Za nim 12 lat terapii i trudne doświadczenia ze szkoły. Dziś Kamil Maćkowiak ma własny teatr
Czy umie być z siebie dumny? I dlaczego nie przyjaźni się już z Karoliną Korwin-Piotrowską?
- Rafał Kowalski
- , Wiktor Krajewski
Był dobry ze wszystkiego. Śpiewał, tańczył, grał. Już jako dziecko Kamil Maćkowiak wiedział, że jego życie musi być przepełnione sztuką. Jak chciał tego dokonać? Mając dziewięć lat, postanowił, że pójdzie do szkoły baletowej. I to właśnie ona stała się początkiem jego zawodowego życia. Choć dziś przede wszystkim prowadzi swój teatr i jest aktorem. Jak mówi o swoich doświadczeniach?
Kamil Maćkowiak o swojej drodze, balecie, teatrze
Nie pochodził z artystycznej rodziny. Jego mama była księgową, a ojciec marynarzem. Mimo to Kamil postanowił iść pod prąd i zawalczyć o swoje marzenia. "Miałem duże predyspozycje do tańca klasycznego. To był 1989 rok, kiedy zacząłem szkołę baletową w Gdańsku, ten taniec nie był taki popularny i nie było takich możliwości jak dzisiaj", mówi Wiktorowi Krajewskiemu w rozmowie dla VIVY.pl.
Dlaczego dziecko decyduje się podjąć takie wyzwanie jak balet? "Chciałem tańczyć jak Tina Turner. Naprawdę. To była moja motywacja", odpowiada aktor.
Kamil Maćkowiak od dzieciństwa wykazywał się dużą dojrzałością. Szkoła baletowa wymagała od niego zostawienie rodziców i przeprowadzki do internatu, w którym miał spędzić dziewięć lat. Nie było to dla niego żadnym problemem. "Spakowałem wszystkie moje zabawki. Powiedziałem mamie i tacie, żeby schowali je do piwnicy, bo nie będę ich potrzebował, kończy się moje dzieciństwo".
Czas w szkole baletowej nie należał jednak do najłatwiejszych. Dlaczego? "Ciągłe punktowanie negatywów. Nie jesteś chwalony, nawet jeśli jesteś najlepszy. Nasiąkasz od dziecka myśleniem negatywnym na swój temat. (...) Gdybym miał dzieci, nie pozwoliłbym im pójść do szkoły baletowej", mówi nam przed kamerą.
Po skończonej edukacji w szkole baletowej Kamil Maćkowiak postanowił porzucić taniec i zdawać do szkoły filmowej w Łodzi. Nie dostał się za pierwszym razem. Choć porażka była dla niego bolesna, postanowił nie poddawać się. Studentem aktorstwa został rok później. Dostał się na studia z pierwszą lokatą. Umiejętności taneczne wykorzystał w późniejszej pracy artystycznej. Między innymi stworzył monodram, którego tematem była choroba psychiczna najwybitniejszego baletmistrza w historii - Wacława Niżyńskiego. "Była to rola mojego życia i przekleństwo. (...) Nie umiałem cieszyć się sukcesem i go przyjąć", powiedział w wywiadzie dla Viva.pl.
Kamil wielokrotnie stawiał swoje życie do góry nogami. Mimo że w Teatrze Jaracza uznany był za gwiazdę, po pewnym czasie zdecydował, że zrezygnuje z etatu i sam otworzy swój własny teatr. Miał trzydzieści lat, gdy powstał Teatr Kamila Maćkowiaka. Stworzył go na wzór teatru Krystyny Jandy, która jest dla niego mentorką. Teatr działa do dziś i jest uznawany za najważniejszą scenę teatralną w Łodzi. Jedenaście sezonów i bardzo ważne premiery jak "Mężczyzna z różonym trójkątem" czy "Diva Show, czyli monorewia osobowości borderlin", na które bilety wyprzedają się w jeden dzień, są najlepszymi dowodami, że ta życiowa zmiana opłaciła się artyście.
"Jestem mistrzem życiowej wolty. Miałem być świetnym tancerzem, zarzuciłem balet. W teatrze Jaracza byłem top of the top, jeżeli chodzi o rolę i możliwości, rzuciłem teatr po dziesięciu latach i zacząłem budować swoją markę", mówi nam Kamil Maćkowiak. Nie ukrywa jednak, że jego współpracownicy nie mają z nim łatwo. Co ma na myśli? "Uświadomiła mi to Marysia Seweryn, gdy zaczęliśmy pracować trzy lata temu u mnie w teatrze. Jestem totalnym control freakiem. Na scenie też nim jestem".
Kamil od lat pracuje nad sobą, bo wie, że bez tego, nie osiągnąłby w życiu aż tyle, ile udało mu się do tej pory. "Jestem po dwunastu latach terapii", wyznaje szczerze i dodaje: "Początkiem była depresja, która walnęła mnie mocno. Wiedziałem, że albo coś z tym zrobię, albo będę takim siedzącym w bufecie sfrustrowanym artystą, który będzie chlał i narzekał na swoje życie. (...) Bywałem histeryczny, trudny we współpracy... A w przypadku gdy wchodzi uzależnienie, nieprzewidywalność jest częścią twojego życia", mówi dla Viva.pl.

Choć początkowo grywał w wielu popularnych serialach jak "Pensjonat pod różą" czy "Kryminalni" sława i świat celebrycki nie był tym, o czym Kamil marzy. "Ten świat nie wchłoną mnie, bo wydawało mi się to poniżej moich aspiracji. Propozycje, które otrzymywałem na siłę, wrzucały mnie w rolę amanta, którym być nie chciałem. Nie nadaję się na celebrytę. Ja mogę co najwyżej grać czy w filmie, czy w serialu".
W 2008 roku stanął przed prawdziwą aktorką szansą. Maćkowiak dostał główną rolę w filmie w reżyserii Jerzego Stuhra pt. "Korowód". Nie był z niego dumy. Z premiery filmu wyszedł jeszcze przed końcem seansu. Ze wstydem, lekkim rozgoryczeniem, nie był zadowolony z samego siebie i tego jak zagrał u mistrza. "To było głupie, ale wtedy byłem dzieciakiem. Debilem. Zobaczyłem ten film i stwierdziłem, że nie ma się czym chwalić. (...) Byłem wtedy z Karoliną Korwin–Piotrowską na widowni", wyznaje.
Mało kto wie, że Karolina Korwin–Piotrowska była wówczas ważną osobą w życiu Kamila, dzięki której aktorowi udało się zwalczyć swoje wewnętrzne demony i uporządkować życie. "Karolina miała ogromny wpływ na moje życie w pewnym momencie. Bardzo mi pomogła. Byliśmy bardzo blisko. Spędzaliśmy razem dużo czasu. Byłem z Karoliną bardzo szczery. Pomogła mi w życiu bardzo. (...) Wylała na mnie gigantyczny kubeł lodowatej głowy, który mną wstrząsnął. Zacząłem się zmieniać. Dzięki Karolinie zacząłem terapię. (...) Karolina pierwsza znalazła mi terapeutę Piotra Pietuchę, męża Manueli Gretkowskiej.
Jaka jest Karolina według Kamila? "Postrzegam Karolinę jako ciepłą, bardzo sympatyczną osobę. Ale nie głaszczącą. Oddała mi kawał życia, żeby wyjść z gówna, w którym byłem", mówi aktor. Choć ich kontakty znacznie osłabły, Maćkowiak ma do dziennikarki dalej ogromny sentyment i z nostalgią wspomina ich przyjaźń.
Całą rozmowę wideo znajdziesz na górze strony i na naszym YouTubie.
OBEJRZYJ TEŻ: Łódzkie mieszkanie Kamila Maćkowiaka. Mówi o kobiecie, która zmieniła jego życie. Zobacz niezwykłe wnętrza