Weronika Rosati: "Odkąd moja córka jest na świecie, wszystko inne blaknie, ona wypełnia moje życie światłem i miłością"
"Jest niezwykle czuła, empatyczna", mówi dumna mama o Elizabeth
- Beata Nowicka
Jej życie diametralnie zmieniło się siedem lat temu, gdy została mamą. Dla Weroniki Rosati jej córeczka, Elizabeth jest całym światem. Obie budują swoje szczęście w Los Angeles, gdzie dziś jest ich dom. "Świat wywrócił się do góry nogami. Zmieniły się moje priorytety, styl życia, wybory, postrzeganie czasu. Czuję, z jaką pędzi prędkością, ale nie mam poczucia, że coś mnie omija. Poza tym moja córka mnie odmładza", mówi aktorka w rozmowie z Beatą Nowicką dla VIVY!. Weronika Rosati przyznaje, że córka jest jedyną osobą, która owinęła ją wokół palca. "Zrobiła to najmocniejszą bronią - miłością", dodaje.
Weronika Rosati o córeczce. Jaka jest Elizabeth?
W trudnych sytuacjach zawsze stoi za Tobą rodzina, zwłaszcza mama. Jest Twoją opoką. Za co ją podziwiasz?
Mama zachowuje spokój. Zresztą jest zodiakalną Wagą, ma wewnętrzny balans. W każdej sytuacji jest bardzo wyważona. Nie posiadam tej cechy. Mam większy temperament, jestem raczej zerojedynkowa. Dla mnie wszystko jest czarno-białe. Przez lata działałam pod wpływem emocji, z wiekiem uczę się tego wyważenia. To z pewnością jest cecha, którą szalenie w mamie cenię. Pomogła mi przetrwać w wielu kryzysowych sytuacjach. Mama ma w sobie łagodność, która neutralizuje złe emocje. Nie eskaluje napięcia, tylko je wycisza. Mam ogromne szczęście. Bóg pobłogosławił mnie najwspanialszymi rodzicami. Dają mi wsparcie niezależnie od tego, czy są ze mną w Los Angeles, czy w Warszawie. Polegam na ich zdaniu w każdym aspekcie mojego życia, omawiam z nimi wszystkie swoje sprawy osobiste i zawodowe. Zawsze dawali mu dużo wolności, może dlatego nasza relacja wciąż jest bliska, mimo że mam już 40 lat.
Jaki gen łączy Ciebie, córkę i mamę?
Patrząc na zdjęcia mojej mamy z dzieciństwa, widać, że moja córka jest jej kopią. Nie wiem, jak to się stało, że Elizabeth wylosowała geny swojej babci, a ja poszłam w stronę mojego taty. Kiedy jestem opalona, ludzie są zdumieni, że to jest moje dziecko, bo ja wyglądam egzotycznie, a Ela słowiańsko. Na pewno wszystkie trzy jesteśmy bardzo rodzinne, wrażliwe, emocjonalne. Ela jest niezwykle czuła, pełna miłości. Po dziadku, moim tacie, jest bardzo ambitna i skrupulatna. Każde zadanie, które zaczyna, musi dokończyć, podchodzi do tego z precyzją i dbałością. Ma ścisły umysł, czego o mnie nie można powiedzieć (śmiech). Poza tym, w przeciwieństwie do mnie, prowadzi bujne życie towarzyskie. Ma naturalną łatwość w nawiązywaniu kontaktu, nie wstydzi się, co mnie bardzo cieszy. Ja byłam zamknięta w sobie, ona jest otwarta i pewna siebie.
Czytaj też: Od zawsze były przyjaciółkami. Weronikę Rosati łączy z mamą wyjątkowa więź
Ta cecha na pewno przyda jej się w życiu.
Też tak uważam. Przy tym jest szalenie empatyczna. Ja mam uczulenie na kurz, wyprawa do kina, gdzie są fotele z pluszowym obiciem, często kończy się dla mnie reakcją alergiczną i koszmarną migreną. Moja córka stara się mną wtedy zaopiekować, tak jak ja nią, kiedy jest chora. Wysyła mnie do łóżka: „Mami, ty się połóż, ty się relaksuj”, i robi mi zimny kompres. Przychodzi co trzy minuty i sprawdza, jak się czuję. Całuje, głaszcze po głowie, po twarzy. Jest bardzo przejęta: „Mami, jakie ci podać medykamenty?”. „Eluniu, nie możesz dotykać leków”. „Mami, naucz mnie, jak ci przygotować kolację”. „Eluniu, kuchnia nie jest dla małych dzieci”. (śmiech) Ogromnie mnie to rozczula i śmieszy jednocześnie. Kiedy w domu nagrywam self-tape do castingów, staram się to robić pod jej nieobecność, ale w weekendy zawsze mi towarzyszy. Wtedy muszę nagrać dwie wersje: z nią i bez niej. Kiedy „nie gra”, siada na kanapie, wbija we mnie wzrok i ogląda, jak ja to robię. Musi powiedzieć: „akcja” i „stop”. Jak tego nie zrobi, musimy zacząć nagranie od początku! Jest zaangażowana we wszystko: chce ze mną robić zakupy, gotować, sprzątać, oglądać filmy. Jest integralną częścią mojego życia. To jest cudowne. Mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
Sprawdź też: „W dniu wypadku błagałam Boga, bym kiedyś mogła zostać matką”. Dzieci odmieniły jej życie, oddała im całe serce
Tego Ci życzę. Co lubicie robić razem?
Wszystko i nic. Uwielbiam wynajdywać jej różne atrakcje, których w Los Angeles jest do wyboru, do koloru w zależności od pory roku. Cały grudzień upłynął nam pod znakiem okołoświątecznych atrakcji. Kiedy jest piękna pogoda, lubimy jeździć na plażę, ja mogę leżeć na piasku w każdej temperaturze, ale moja córka jest zimnolubna i przy 22 stopniach mówi, że jest jej za gorąco. Uwielbiamy jeździć do zoo, które jest położone na wzgórzu, w pięknym, trochę dzikim miejscu. Ela kocha zwierzęta. Mamy psa, o którego bardzo dba. Cały czas leżą przytuleni. To malutki piesek, ale niezwykle jej oddany. Pilnuje Eli cały dzień. Rano, kiedy budzimy ją do szkoły, nikt nie jest w stanie jej dotknąć, bo leży na niej i pilnuje jak lew (śmiech). Staram się jak najwięcej czasu przebywać na świeżym powietrzu, tym bardziej że Ela w tygodniu chodzi do szkoły. W tym czasie ja wykorzystuję każdą minutę na swoją pracę – nagrywam castingi, czytam scenariusze, chodzę na warsztaty aktorskie, na branżowe screeningi, pracuję nad swoimi projektami. No i oczywiście gram na planie. W weekend Ela chodzi do polskiej szkoły, ponieważ w domu rozmawiamy po angielsku i po polsku. Chciałam, żeby nauczyła się lepiej języka polskiego, poznała polską kulturę i historię.
Zbudowały Cię sukcesy czy porażki?
Jedno i drugie, ale słowo porażki zamieniłabym na trudności. Owszem, można powiedzieć, że pewne moje decyzje były porażkami, na pewno niektóre chciałabym wymazać, ale… te decyzje czy wybory, które najbardziej chciałabym zmienić, doprowadziły do tego, że spełniło się moje największe marzenie – mam Elę. Dlatego niczego nie mogę zmienić. Błędy były drogą, którą musiałam przejść, żeby dojść do miejsca, w którym teraz jestem. Odkąd moja córka jest na świecie, wszystko inne blaknie, ona wypełnia moje życie światłem i miłością. Cała reszta to cena, jaką płacę za to najwspanialsze dziecko na świecie.
Cały wywiad do przeczytania w nowym numerze VIVY! Magazyn jest dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 18 stycznia 2024 roku.
Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 1/2024?
Jako dzieci Kasia Moś i Mateusz Moś chodzili na koncerty ojca. Tak zaczęła się ich wspólna muzyczna droga…
Mateusz Moś, Marek Moś, Kasia Moś, Viva! 1/2024
W O TYM SIĘ MÓWI - Zawsze była postrzegana jako żona króla Elvisa Presleya. Jak teraz wygląda życie Priscilli Presley?
Marcin Masecki gra muzykę w stylu orkiestr jazzowych, rytmów argentyńskich, improwizuje. Czy w życiu również?
Słynna lekarka weterynarii, Dorota Sumińska w poruszającej rozmowie o utracie męża Tomasza.
Paryskie ślady Amerykanki Julii Child, twórczyni pierwszego programu kulinarnego na świecie.