Mika Urbaniak: „Mama nie była ofiarą, zwyciężała i zwycięża. Nigdy się nie poddaje”
Urszula Dudziak z córką o dzieciństwie, chorobach, które pokonały i pasjach, które pomagają w codzienności
- Redakcja VIVA!
Matka i córka. Obie wybitne artystki, zakochane w muzyce, otwarte i bezkompromisowe. Nie boją się mówić o problemach i traumach, których nie szczędziło im życie. O dzieciństwie Miki w Nowym Jorku, chorobach, które pokonały, pasjach, które pomagają w codzienności, i o tym, że trzeba żyć tu i teraz Urszula Dudziak i Mika Urbaniak opowiadają Krystynie Pytlakowskiej.
Urszula Dudziak i Mika Urbaniak we wspólnym wywiadzie VIVY!
Mika, gdybyś miała napisać książkę o swojej mamie, od czego byś zaczęła?
Mika: To przewidywalne – od jej dzieciństwa. Skąd pochodzi, jak się to wszystko zaczęło, pierwsze kroki w muzyce, relacje w jej rodzinie…
A jakie były te relacje, pamiętasz?
Mika: Ogólnie bardzo dobre. Nie było tam jakichś kłótni czy sporów.
Urszula: W domu rządziła mama, a hojny tatuś wszystko rozdawał. Gdy mieszkaliśmy w Nowej Soli, na pięknym stoliczku stał adapter. Przyszedł do nas kolega tatusia i mówi: „Jaki ładny ten stoliczek”. A tata zdejmuje adapter, kładzie go na łóżko, żeby kolega mógł ten stolik sobie zabrać.
Mika, zaczęłabyś od tej sceny?
Mika: Może…
Urszula: Tatuś daje, a mama stoi z tyłu i jest przerażona, bo on nie tylko rozdawał, ale i podpisywał weksle znajomym. Nie było czegoś takiego, żeby odmówił, jak ktoś go o coś poprosił.
Mika, a nie zaczęłabyś od tej sceny, gdy po śmierci Jerzego Kosińskiego poszłyście z Kasią i mamą do parku i puszczałyście w niebo balony dla niego?
Mika: Nie, bo ta scena przypomniałaby trudny moment w naszym życiu, mamie, mojej siostrze Kasi i mnie. A my, Kasia i ja, musiałyśmy ją wspierać, chociaż byłyśmy jeszcze dziećmi. Nie chciałabym wracać do katastrof w naszym życiu. Mama nie była ofiarą, zwyciężała i zwycięża. Nigdy się nie poddaje.
Ula, a gdybyś Ty miała pisać książkę o Mice, od czego byś zaczęła?
Urszula: Chyba od tego, jak w Nowym Jorku ratowała moje finanse. Odkładała pieniądze do skarbonki, wyprowadzała ludziom pieski albo pracowała jako baby-sitter. Miała wtedy 14 lat. A gdy były jakieś akcje w szkole, przyniosły z Kasią do domu dwa szczury, które ratowały przed eksperymentami. Nazywały się Pepsi i Saudi. Saudi siadała na moim ramieniu, otaczała moją szyję ogonem i spała pod moimi włosami.
Mika: Cudne były, ale niestety, pożarły mamie poduszki.
Urszula: A ty siedziałaś wtedy nad jakimś wypracowaniem. A potem nie mogłyśmy go odnaleźć no i był dramat. Już pora iść do szkoły, mówię więc: „Mikuniu, idź, a ja ci to wypracowanie doniosę”. I szukam go, zaglądam pod łóżko, gdzie Saudi uwiła sobie gniazdko, i widzę całe wypracowanie Miki pocięte na drobne ścinki. Od tego bym zaczęła.
Mika: Trzeba było mi przynieść te papierki, razem ze szczurem (śmiech).
Urszula: A potem opisałabym, jak jechałyśmy samochodem i nagle zaczęłyśmy śpiewać: ty, Kasia i ja dołączyłam. Tworzyłyśmy genialne trio.
(...)
Matki na ogół tego nie wiedzą. Ale wiedziałaś, że obie Twoje córki są bardzo utalentowane.
Urszula: Pamiętam, gdy przychodził do nas Jurek Kosiński, Mika stawała przed telewizorem. On brał pilota i udawał, że przełącza programy.
Mika: A ja udawałam, że jestem telewizją i kiedy Jurek „zmieniał” kanały, zmieniałam piosenkę.
Urszula: Śpiewałaś po francusku, angielsku, odgrywałaś komedię. Mika ma ogromne zdolności aktorskie.
Mika: Niestety, jeszcze niewykorzystane.
Zróbmy więc coś, żeby Cię zauważyli.
Urszula: Koniecznie. Nie czekaj tak długo jak ja. Dopiero w tym roku pierwszy raz zagrałam w filmie „Jak zostać gwiazdą”. Czekałam tyle lat.
Mika: Ale się doczekałaś. Też masz zdolności aktorskie. Wiesz, że zawsze cię podziwiałam.
Bo Twoja mama jest wszechstronna. Obie jesteście.
Urszula: A jak wspaniale nam się śpiewa „Pójdę wszędzie z tobą”. Mika mówiła: „Mamo, ten utwór mi się bardzo podoba”. I nagrała tę piosenkę.
Mika: Można posłuchać na YouTubie. Ale ja nie lubię się chwalić.
Jesteś jednak strasznie „pazerna na talenty”.
Mika: A! Dziękuję. Miło to słyszeć.
Urszula: I tak pięknie maluje!
Mało Ci było śpiewania, to teraz wzięłaś się za malowanie?
Mika: Tak, bo dzięki niemu łatwiej mi się żyje podczas pandemii. Mam poczucie, że coś robię. Całą mnie to pochłania, choć malować zaczęłam trzy lata temu, ale od roku poświęcam temu większość mojego czasu.
(...)
Mika, wróćmy do Twojego dzieciństwa. Jaką Urszulę zapamiętałaś?
Mika: Przypominam sobie, jak jechaliśmy do Szwecji i nie mogłam się doczekać wyjazdu. Liczyłam dni do wakacji. I tam byłam najszczęśliwsza. Bawiłam się z Kasią, moją siostrą, i z moją kuzynką Suzanne. Mam dużo dobrych wspomnień, a mama odgrywa w nich ważną rolę. Bo przecież to ona zawiozła nas do Skandynawii. A przede wszystkim było fajnie, bo nie musiałyśmy chodzić do szkoły. I byłyśmy blisko natury. W Nowym Jorku też czasem miałyśmy wypady tam, gdzie jest zielono. Ale to nie to samo, bo po niedzieli był poniedziałek. Nie lubiłam szkoły.
Urszula: A pamiętasz, jak was woziłam do szkoły rowerem?
Mika: Nie, ale pamiętam, jak chodziłyśmy na piechotę.
Urszula: Siedziałaś z przodu, a Kasia z tyłu, na bagażniku. Dawałam radę, bo przecież gram w tenisa, jestem wysportowana i mam mocne nogi. Woziłam was przez cały Central Park.
Mika: Ale to nie znaczy, że mam mieć ze szkoły dobre wspomnienia.
(...)
Chciałaś wziąć mikrofon do ręki i zaśpiewać?
Mika: Tak. Pamiętam koncert w Wieliczce, gdy zaglądałam do niej na scenę. I te jej piękne rude włosy… Na pewno chciałam być taka jak ona.
A gdy Ty, Urszula, patrzyłaś na swoje córki, czegoś od nich oczekiwałaś?
Urszula: Moja przyjaciółka ze Szwecji, nauczycielka muzyki, powiedziała: „Twoje dzieci powinny grać na pianinie”. Mówię więc: „To przyjdź do nas i zagrajcie”. I zaczęłyście grać obie. A gdy wróciliśmy do Nowego Jorku, nadal grałaś i miałaś prywatną profesorkę. Jak ja się cieszyłam, gdy słyszałam twoją grę na fortepianie!
Mika: Nie wiesz jednak, jak bardzo się stresowałam tym graniem, recitalami i że ty słuchasz. Bałam się, że coś mi nie wyjdzie, że się pomylę.
Nie wierzyłaś w siebie?
Mika: Jako mała dziewczynka byłam bardzo otwarta, ale potem zamilkłam, stałam się nieśmiała. Zaczęłam patrzeć na siebie krytycznie.
Urszula: Ale pamiętasz, gdy znalazłam kasetę i puściłam ją tobie i Viktorowi [przyp. red. ukochanemu Miki Urbaniak]? On złapał się za głowę, tak genialnie grałaś Griega i Chopina. Może jeszcze wrócisz do tego. Ja teraz w moim domu na wsi zrobiłam sobie na poddaszu raj. Mam tam instrumenty, studio, powiesiłam zdjęcia i najróżniejsze plakaty. Jestem otoczona muzyką i wspomnieniami. Ale żyję tym, co dzisiaj, co teraz.
Cały wywiad z Urszulą Dudziak i Miką Urbaniak w nowej VIVE!. Magazyn dostępny od 25 lutego w punktach sprzedaży i w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl.
Co jeszcze w nowej VIVIE! 4/2021?
Anna Puślecka przeprowadziła się do Włoch, realizuje liczne modowe projekty, prowadzi podcast. Mówi: „Moje życie to nie tylko walka z rakiem…”.
Marianna Janczarska, córka aktorki Ewy Błaszczyk i zmarłego przed laty satyryka Jacka Janczarskiego po raz pierwszy o swoich życiowych wyborach.
Polskie olimpijki - Walasiewiczówna, Konopacka, Dubieńska, Szewińska, Kłobukowska… Walczyły nie tylko z rywalkami na stadionie, lecz także z szowinistycznymi uprzedzeniami.
W VIVE! EXTRA - Tumai… Raj dla zawiedzionych kobiet w Kenii.
Konkurs Viva! Photo Awards. Tysiące nadesłanych prac, gorące dyskusje jury… 12. edycji VPA rozstrzygnięta!