Córka jest jej całym światem, wychowała ją samodzielnie: "Na drugim etacie byłam mamą, która zawsze jest za późno"
Aleksandra Konieczna mówi o trudach życia matki aktorki
- Katarzyna Piątkowska
Aleksandra Konieczna odniosła ogromny sukces. Od początku swojej kariery ogromną miłością darzyła teatr, w filmie debiutowała mając prawie 50 lat. Dziś jest laureatką wielu nagród i wyróżnień, ale dla niej najważniejsze było zawsze to, co działo się w domu. Aktorka w wieku 31 lat doczekała się ukochanej córki, Julii. Po rozstaniu z partnerem samodzielnie wychowywała dziecko. Niełatwo było jej dzielić pracę z macierzyństwem.
W najnowszym wywiadzie VIVY! aktorka opowiedziała również o życiu aktorki matki. Okazuje się, że córka poszła w jej ślady. Julia Maj kończyła produkcję w łódzkiej szkole filmowej. Już w trakcie nauki podjęła odważną decyzję, czuła, że nie będzie robiła filmów. Po ukończeniu szkoły rozpoczęła studia prawnicze. Dziś obie panie łączy fantastyczna relacja. Aleksandra Konieczna jest dla córki przyjaciółką. Ufają sobie, inspirują i zawsze stoją za sobą murem.
Co Aleksandra Konieczna zdradziła na temat macierzyństwa w rozmowie z Katarzyną Piątkowską dla VIVY!
Aleksandra Konieczna o macierzyństwie i życiu aktorki matki.
Aktorstwo nie sprzyja macierzyństwu. Życie aktorki matki jest trudne?
Niestety bardzo trudne. Dla mnie teatr był luksusem. Odpoczynkiem. Na drugim etacie byłam mamą, która zawsze jest za późno. Nie było to łatwe.
Myśli Pani o tamtym czasie, tamtych wyborach?
Myślę i niczego nie żałuję, bo niczego bym nie zmieniła. Dla mojej córki to, że jestem aktorką, było zupełnie normalne. Gdy jej koleżanki jeszcze w podstawówce odkryły, czym się zajmuję, egzaltowały się, zazdrościły jej, że gdy się budzi, może mi, aktorce, powiedzieć „dzień dobry”. A dla mojej córki normalne było, że ja jestem taka, jaka jestem, i uprawiam to, co uprawiam, i tak wygląda nasze życie.
TYLKO W VIVIE!: Rodzicie nie chcieli, by została aktorką, bardzo się o nią bali. Dziś nieustannie ją wspierają
Córka nie ma pretensji, że za mało czasu jej Pani poświęcała?
Jeszcze żadnych nie zgłosiła. Ale jestem gotowa w każdej chwili uklęknąć przed nią i przeprosić szczerze za to, że zgrzeszyłam. Że mam na sumieniu grzech zaniechania. Moja przyjaciółka pomogła mi to sobie uświadomić. Ciężko jest się samemu przebić przez własną niepokorę, buńczuczność, przez to rozdanie, że jestem rodzicem, czyli kimś wyżej i kimś nieomylnym. Ale mam też taką rozkminę, że gdybym poświęciła cokolwiek ze swojego rozwoju, nie upominała się o siebie, moja córka nie widziałaby twórczej kobiecości, bardzo produktywnej, niepokornej, rozwydrzonej, odważnej.
Szczęśliwej?
Też szczęśliwej. Poprzez spełnienia. Człowiek w każdym momencie sam produkuje swoje życie. Nikt nie ma nudnego życia, bo ono jest nudne. Nie jest. Sami je sobie takim robimy.
TYLKO NA VIVA.PL: Odnalazł siłę i odwagę, by opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Robert Kudelski wprost mówi o chorobie otyłościowej
Pani bierze sprawy w swoje ręce i stara się mieć wpływ na swoje życie, żeby nie było nudne?
Staram się. Nie chcę przez to powiedzieć, że stale mi się udaje, bo tak nie jest. Po prostu doświadczam. A jeżeli doświadczam i dostaję w dupę, to też mi coś mówi. Uczy rozwiązań. Ja na maksa kombinuję. I analizuję. Życie bez analizy nie istnieje. Dzięki niej zyskuję coraz większą samoświadomość. Ale to także prawda, że takie wieczne analizowanie bywa męczące. Jak wyczuwam natłok, nacisk i zmęczenie samą sobą i swoją analizą, to bardzo szybko umiem się teleportować do spa. Lubię reset i cały czas się go uczę. [...]
Często Pani wraca do rodzinnego domu?
Pewnie, bo mam do kogo. Tam mieszkają moi rodzice, siostra, która razem z mężem pod Prudnikiem zbudowała domek. Poza tym mam cudowną córkę, która pragnie konsolidować rodzinę. Wyjazdy, spotkania rodzinne, to wychodzi od niej. I to jest piękne.
Cały wywiad do przeczytania w nowej VIVIE!. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku 19 grudnia.
Źródło: Viva! 24/2024