Reklama

Aktor wybitny. Mężczyzna charyzmatyczny. Zatroskany ojciec czwórki dorosłych dzieci. Namówienie Zbigniewa Zamachowskiego na osobisty wywiad graniczy z cudem. Ale cuda czasami się zdarzają. Tylko Beacie Nowickiej opowiedział o wyprawach z dziećmi na rollercoastera!

Reklama

Bronka skończyła 18 lat. Wszystkie Twoje dzieci są już dorosłe. Jakie to uczucie?

Przedziwne. Trzeba zacząć od tego, że przedziwnym uczuciem jest pojawienie się w życiu dziecka. I fantastyczną nauką, która z tego płynie, że ktoś jest ważniejszy od ciebie. Kiedy Marysia pierwsza osiągnęła pełnoletność, czułem się… dziwnie właśnie. Nawet nie jestem w stanie opisać ci, co to za uczucie, ale ono jest absolutnie pozytywne. Gdyby wejść w banał, że życie mężczyzny polega na tym, żeby spłodził syna, zbudował dom i posadził drzewo, to ja mam wszystkie warunki spełnione i już mogę wyciągnąć się na leżaku z drinkiem albo bez. Ale to jest słaba metaforka. Mam poczucie, że to, co najważniejsze w życiu, właśnie się dokonuje.

Myślisz o ich przyszłości? Czy pogodziłeś się z faktem, że nie masz na nią wpływu i same będą musiały boksować się ze swoim losem tak jak Ty?

Martwię się o ich przyszłość. Nie chciałbym tego specjalnie rozwijać, ale mam wrażenie, właściwie graniczące z pewnością, że one są pogubione. Nie tylko moje dzieci, w ogóle młodzi ludzie, wiem, o czym mówię, bo ciągle mam do czynienia ze studentami w ich wieku. W pewnym sensie czuję się odpowiedzialny za ten stan rzeczy, a z drugiej strony wiem, że mam ograniczoną możliwość wpływania na ich decyzje czy wybory. Mogę tylko coś sugerować. To jest mniej wesoły aspekt dorastania dzieci. Właściwie z czwórki moich dzieci – pewnie jak to przeczytają, będą miały do mnie pretensje – tak naprawdę żadne do końca nie jest pewne…

…co chciałoby robić w przyszłości?

Może wyjątkiem jest Antek, czyli moje dziecko numer dwa, który teoretycznie miał najbardziej pod górkę, bo jest dyslektykiem i w związku z tym miewał kłopoty w szkole. Okazało się, że dokonał wyboru bardzo szybko, maturę zdał bez problemu, skończył studia fotograficzne na ASP w Poznaniu, teraz szuka pracy. Marysia robi kurs instruktora jogi, jest po kulturoznawstwie, co, jak wiemy, daje słabe możliwości wejścia w życie, również w sensie materialnym. Tadeusz jest testerem gier komputerowych, robi to, co lubi, świetnie sobie radzi, choć mówi: „Całe życie nie będę w tym siedział”. Bronka ma najłatwiej, bo jest w klasie maturalnej, wszystkie wybory przed nią, ale też szuka. Porównując to z moją sytuacją, Moniki czy w ogóle naszego pokolenia, to myśmy te wybory załatwili ze sobą dużo wcześniej. Ja naprawdę wiedziałem, co chcę w życiu robić. I to robię. Nie wiedziałem tylko, czy mi się uda, czy nie. Młodzi mają problem z wyborami i z określeniem się, kim właściwie w tym świecie są.

Może pokolenie naszych dzieci to testerzy życia? Potrzebują więcej czasu, żeby znaleźć swoje miejsce na ziemi.

Może tak być, ale nie zmienia to faktu, że martwię się. Chciałbym ochronić je przed porażkami, rozgoryczeniem, choć wiem, że nie mogę.

Spędzasz czas z całą czwórką?

Wszyscy spotykamy się w wakacje i to jest urocze. Dwa lata temu byliśmy w Hiszpanii, w tym roku w Chorwacji. Wyjątkowo nie było Antka, który wybrał się z plecakiem w samotną podróż do Albanii przez Czarnogórę. Ale spotkaliśmy się z nim potem pod Wiedniem i do domu wracaliśmy w piątkę. Tydzień temu byłem z trójką dzieci – bez Marysi, ponieważ nie jest admiratorką tego rodzaju doznań – w Zatorze, w Energylandii, na rollercoasterze. Antek, Bronka, Tadzio i ja śmigaliśmy jak starzy wyjadacze.

Próbuję sobie Ciebie wyobrazić!

(śmiech) Śmigam jak cholera, uwielbiam to. Parę ładnych lat temu byliśmy wszyscy w Stanach u mojej siostry, tam przypadkiem trafiłem do parku rozrywki, gdzie był rollercoaster. Bronka jeszcze nie łapała się na tę rozrywkę, ale trzeba było z pozostałymi maluchami pojechać, no i padło na mnie. Wcale nie chciałem jeździć i, jak się okazało, byłem w tak zwanym mylnym błędzie (śmiech). Od tamtej pory zjeździliśmy kilka parków rozrywki w Stanach, w Europie większość mamy zaliczoną. W Polsce mamy takie parki, że każdy może nam pozazdrościć.

Podziwiam Twoją odwagę. Odstajesz formą od swoich dzieci?

Nie, i to też mnie trochę martwi. Było mi przykro, jak rok temu na korcie ograłem mojego Tadeusza w tenisa, bo uważam, że 20-latek powinien w końcu…

…spuścić ojcu lanie?

Właśnie. Ale udało mu się to całkiem niedawno w tenisie stołowym. Rzeczywiście mnie ograł, i to bardzo uczciwie, bez żadnych forów. Fajne przeżycie. Dla niego również. W końcu dał ojcu w dupę. Super!

Reklama

Cały wywiad ze Zbigniewem Zamachowskim w najnowszej VIVIE!

Piotr Porębski
Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama