"Nie ma co ukrywać, jesteśmy na siebie po prostu skazani". Znane rodzeństwa w "Vivie!"
1 z 12
Siostry Steczkowskie, bohaterki okładki najnowszej "Vivy!" (w czwartek w kioskach), zachwycają talentem, wyglądem i charyzmą. Trudno sobie wyobrazić, że tyle zalet przypadło w udziale jednej rodzinie. Ale to wcale nie taki rzadki przypadek, znamy wiele znanych podobnych rodzeństw. Ich kariery często podążają w różnych kierunkach, ale dają spełnienie i nie pozwalają pozostać w cieniu brata lub siostry.
Przypominamy tych, którzy gościli na łamach "Vivy!", m.in.: Paweł i Łukasz Golcowie, Maria i Krzysztof Ibiszowie, Joanna i Marta Krupa, Wojciech i Piotr Cugowscy, Paweł i Dorota Delągowie, Paulina i Natalia Przybysz, Andrzej i Mikołaj Grabowscy, Agnieszka i Urszula Radwańskie, Marianna i Maciej Stuhrowie, Rafał i Marcin Mroczkowie oraz Agata, Krystyna, Justyna i Magda Steczkowskie.
2 z 12
Paweł i Łukasz Golcowie z żonami, "Viva!" grudzień 2013
To prawda, że bliźniaków łączy wyjątkowa więź?
Paweł Golec: Znamy się od małego, każdy ruch, każdy gest, każde spojrzenie. Wiemy, co znaczy. Znamy swoje zalety i wady.
Łukasz Golec: Znamy się jak przysłowiowe łyse konie. W szkole siedzieliśmy w jednej ławce, w akademiku mieszkaliśmy w jednym pokoju. Zawsze razem. Ale od jakiegoś czasu mamy swoje rodziny. Rozdzieliły się nasze drogi. Chociaż dzieci też się czasem mylą. I wołają „tata” na brata.
Jak zareagowali na to, że każdy z nich założył własną rodzinę?
Łukasz: Ja brałem ślub jako pierwszy. Paweł był samotny przez jakiś czas. Chodził jak zbity pies, nie umiał sobie znaleźć miejsca. Więc poszedł w ślady brata i po roku związał się z Kasią. Nasze wesela były szumne, góralskie. Trwały po kilka dni.
Paweł: Jak człowieka dopadnie miłość, to nic nie widzi. Tylko miłość. Zakochałem się i ożeniłem. Było pięknie, więc nie zastanawiałem się, czy mi brakuje brata.
3 z 12
Joanna i Marta Krupa, "Viva!" wrzesień 2011
Fajnie jest mieć siostrę?
Joanna: Super, zwłaszcza młodszą. Gdy Marta wychodzi gdzieś ze znajomymi, długo nie wraca, zaraz się denerwuję, czy coś się jej nie stało.
Marta: Nie ironizuj. Zawsze do ciebie dzwonię, gdzie jestem, „mamusiu”.
Czy Joanna nie była zazdrosna, gdy mama powiedziała, że będzie miała siostrę?
Joanna: Ależ skąd, cieszyłam się! Miałam już przecież ponad pięć lat. Poza tym dzięki Marcie szybciej dorosłam, bo mama i tata dużo pracowali, a ja musiałam jej pilnować i być odpowiedzialna.
Marta: Ona może nie była o mnie zazdrosna, ale ja o nią tak, i to od dziecka.
Joanna: Dlaczego?
Marta: Bo byłaś piękna, a ja wyglądałam jak chłopiec. I nigdy nie czułam się taka pewna siebie jak ty.
Joanna: Ale miałaś talent, nakręcałyśmy krótkie filmiki, tańczyłyśmy przed lustrem. Ślicznie śpiewałaś.
4 z 12
Krzysztof i Marysia Ibisz, "Viva!" marzec 2002
Marysia jest przyrodnią siostrą Krzysztofa Ibisza młodszą o niego o 18 lat. Czy jest dobrym bratem i czy dobrze być bratem?
K. I.: Bardzo.
M. I.: Zwłaszcza, gdy brat jest autorytetem. To Krzyś przekonał rodziców, żebym mogła jeździć sama do szkoły.
K. I.: Uważałem, że powinnaś mieć więcej samodzielności. Nie można kogoś trzymać pod kloszem, nawet jeśli ten ktoś jest młodszą siostrą. Starałem się przekonać do tego twoich rodziców.
M. I.: A ja byłam ci za to wdzięczna. Przekonałeś mnie też, żebym skróciła włosy.
K. I.: I zrobiłaś to. Miałaś według mnie za długie.
M. I.: Do kolan. To była trudna decyzja - w naszej rodzinie wszystkie kobiety miały długie włosy, ale posłuchałam Krzyśka rady.
5 z 12
Wojciech i Piotr Cugowscy, "Viva!" lipiec 2007
Jacy są bracia Cugowscy?
Piotr: Trudno mi mówić o sobie.
Wojtek: Różnimy się od siebie w bardzo wielu kwestiach. Piotrek jest bardziej porywczy, niecierpliwy. Ja z kolei wolę sobie poukładać w głowie, powolutku, pewne sprawy przemyśleć. To jest taka najbardziej widoczna różnica między nami.
Czy walczyli ze sobą, bili się, gdy byli mali?
Wojtek: Jak mieliśmy po siedem, osiem lat, to się oczywiście awanturowaliśmy. Ale nie było nigdy tak, że się okładaliśmy pięściami. Poza tym mama zawsze stała na straży i pilnowała, żeby między nami było dobrze. Piotrek twierdzi, że ja jako starszy brat dawałem mu oparcie. Zawsze mógł na mnie liczyć i może do tej pory. Wiem, można mieć takie wrażenie, że nasze życie, nasz zespół to jedna wielka idylla…
Piotr: ...ale my jesteśmy po prostu dojrzałymi facetami i staramy się wszystko przyjmować z dystansem. Nawet sukcesy. Sukces przemija, a zostaje tylko rozgoryczenie.
6 z 12
Paweł i Dorota Deląg, "Viva!" grudzień 1999
Paweł: Nie ma co ukrywać, jesteśmy na siebie po prostu skazani. Siostrę ma się na zawsze. Kiedy urodziła się Dorota, miałem dwa lata. Czasem mam wrażenie podwójnego życia. Jej problemy przeżywam jak własne. Ciężko jest mi sobie wyobrazić, a zacząłem już o tym myśleć, że kiedyś któreś z nas odejdzie z tego świata. Na pewno nie chciałbym być tym drugim, tym, który zostaje.
Dorota: Ja też bym nie chciała zostać tą drugą. Nie wyobrażam sobie, że nie miałabym się do kogo zwrócić z prośbą o pomoc, radę. Mam w sobie taki odruch - cokolwiek się u mnie dzieje, od razu pędzę do Pawła. Zawsze byłam chętna do zwierzeń i powierzałam mu swoje największe tajemnice. Tak jest nadal. Potrafimy ze sobą bardzo szczerze rozmawiać, ale możemy też nic nie mówić. I tak się rozumiemy.
7 z 12
Czy rodzice traktowali je jednakowo? Udało się uniknąć siostrzanej zazdrości?
Natalia: Udało, choć to ja pojechałam na pół roku do Stanów, by zdać maturę. Jak przyszło na Paulinę, powstało Sistars i… nie pojechała. Także to ja chodziłam do kosztownego społecznego liceum i przy Paulinie rodzice już „nie wyrobili”.
Paulina: Mam inne podłoże wychowawcze (śmiech), a co za tym idzie, innych znajomych, inne doświadczenia. Natalia umie gdzieś wyjechać i żyć tam pół roku z dala od domu. A ja nie. Najdłużej wytrzymałam miesiąc w Meksyku.
8 z 12
Andrzej i Mikołaj Grabowscy, "Viva!" lipiec 2015
Mikołaj, aktor i reżyser, jest średnim bratem. Andrzej – najmłodszym.Mają jeszcze najstarszego brata, Wiktora.
Jak układały się ich relacje w dzieciństwe?
Mikołaj: Czy ja wiem, młodszemu należy się więcej, a najmłodszemu najwięcej. A Andrzej był w rodzinie najmłodszy. Siłą rzeczy więc musieliśmy z najstarszym, Wiktorem, się nim opiekować. Tylko że Wiktor wyjechał na studia, a ja zostałem. Kiedy rodzice wychodzili na karty do naczelnika poczty, ojca Gwardiana albo doktorostwa, na mnie spadała cała odpowiedzialność.
Andrzej: Ale jeżeli były między nami spięcia, to zwykle natury artystycznej, kiedy Mikołaj reżyserował, a ja grałem u niego. Poza tym był dyrektorem Teatru Starego w Krakowie, a ja „tylko aktorem”, i on wobec mnie, jako młodszego brata, pozwalał sobie na więcej w epitetach. A ja nie pozostawałem dłużny i też zwracałem się do niego nie jako do dyrektora, tylko starszego brata. Czyli tak, jak aktorzy do swojego dyrektora zwykle nie mówią.
Czy byli o siebie zazdrośni?
Mikołaj: Nie, bo z powodu różnicy wieku każdy z nas był jak gdyby trochę jedynakiem.
Andrzej: Oczywiście, że byłem zazdrosny, że Mikołaj ma już 18 lat, a ja dopiero 12, i że jest bardziej opalony, lepiej uczesany i ma lepsze ubranie. Ubrania u nas przechodziły z jednego na drugiego, chodziłem w przenicowanym płaszczu po ojcu, spodniach po Mikołaju, butach po Wiktorze. I to było normalne. A dzisiaj wspominam to z sentymentem.
9 z 12
Agnieszka Radwańska i Urszula Radwańska, "Viva!" styczeń 2010
Razem trenują, razem jeżdżą po świecie. Spędzają ze sobą niemal 24 godziny na dobę.
W ciągu roku jest tylko kilka turniejów, na których nie jesteśmy razem.
Jeśli jednak muszą jechać osobno, bez przerwy wiszą na telefonach, piszą SMS-y i e-maile. Śledzą też swoje poczynania w telewizji. A gdy się ponownie spotykają, nie mogą się nagadać.
Tata się wtedy bardzo denerwuje, bo my, zamiast trenować, cały czas opowiadamy sobie, co się działo.
Wiedzą o sobie wszystko. O tenisie rozmawiają rzadko.
10 z 12
Maciej Stuhr i Marianna Stuhr, "Viva!" październik 2015
Narodziny siostry były dla siedmioletniego Macieja niemiłym zaskoczeniem...
Maciej: To było w nocy. Nikt nie wiedział, jaka będzie płeć dziecka, więc nie ukrywam, że czekałem na braciszka. Mama podejrzewając, że to nie będzie syn, nie chciała urodzić za dnia, żebym nie był tego świadkiem, więc czekała, aż zasnę. I jakoś po północy moja ciocia, siostra mamy, obudziła mnie: "Maciusiu, masz siostrzyczkę!". Z ciężkim westchnieniem przyjąłem to do wiadomości, obróciłem się na drugi bok, żywiąc jeszcze cień nadziei, że będą bliźniaki i może jednak będę miał brata.
11 z 12
Paweł i Marcin Mroczkowie, "Viva!" październik 2008
Mówi się, że bliźniaki myślą podobnie i podobnie działają.
Rafał: Mimo że jesteśmy podobni, to charaktery mamy zupełnie inne.
Marcin: Jesteśmy całkiem różnymi ludźmi.
Czym się różnią?
Rafał: Na pewno temperamentem.
Marcin: Ja jestem dużo spokojniejszy.
Rafał: Poukładany.
Marcin: Zawsze wszystko przemyślę. A Rafał jest bardziej szalony.
Rafał: Ty też uczysz się trochę tego szaleństwa.
Marcin: Jakoś tak było, że zawsze musiałem o konsekwencjach myśleć za nas dwóch. Rafała wszędzie było pełno, już zrobił coś, zanim pomyślał. Ja musiałem być ten bardziej odpowiedzialny. W końcu ktoś musiał (śmiech).
Rafał: Nieważne, że zrobiłem to ja czy Marcin, zawsze było, że Mroczki.
12 z 12
Siostry Steczkowskie, "Viva!" styczeń 2016
Krystyna jako jedyna różniła się od sióstr wyglądem. Zamiast czarnej czuprynki miała białe włosy.
Jedyny blond w rodzinie, niestety, teraz farbowany.
– śmieje się.
Siostry mają dystans do siebie i poczucie humoru. Krystyna w chwilach wolnych od muzyki rzeźbi z gliny anioły. Anioły Krystyny to indywidualiści: mają inne spojrzenie, inny wyraz twarzy, inaczej układają skrzydła, nie trzymają się za rączkę, nie stoją posągowo, nie wznoszą bezradnie oczu do nieba, są w nieustającym ruchu. Jak siostry Steczkowskie.