracowały w polu i w domu, ale do tej pory nikt ich nie doceniał. A u nas dostały coś zupełnie innego. Usłyszały, że ktoś jest z nich dumny, że są piękne i zasługują na wszystko, co najlepsze. Miały łzy w oczach. Bo przecież nie chodzi o to, żeby one nagle wystartowały w konkursie piękności. Misskami nie zostaną w jeden dzień ani nawet w tydzień. Ale już widzę, jak w tych moich szarutkich myszeczkach, które nie mają siły przebicia, budzi się wiara w siebie. Jak zaczynają mówić: „Teraz ja!”. One mi ufają, bo je rozumiem. Przecież sam tyle przeszedłem. Jestem szczęśliwy, gdy widzę, jak zmieniają się moje Fitlarwy, odpalając kolejny trening na qczajfitness.pl. Serce mi się raduje, gdy robią się lżejsze dzięki mojej platformie z dietami. Niesamowite jest to, jak same zaczynają walczyć o siebie. Same stworzyły też grupę Fitlarwy QCZAJ’a na Facebooku i tam nawzajem się wspierają.

Masz żal do losu, że życie wcześniej nie było dla Ciebie łaskawe?

Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie. A odpowiedzi w stylu: „Gdybym nie przeżył tego, co przeżyłem, nie byłbym tu, gdzie jestem” są według mnie bardzo płytkie. Nie chciałem przeżyć tego, co przeżyłem! Tak! Jestem potwornie zły! W wieku siedmiu lat ktoś wydarł mi część mnie! Nigdy już nie spojrzę na życie… no właśnie, jak?! Nie wiem, gdzie bym był, gdyby to wszystko się nie wydarzyło. Nie wiem, jaki bym był, gdyby to się nie stało. Ktoś w komentarzu ostatnio napisał, że moja wrażliwość jest jak motyl – tak delikatna. Motyl, ale ze stalowymi skrzydłami – odpowiedziałem. Cała moja historia jest przekleństwem, ale jednocześnie i siłą. Każdego dnia ta historia sprawia, że chcę walczyć o swoje szczęście i to szczęście wybierać i tym szczęściem się dzielić z innymi. Patrząc, jak wspaniałych ludzi przyciągam, i mając świadomość, że oni chcą iść przy mnie, czuję się spełniony.

Cały wywiad w nowej VIVIE! od czwartku 23 lipca w punktach sprzedaży w całej Polsce i na hitsalonik.pl.

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama