Reklama

Stanowią legendarną parę świata artystycznego. Jego - Jerzego Stuhra - zna cała Polską, ona - Barbara Stuhr -jest wybitną skrzypaczką.

Reklama

Łączy ich miłość, przyjaźń, Maciek i Marianna, podróże, poczucie humoru, sentyment do Krakowa, psy, kuchnia oraz milion innych „drobiazgów”. W pierwszy – i jedynym- wspólnym wywiadzie specjalnie dla Vivy! opowiadają całą - no, prawie- prawdę o sobie.

Jak Jerzy Stuhr poznał swoją żonę?

Na przykład to, że poznali się w… przedszkolu w Bielsku-Białej. Potem wyjechali na studia do Krakowa, ona na Akademię Muzyczną, on na polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. „Basia miała niespełna dwadzieścia lat, gdy oświadczyłem się jej w klubie studenckim Żaczek. To jest wspomnienie, które wzrusza mnie do dziś. Powiedziałem to tak jakoś niezgrabnie, bo akurat w oświadczaniu się nie miałem wprawy, że Basia rozpłakała się”.

Ślub cywilny Basia i Jerzy jesienią 1970 roku w Krakowie, kościelny w Boże Narodzenie.

Jerzy: To już 46 lat! Rany boskie (śmiech). Jakoś jest tak, że ja się z moją żoną nie nudzę. Chyba to jest najważniejsze. Wyrośliśmy z tych samych korzeni, ciągle mamy te same punkty odniesienia. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym tak długo żyć z kobietą z innego świata. Kocham Włochy, no, może jeszcze z Włoszką mógłbym tak długo wytrwać… Już nawet nie mówię o Brazylijkach, choć to piękne kobiety, albo o kobietach świata anglosaskiego. Ciężko by mi było. Przepaść kulturowa, wychowania, edukacji, wyrastania jest tak ogromna, że gdzieś tam w którymś momencie urywa się nić porozumienia.

- A jednak wielu Pana kolegów po fachu, wybitnych aktorów próbuje szczęścia u boku drugiej, trzeciej kobiety. Panu taki pomysł nie wpadł do głowy.

Jerzy: Powodów jest parę. Najgłówniejszy jest ten, że mi niczego nie brakowało. Nie musiałem niczego szukać na boku. To raz. A dwa, ja byłem szalenie wciągnięty w swoją pracę, a jak człowiek jest tak bardzo w pracy zanurzony, to ma poczucie, że traciłby czas na romanse. Poza tym to są kosztowne rzeczy (śmiech). Nie mówię o pieniądzach. Ale ile to wymaga poświęcenia, zachodu, energii, maskowania się, kombinowania tu, tam…. proszę pani, gdzie by mi się chciało! Szkoda czasu.

Barbara: Myślę, że jestem tolerancyjna w takich sytuacjach, ale może dlatego, że nigdy mnie to nie spotkało ze strony męża? Uważam, że człowiek jest ułomny, każdemu może zdarzyć się błąd, pomyłka, chwila zapomnienia. Każdemu może zdarzyć się zwariować, oszaleć, ale ważne jest co on zrobi z tym dalej? Albo powie: „Nie dam rady inaczej, odchodzę” albo potrafi tak przeprosić, żeby mu wybaczono. Ale trzeba umieć wziąć odpowiedzialność za to co się stało, nie być tchórzem. Nie być nieczułym na to, że skrzywdziło się kogoś bliskiego.

Jerzy: Coś jest na rzeczy. Ja od razu miałabym wątpliwości, czy w tym momencie nie krzywdzę tej drugiej osoby. Przed tą ewentualną, hipotetyczną przyjemnością, która niby gdzieś tam na człowieka czeka już wyrasta bariera psychologiczna. W lustrze nie mógłbym na siebie spojrzeć, czułbym, że coś mnie męczy.

Sekret małżeństwa Stuhrów

- Spędziliście Państwo razem pół wieku, to kawał życia.

Barbara: Ostatnio mam poczucie, że przedtem to było takie gonienie od pracy do domu, do dzieci, żeby ze wszystkim zdążyć: zaopiekować się, kupić, załatwić, ugotować, wszystko zabezpieczyć. Potem kiedy dzieci się rozeszły zrobiła się taka pustka, syndrom opuszczonego gniazda. Zanim człowiek wyrzeźbił sobie nowe ścieżki życiowe, troszeczkę czasu upłynęło i nie był to najlepszy czas. Za to teraz, jak już się w tym ogarnęłam i okrzepłam, nagle wydaje mi się, że ja mam najszczęśliwszy okres w życiu (śmiech). Nigdy bym się tego nie spodziewała, że mając tyle lat ile mam, będę szczęśliwa. Czasami sobie myślę, czy chciałabym jeszcze coś specjalnego? I powiem pani, że nic bym nie chciała. Bo co mogę sobie kupić: futro, kolejną parę butów? Po co mi to. Już nie mieć się liczy, tylko być.

Cały wywiad z Barbarą i Jerzym Stuhrami przeczytacie w najnowszej VIVIE! W sprzedaży od 15 grudnia

Robert Wolański
Reklama

Polecamy też: Jerzy Stuhr: „Jak człowiek ma ograniczoną ilość sił, mądrze je rozdziela”

Reklama
Reklama
Reklama