Reklama

Spełnione artystki, zakochane w muzyce. Chociaż życie nie szczędziło im ciosów, Urszula Dudziak i Mika Urbaniak się nie poddają. Nie boją się mówić o problemach i traumach, których doświadczyły... W nowym wywiadzie mama i córka, mówią nam o pokonanych chorobach, przeszłości, ale przede wszystkim budowaniu szczęśliwej przyszłości. ,,Staram się być szczęśliwa w teraźniejszości, a nie w przyszłości", mówi Mika Urbaniak. Urszula Dudziak wspomniała o rozwodzie z mężem, Michałem Urbaniakiem. Z kolei Mika Urbaniak wyznała, że ma za sobą trudny czas. Córka wokalistki zmagała się z chorobą afektywną dwubiegunową i alkoholizmem. Artystki o tym, że trzeba żyć tu i teraz opowiedziały Krystynie Pytlakowskiej.

Reklama

Nie chciałaś być aktorką?

Urszula: Chyba chciała, bo była w Nowym Jorku w organizacji Demi
Moore.
Mika: To była organizacja aktorsko-młodzieżowa. Tam się tańczyło i odgrywało różne scenki o problemach ludzi w naszym wieku. Brały w tym udział przeróżne osoby. I czarni, i Portorykańczycy, i biali. Taka wielokulturowość. Pamiętam, że odgrywaliśmy scenki o aktualnych wtedy problemach, jak na przykład historię chorego na HIV. Albo jak to jest być homoseksualistą. Wtedy to były tematy tabu dla młodych, a myśmy je wydobywali na światło dzienne.

I to Ci pomagało żyć? Bo wiem, że zachorowałaś na dwubiegunówkę. Skąd się wzięła ta choroba?

Mika: Tego nikt nie wie. Dwubiegunówka jest zbyt skomplikowaną chorobą, żeby przypisywać ją jednej przyczynie. Myślę, że bierze się ona z różnych przeżyć, a może po prostu się z tym rodzimy.
Urszula: Bardzo dużo wybitnych artystów cierpi na nią.
Mika: Dużo moich ulubionych artystów miało lub ma dwubiegunówkę: Amy Winehouse, Frank Sinatra czy Demi Lovato.

Być może właśnie ta choroba doprowadziła Amy do tragicznego końca. Też miałaś myśli samobójcze?

Mika: Nieraz o tym myślałam, pisałam nawet listy pożegnalne. Dwubiegunówka sprawia, że człowiek ma ochotę uciec przed światem.

Nie chcę drążyć trudnego tematu, ale czytałam wypowiedź Twojej mamy, która jest dumna, że pokonałaś chorobę.

Urszula: Tak. Jestem z Miki bardzo dumna.
Mika: Od roku żyję w równowadze. Nadal biorę leki, ale w małych dawkach i nie planuję ich odstawić. Mam wspaniałego lekarza. Profesor Marcin Wojnar idealnie ustawił mi leki. Jest bardzo empatyczny. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Ale naprawdę czuję się o wiele lepiej. Od dłuższego czasu nie jestem już ani w manii, ani w depresji. A przeżyłam wiele depresji, nawet na lekach.
Urszula: Gdy dziecko ma problem, to dla matki wielka trauma. Dlatego starałam się cały czas znaleźć jakieś wyjście. I znalazłyśmy profesora.
Mika: Zmagałyśmy się z moim problemem dwadzieścia lat. Dwadzieścia lat wspinałam się na szczyty i z nich spadałam. Trudno mi było cokolwiek dokończyć, ale potem pojawił się mój partner.

Adam Pluciński/Move Picture

Viktor?

Mika: Tak. Bardzo mi pomógł. Wprowadził się do mojego życia w 2011 roku i od 10 lat jesteśmy ze sobą na co dzień. Był świadkiem różnych moich stanów. Nie zraziło go to, choć martwił się, tak jak mama, która przeze mnie o mało nie wpadła w depresję.

Ale nie widać po niej tej traumy. Jest jak zawsze wesoła i pełna życia.

Urszula: Bo potrafię się zdystansować. To moja wielka zdolność. Gdy jest problem, robię wszystko, żeby go
pokonać, odkręcić, znaleźć wyjście. Albo się z nim pogodzić. Nigdy nie rozpaczam. Wierzę, że zawsze musi znaleźć się jakieś rozwiązanie.
Mika: I cały czas działasz, żeby było lepiej.
Urszula: Bo to moje zadanie. Ja właśnie tak funkcjonuję. Nosiłam ciężki plecak martwienia się o Mikę, ale już go nie mam i teraz mogę fruwać.
Mika: A ja napiszę o tym książkę. I o twoim fruwaniu, i o tej chorobie. Niczego nie będę ukrywać. Wielu artystów popada w różne uzależnienia.
Urszula: Taką książką możesz im naprawdę pomóc. Gdy widzę, że Mika dobrze się czuje i jest bardzo twórcza – maluje, śpiewa, a teraz nagrywa nową płytę – mam ochotę tańczyć na ulicy z radości.

(...)

Urszula, jaką Mikę z lat jej dzieciństwa pamiętasz?

Urszula: Jako schludnego bankiera, który zawsze układa swoje ubranka. Pamiętam też, jak skakała po łóżku i śpiewała Michaela Jacksona. Już wtedy wiedziałam, że rośnie artystka. I chodziła w moich butach na obcasach. Mam nawet taki filmik, jak potyka się w moich szpilkach.

Fajnie wracać wspomnieniami do tamtych czasów, mimo że były też pełne dramatów. Bardzo przeżyłaś rozstanie z Michałem, Twoim mężem.

Urszula: To było bardzo trudne. Dla mnie i dla dzieci. Każde rozejście się rodziców to dla nich dramat.
Mika: Pamiętam tylko, jak tata nas woził do szkoły. I jak czasem razem wymyślaliśmy muzykę. Ale miał też trudne okresy i wtedy przebywanie z nim było niełatwe.
Urszula: Michał ciągle źle się czuje, boli go kręgosłup, a potem wychodzi na scenę i widać po nim euforię. Porusza się na niej tak, jakby go nigdy nic nie bolało. Gejzer.
Mika: I szczerze mówi o swoim piciu. A ja je pamiętam. Cenię w tacie jego szczerość. I oczywiście talent.

Ty też bez fałszywego wstydu przyznajesz, że byłaś uzależniona od alkoholu.

Mika: Miewałam wpadki, ale to było dawno temu i już się nie powtarza. Bardzo zresztą pomógł mi Viktor. Jest naprawdę niesamowity. Taki dbający i troskliwy.

I przeniósł się do Polski dla Ciebie.

Mika: Tak.
Urszula: A mój mężczyzna przestał dla mnie pływać, chociaż jest kapitanem żeglugi wielkiej.

(...)

Reklama

Cały wywiad z Urszulą Dudziak i Miką Urbaniak w nowej VIVE!. Magazyn dostępny od 25 lutego w punktach sprzedaży i w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl.

Adam Pluciński/Move Picture

Adam Pluciński/Move Picture
Reklama
Reklama
Reklama