Reklama

Katarzyna Grochola na nowo ułożyła sobie życie. Po kilku nieudanych związkach pisarka znów wyszła za mąż. Jej życiowym partnerem został muzyk Stanisław Bartosik. Para powiedziała sobie sakramentalne tak 10 miesięcy temu. Jak wyglądał ich ślub? Gdzie odbyła się uroczystość? W szczerej rozmowie z Romanem Praszyńskim Katarzyna Grochola ujawnia szczegóły!

Reklama

Gdzie braliście ślub?

Katarzyna: W moim ogrodzie. Nawet nam deszczyk pokropił na szczęście. Lilie kupiliśmy, żeby pachniały. Świadczyniami były siostra Stasia i moja przyjaciółka. Dzieci nie mogły być. Dorota miała zdjęcia, córka Stasia miała koncerty. Więc głupio byłoby zapraszać tylko jego drugie dziecko. Ale zrobimy wesele.

Nie mogliście dostosować daty ślubu do kalendarzy córek?

Katarzyna: To jest strasznie trudne. Córka Stasia gra w Hamburgu w filharmonii i nie może się zwolnić. A moja prowadzi pięć programów w telewizji i TVN jej nie puści.

Na swoim drugim ślubie płakałem. A jak to jest za trzecim razem?

Katarzyna: Było bajkowo. Byliśmy wzruszeni. Ludzie mają podstawowe pragnienie, żeby z kimś być. Nie uczepiliśmy się siebie ze Staszkiem, żeby budować wspólne życie, mieć wspólne dzieci, wychowywać wspólne wnuki. Możemy się tylko zaprzyjaźnić, stworzyć coś dobrego.

Po co więc ślub?

Katarzyna: Deklaracja wobec siebie. Oczywiście, że nam ten ślub nie był do niczego potrzebny. Oprócz tego, żeby siebie poważnie traktować. Papier nic nie daje. Ale brak papieru też nic nie załatwia. Jest asekuranctwem. „W razie czego będzie nam się lepiej rozstać”.

A skąd wiara, że tym razem się uda?

Katarzyna: Wiara jest zawsze. Nie ma pewności. W żadnym najlepszym, najmłodszym, najcudowniejszym małżeństwie też nie będzie.

I jak po 10 miesiącach?

Katarzyna: Jakoś lepiej jest po ślubie. Coś się zmieniło na lepsze. Po raz pierwszy w życiu zrozumiałam, dlaczego ludzie się pobierają. Dla tego stanu wewnętrznej deklaracji, że ja już wiem, że to jest ten człowiek. To mnie uspokaja. Daje więcej pewności. Już nie muszę o wszystko walczyć, wszystkiego wyjaśniać. Nie muszę mówić: „O, jak mnie ciężko wczoraj zraniły twoje słowa, kiedy powiedziałeś: »Odczep się od mojego gotowania«”. Dlatego nie zwracamy uwagi na drobiazgi.

Reklama

Nie masz tak, że budzisz się i myślisz: Co to za obcy facet?

Katarzyna: Nie. To jest mój facet.

Reklama
Reklama
Reklama