Reklama

Mama i córka. Obie odnalazły miłość i szczęście. Urszula Dudziak i kapitan żeglugi, Bogdan Tłomiński od ośmiu lat tworzą zgrany duet. Zbudowali swoje miejsce na ziemi i planują namiętne życie. ,,My z moim kapitanem szalejemy na punkcie tej wsi. I chcemy się nią dzielić z ludźmi bliskimi", mówi Krystynie Pytlakowskiej gwiazda jazzu. Z pasją i miłością o swoim ukochanym wypowiada się także jej córka, Mika. Viktor pomógł jej przejść przez najtrudniejszy okres w życiu, walki z chorobą. Co Mika Urbaniak mówi o swojej relacji z partnerem? Kim jest jej ukochany? Dla niej przeprowadził się do Warszawy.

Reklama

Mika Urbaniak o miłości

Mika: Tego nikt nie wie. Dwubiegunówka jest zbyt skomplikowaną chorobą, żeby przypisywać ją jednej przyczynie. Myślę, że bierze się ona z różnych przeżyć, a może po prostu się z tym rodzimy.
Urszula: Bardzo dużo wybitnych artystów cierpi na nią.
Mika: Dużo moich ulubionych artystów miało lub ma dwubiegunówkę: Amy Winehouse, Frank Sinatra czy Demi Lovato.

Być może właśnie ta choroba doprowadziła Amy do tragicznego końca. Też miałaś myśli samobójcze?

Mika: Nieraz o tym myślałam, pisałam nawet listy pożegnalne. Dwubiegunówka sprawia, że człowiek ma ochotę uciec przed światem.

Nie chcę drążyć trudnego tematu, ale czytałam wypowiedź Twojej mamy, która jest dumna, że pokonałaś chorobę.

Urszula: Tak. Jestem z Miki bardzo dumna.
Mika: Od roku żyję w równowadze. Nadal biorę leki, ale w małych dawkach i nie planuję ich odstawić. Mam wspaniałego lekarza. Profesor Marcin Wojnar idealnie ustawił mi leki. Jest bardzo empatyczny. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Ale naprawdę czuję się o wiele lepiej. Od dłuższego czasu nie jestem już ani w manii, ani w depresji. A przeżyłam wiele depresji, nawet na lekach.

Adam Pluciński/Move Picture

Urszula: Gdy dziecko ma problem, to dla matki wielka trauma. Dlatego starałam się cały czas znaleźć jakieś wyjście. I znalazłyśmy profesora.
Mika: Zmagałyśmy się z moim problemem dwadzieścia lat. Dwadzieścia lat wspinałam się na szczyty i z nich spadałam. Trudno mi było cokolwiek dokończyć, ale potem pojawił się mój partner.

Viktor?

Mika: Tak. Bardzo mi pomógł. Wprowadził się do mojego życia w 2011 roku i od 10 lat jesteśmy ze sobą na co dzień. Był świadkiem różnych moich stanów. Nie zraziło go to, choć martwił się, tak jak mama, która przeze mnie o mało nie wpadła w depresję.

Ale nie widać po niej tej traumy. Jest jak zawsze wesoła i pełna życia.

Urszula: Bo potrafię się zdystansować. To moja wielka zdolność. Gdy jest problem, robię wszystko, żeby go
pokonać, odkręcić, znaleźć wyjście. Albo się z nim pogodzić. Nigdy nie rozpaczam. Wierzę, że zawsze musi znaleźć się jakieś rozwiązanie.
Mika: I cały czas działasz, żeby było lepiej.
Urszula: Bo to moje zadanie. Ja właśnie tak funkcjonuję. Nosiłam ciężki plecak martwienia się o Mikę, ale już go nie mam i teraz mogę fruwać.
Mika: A ja napiszę o tym książkę. I o twoim fruwaniu, i o tej chorobie. Niczego nie będę ukrywać. Wielu artystów popada w różne uzależnienia.
Urszula: Taką książką możesz im naprawdę pomóc. Gdy widzę, że Mika dobrze się czuje i jest bardzo twórcza – maluje, śpiewa, a teraz nagrywa nową płytę – mam ochotę tańczyć na ulicy z radości.
Mika: To moja druga płyta z Viktorem.

Wiem, że Viktor jest gitarzystą i wokalistą, ma też fantastyczny głos. A o Twoim głosie Michał Urbaniak mówi, że jest głęboki, czarny. Żeby mieć czarny głos, trzeba też mieć czarną, głęboką duszę. W jego ustach to wielki komplement.

Mika: I to bardzo miły. Na naszą nową płytę wszystko napisałam sama i teraz Viktor wyprodukuje resztę. Będzie inna niż poprzednia, dużo rapu znajdzie się na tej płycie.

(...)

Fajnie wracać wspomnieniami do tamtych czasów, mimo że były też pełne dramatów. Bardzo przeżyłaś rozstanie z Michałem, Twoim mężem.

Urszula: To było bardzo trudne. Dla mnie i dla dzieci. Każde rozejście się rodziców to dla nich dramat.
Mika: Pamiętam tylko, jak tata nas woził do szkoły. I jak czasem razem wymyślaliśmy muzykę. Ale miał też trudne okresy i wtedy przebywanie z nim było niełatwe.
Urszula: Michał ciągle źle się czuje, boli go kręgosłup, a potem wychodzi na scenę i widać po nim euforię. Porusza się na niej tak, jakby go nigdy nic nie bolało. Gejzer.
Mika: I szczerze mówi o swoim piciu. A ja je pamiętam. Cenię w tacie jego szczerość. I oczywiście talent.

Adam Pluciński/Move Picture

Ty też bez fałszywego wstydu przyznajesz, że byłaś uzależniona od alkoholu.

Mika: Miewałam wpadki, ale to było dawno temu i już się nie powtarza. Bardzo zresztą pomógł mi Viktor. Jest naprawdę niesamowity. Taki dbający i troskliwy.

I przeniósł się do Polski dla Ciebie.

Mika: Tak.
Urszula: A mój mężczyzna przestał dla mnie pływać, chociaż jest kapitanem żeglugi wielkiej.

Obie macie fajnych partnerów.

Mika: To coś niesamowitego. Viktor jest taki kochany, mądry i utalentowany. Dużo się uczę od niego.
Urszula: Nasi mężczyźni są nam oddani. Nadrabiają to, co ja zaniedbałam. A trochę zaniedbałam córki, z perspektywy czasu to widzę. Moja mama dużo pracowała, ale w domu, szyła dla ludzi. Mówiła: „Jedno dziecko – pryszcz. Dwoje dzieci – praca. Troje – harówa”. A nas było troje. Leszek, Danusia i ja. Pamiętam, jak mówiłyśmy: „Mamuś, może ci pomożemy w czymś?”. A ona na to: „Nie, nie, jeszcze się dosyć w życiu napracujecie”. A potem moje dzieci chciały mi pomóc, a ja im mówiłam to samo. Nigdy nie zapomnę takiej sytuacji, gdy się spieszyłam, bo mieli przyjść goście, i poprosiłam 14-letnią Kasię, żeby obrała ziemniaki. A ona: „Ale ja nie umiem”. Wyręczałam je we wszystkim. A to nie jest dobre. Teraz wiem, że powinnam wciągać dzieci do prac domowych.
Mika: Ale ja umiem gotować, chociaż za tym nie przepadam. U nas Viktor gotuje. Pamiętam też, że gdy mama brała mnie na koncerty, siedziałam pod sceną i na nią patrzyłam. Chciałam być taka jak ona. Bardzo ją podziwiałam. Nie mów więc, mamo, że coś zaniedbałaś.

Reklama

Cały wywiad z Urszulą Dudziak i Miką Urbaniak w nowej VIVE!. Magazyn dostępny od 25 lutego w punktach sprzedaży i w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl.

Adam Pluciński/Move Picture
Reklama
Reklama
Reklama