Reklama

Tygodnik WPROST, który w lutym 2015 roku opisał działania Kamila Durczoka, wówczas szefa Faktów TVN, i zarzucił mu mobbing i molestowanie, wraca do tematu. Choć od czasu pamiętnych publikacji redakcja WPROST przegrała proces z Kamilem Durczokiem, właśnie opublikowała obszerny materiał w tej sprawie i pozostaje przy swoim stanowisku. Według WPROST, Kamil Durczok kłamie i molestował pracownice.

Reklama

„Już w trakcie zbierania materiałów widzieliśmy płaczące, roztrzęsione osoby, które do dnia dzisiejszego nie potrafią zapomnieć. Opowiadały o tym, jak Durczok je traktował. Emocje brały górę nawet w sądzie. Zdarzało się, że zeznania trzeba było przerywać, bo ofiara nie mogła powstrzymać łez.”

Sam Kamil Durczok, który po prawie rocznej nieobecności w mediach wrócił na wizję (właśnie wystartował jego portal Silesion.pl, ma program w Polsat News) twierdzi, że być może był oschłym szefem, ale na pewno nie molestował.

Wywiad dla VIVY!

Tak opowiadał o tym w wywiadzie, którego na początku października udzielił VIVIE!.

Roman Praszyński: To pytanie musi paść. Molestował Pan?
Kamil Durczok: Oczywiście, że nie.

RP: Jest Pan niewinny?
KD:
Całkowicie. W tej materii.

RP: Skoro jest Pan niewinny dlaczego TVN pozbył się Pana? Tak szybko i chętnie?
KD:
Pytanie do TVN-u...

A jak skomentował zarzut o mobbing?

Kamil Durczok: Nie upokorzyłem nigdy nikogo i też nigdy nikogo nie obraziłem. Zachowywałem się fatalnie wobec kilku osób. Dziś wiem, że podniesienie głosu, wrzask wcale nie musi być odczytywane tak, jak ja to odczytywałem - jako wyraz najwyższej staranności, dbałości, o to żeby o tej 19 wszystko naprawdę tak do siebie pasowało, było idealne, tylko jest odbierane jako zwykłe chamstwo.

Najnowszy tekst „WPROST”

„Piszemy tylko o tym, o czym napisać możemy, szanując ofiary, decyzję sądu o utajnieniu procesu oraz obowiązujące w Polsce prawo.” - napisali we wstępie autorzy artykułu w tygodniku WPROST.

Sylwester Latkowski, Michał Majewski, Olga Wasilewska i Marcin Dzierżanowski opisują cztery mity, które ich zdaniem powstały wokół tej sprawy. Pierwszy dotyczy molestowania seksualnego pracownic, jakiego miał się dopuścić zdaniem autorów tekstu Kamil Durczok.

„W trakcie toczącej się od wielu miesięcy rozprawy sąd przesłuchał ogromną liczbę świadków, głównie byłych podwładnych Durczoka z TVN. Wśród tych świadków były także ofiary molestowania. (…) Ze względu na dobra osobiste świadków sąd wyłączył jawność rozprawy, dlatego nie możemy ujawnić, kto jakie zeznania złożył. Możemy natomiast potwierdzić, że nasze artykuły opisywały prawdziwe zdarzenia. Już w trakcie zbierania materiałów widzieliśmy płaczące, roztrzęsione osoby, które do dnia dzisiejszego nie potrafią zapomnieć.”

Dalej dziennikarze powołują się na ujawniony przez śląskiego dziennikarza, Tomasza Szymborskiego, wewnętrzny raport TVN, w którym „komisja uznała, że Durczok jest winien popełnienia dwóch czynów molestowania seksualnego.”

Zapewniają, że mają rację

Dziennikarze zarzucają Kamilowi Durczokowi, że manipuluje opinią publiczną twierdząc, że nie ma dostępu do raportu TVN.

„Rok temu, na żądanie sądu, TVN przysłał swój raport i został on dołączony do akt sprawy, która toczy się z powództwa Durczoka przeciwko nam. Jako strona procesowa ma on zatem pełen dostęp nie do prasowych enuncjacji, ale do dokumentu oficjalnie firmowanego przez TVN”.

Autorzy tekstu odnoszą się do wywiadu Kamila Durczoka dla portalu gazeta.pl, w którym stwierdził, że sprawa dotycząca molestowania seksualnego została umorzona przez prokuraturę. Dziennikarze przyznają, że prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania karnego w tej sprawie, jednak z innych powodów niż te, które podaje Kamil Durczok (molestowania nie było).

Zdaniem dziennikarzy prokuratura nie mogła zrobić inaczej, gdyż w Kodeksie karnym nie ma przestępstwa o nazwie „molestowanie seksualne”.

„Molestowanie dotyczy prawa pracy, trudno zatem, by zajmował się nim prokurator” - piszą autorzy tekstu i przywołują definicję molestowania z Kodeksu pracy: „jest nim każde nieakceptowane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności lub upokorzenie pracownika” i zapewniają, że właśnie o takich przypadkach pisali w swoich artykułach.

Na koniec autorzy artykułu ponownie odwołują się do raportu TVN i tłumaczą, dlaczego dziennikarz nie został zwolniony dyscyplinarnie.

„Ustalenia Komisji stanowią wystarczającą podstawę do zwolnienia dyscyplinarnego. Pracodawca ma prawo rozwiązać stosunek pracy w takim trybie, nawet podczas zwolnienia lekarskiego. Komisja nie zaleca zwolnienia dyscyplinarnego z kilku powodów. (…) Zwolnienie dyscyplinarne musiałoby w znacznym stopniu opierać się na tych zarzutach (red. dotyczących molestowania seksualnego), a co za tym idzie, na zeznaniach osób pokrzywdzonych. Osoby te znalazłyby się w centrum możliwego postępowania sądowego i związanego z tym rozgłosu medialnego. Spowodowałoby to kolejne stresujące przeżycia u już pokrzywdzonych kobiet”.

Sprawa Kamila Durczoka

Kamil Durczok przez 9 lat był naczelnym i prowadzącym "Faktów" TVN. Zakończył współpracę ze stacją 10 marca 2015 roku w aurze skandalu, po oskarżeniu o mobbing i molestowanie, sprowokowanym przez artykuły z tygodnika "Wprost". Wygrał wprawdzie wytoczony gazecie proces, a wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Pracy nie wykazały, aby dopuścił się nadużyć wobec pracowników. Jednak kontrowersje wokół jego osoby nadal są żywe.

Reklama

Polecamy też: "Klapki mam na oczach. Pędzę. Dni wypełnione". Kamil Durczok wraca do pracy w telewizji!

Reklama
Reklama
Reklama