O trudach bycia prezydentem i o tym, dlaczego nie ma więcej dzieci. Aleksander Kwaśniewski kończy 63 lata!
Aleksander Kwaśniewski kończy dziś 63 lata! Jako jedyny był prezydentem przez dwie kadencje. To za jego rządów wstąpiliśmy do Unii Europejskiej i NATO. Ceniony nawet przez przeciwników, uznawany za najlepszego prezydenta III RP. Jego żona, Jolanta, zawsze była lubiana przez Polki i uznawana za ikonę stylu. Wywiady córki, Aleksandry, od czasu do czasu możecie przeczytać w VIVIE!.
Z okazji urodzin przypominamy, co Aleksander Kwaśniewski mówił szesnaście lat temu w VIVIE!. Dlaczego nie ma więcej dzieci? Jak odseparować politykę od domu? A także o trudach bycia prezydentem.
O byciu prezydentem
„Prawdziwy urlop prezydenta w przyrodzie nie istnieje. Mogę się przenieść z jednego miejsca na drugie, chodzić w kąpielówkach, ale to nie zwalnia mnie z obowiązków. Muszę w terminie podpisać ustawy, muszę zrobić to, co do mnie należy. Nie mogę tego na nikogo scedować. Taka jest między innymi różnica między mną a premierem czy marszałkiem sejmu. Ten pierwszy ma dwóch zastępców, a drugi kilku.
I ja, i wszyscy moi koledzy, którzy w świecie pełnią podobne funkcje, mamy poczucie, że ponosząc jednoosobową odpowiedzialność żyjemy w złotej klatce. Jeździmy po ulicach tylko pod eskortą. Nawet nie możemy sami kierować samochodem. Jeżeli pojawiamy się gdzieś, to to miejsce też przecież nie jest takie zupełnie przypadkowe. Staram się leczyć z tego ograniczenia kontaktami ze znajomymi, przyjaciółmi. Od czasu do czasu wyjść z pałacu i znaleźć się w miejscu, które wpadło do głowy w ostatniej chwili. To nie jest normalne życie. Inny przykład: dla polityka na najwyższych szczeblach najtrudniejsze pytania to są takie: ile kosztuje chleb, piwo, kostka masła?”
– Czego najbardziej szkoda z utraconej prywatności?
Wszystkiego. Urząd prezydenta to jej całkowita utrata. Każdego dnia, od rana do wieczora, oglądają mnie, oceniają. Wszystkie moje ruchy muszą być jasne i czytelne, odbywają się z udziałem wielu osób. Nie ma żadnego tematu, także rodzinnego, który nie byłby publiczny: córka robi maturę, córka idzie na studia itd. Któregoś dnia nasz pies ugryzł żołnierza w ogrodzie i już jest pierwsza strona gazety z tytułem „Bestia z pałacu”. Tytuł moją sukę zachwycił, mnie mniej.”
O odseparowaniu domu od polityki
„Moja żona jeszcze w czasach przedprezydenckich narzekała, że późno wracam do domu. Odpowiadałem jej: „Czy ty mnie sobie wyobrażasz, że przychodzę o godzinie 16., zdejmuję jakieś ubranie, nakładam szlafrok, kapcie, siadam przed telewizorem, oglądam wszystkie programy informacyjne i urągam politykom, jacy to oni nierozsądni, niemądrzy, niedojrzali itd.?” Odpowiedziała: „Nie, tego sobie nie wyobrażam”. Dlatego staram się, żeby nasze życie intymne było odseparowane od polityki. Nie przychodzę do domu dzielić się swoimi kłopotami, żalami. Spotykamy się wieczorem, zazwyczaj dość późno, i mówimy o sprawach domowych, o muzyce, o filmie, o sporcie. Udało mi się na przykład zrobić z córki – bo nie mam syna, a córkę – wielkiego znawcę sportu. Poza tym jest świetna w sprawach filmu, muzyki, choć w tym ostatnim wspólny język znajduje z Jolą, która też świetnie zna się na muzyce.”
O tym, dlaczego nie ma więcej dzieci
„Dziś żałuję, że nie mam ich więcej. Trudno, tak się ułożyły okoliczności. Trzeba pamiętać, że moja córka urodziła się w najgorszym momencie, jaki można sobie wyobrazić. To był luty 1981 roku: mleko w proszku było na książeczkę zdrowia dziecka, ser żółty odbierało się na książeczkę zdrowia dziecka, a o pampersach nikt jeszcze nie słyszał. Mieszkaliśmy w kawalerce na Ursynowie, bez mebli, więc mój ojciec pomógł nam kupić meble... ogrodowe. Świetnie spełniały swoją rolę. Z normalnych rzeczy mieliśmy łóżko dziecinne i dla siebie materac. To nie były warunki do rodzenia i wychowywania wielu dzieci. Później żona zaczęła pracować i okazało się, że ta praca ją wciąga. A później… coraz trudniej było się na to zdecydować. Później coraz większa córka mówiła, że ona chętnie miałaby braciszka, byle starszego. A to było już niemożliwe.”
O zderzeniu poglądów młodego chłopaka i ojca
„Pamiętam, że kiedy ja starałem się o moją obecną żonę, to przeżywałem wielkie trudności. Pamiętam mojego teścia, który straszliwie to wszystko komplikował, moralizował, utrudniał. Myślałem wtedy sobie: „Ojej, jak ja będę się kiedyś tak zachowywał w stosunku do własnej córki, to znaczy, że zwariowałem”. Ale teraz, po 23 latach, weryfikuję tamten swój osąd. Co zrobić, wszyscy dojrzewamy, niech będzie, wszyscy się starzejemy.”
Polecamy też: Aleksandra Kwaśniewska kończy 35 lat: „W wielu kwestiach jestem niedzisiejsza”