Reklama

Reklama

Prowadzisz w DDTVN cykl ,,Mam ochotę na...”, z kolei na YouTubie w swoim programie ,,Ktoś mi powiedział” odwiedzasz polecane restauracje. Rozmawiasz tam z ludźmi bardzo życzliwie. Dlaczego według Ciebie to jest ciekawe?

„Ktoś mi powiedział” to tylko pozytywny przekaz. Lubię mówić o tym, że komuś się coś udało zrobić czy odniósł sukces, dlatego zajmuję się tylko miejscami wartymi polecenia, nie krytykuję, bo nie o to tu chodzi.

Magda, Twoja mama, zawsze była z Ciebie dumna, o ile pamiętam. I z Twoich dokonań kulinarnych.

Bo ona jest ze mnie dumna, mówi o tym często publicznie, chociaż tego nie oczekuję, a to jest bardzo miłe Zawsze byłam dzieckiem, które się samo sobą zajmuje, i dla mojej mamy mogło być to fascynujące – obserwować, jak się rozwijam. Ja natomiast cieszyłam się, że mam wolność, mama nie wywiera na mnie presji i obserwuje to wszystko z boku.

Radziłaś się mamy czy ojca, co powinnaś robić?

Nigdy! Zresztą oni nie chcieli za bardzo zabierać głosu. Gdy byłam młodsza, wszyscy myśleli, że zostanę prawniczką, ale mnie nigdy nie ciągnęło do prawa. A mama nie chce się wtrącać również z tego powodu, że w jej życie za dużo się wtrącano. Są ludzie, którzy potrzebują więcej lub mniej uwagi, zależy, który raz jesteśmy na tym świecie.

A kiedy obudziła się w Tobie wielbicielka kulinariów?

Dość wcześnie. Gdy byłam jeszcze w liceum, miałam okazję gotować dla ludzi i nikt się w moje gotowanie nie wtrącał.

Naprawdę? A gdzie tak gotowałaś?

Na wszystkich wyjazdach. A gdy zamieszkałam sama i miałam już swoją kuchnię (to zaleta mieć własną kuchnię), to miałam gdzie gotować. Maciek Nowak – ekspert kulinarny, gdy miałam 17 lat, powiedział coś, co zapamiętałam do dziś: „Doświadczyłaś już większej ilości dobrego jedzenia niż wielu ludzi przez całe życie. To twoja przewaga i potencjał. To tak, jakbyś urodziła się w kuchni. Nie zmarnuj tego”.

Lubiłaś jeść?

Jadłam wszystko.

Nawet szpinak?

Bardzo lubiłam szpinak, a zwłaszcza jak mój tata go przyrządzał. Uwielbiałam też golonkę i śledzie, i to jako małe dziecko. Nie przepadałam tylko za zupą owocową.

A kawior jadłaś?

Jadłam kawior na grzankach, ale nie miałam poczucia, że to jakaś wyjątkowa potrawa, bo następnego dnia chleb z masłem i cukrem smakował mi tak samo. Zresztą rodzice nie wychowali mnie w poczuciu, że to, co drogie, jest lepsze. Gdy przychodziły do mnie koleżanki, jadłyśmy bardzo dużo owoców. Całe moje dzieciństwo to były talerze z pokrojonymi jabłkami, gruszkami i bananami. A w rodzinnej kuchni zawsze wisiał serek serano. Każdy podchodził i sobie odkrawał kawałek. Ale i tak najlepsze były kotlety mielone, które gotowała nasza gosposia z Sanoka. A gotowała świetnie. Stały potem na kuchni i zimne smakowały najlepiej.

Reklama

A co chciałabyś jeszcze zrobić poza pisaniem i odwiedzaniem restauracji?

Chciałabym spędzić miesiąc na Alasce. Zawsze marzyłam o tym miejscu, wydaje mi się bardzo spokojne. Są tam wspaniałe łososie i piękna przyroda, na którą jestem bardzo wrażliwa. Myślę więc o tym, że pod koniec roku mogłabym tam pojechać. Może zdołam sobie odłożyć pieniądze na taką podróż.

Reklama
Reklama
Reklama