Tomasz Karolak w poruszających słowach o dzieciach i upływie czasu!
Czy przechodzi kryzys wieku?
W ciągu ostatnich dwóch lat jego życie przewróciło się do góry nogami. Ale nie ukrywa, że najważniejsze w tym „nowym” wcieleniu są jego dzieci. Z kilkunastoletniego związku z Violą Kołakowską Tomasz Karolak ma dwójkę dzieci: 11- letnią córkę Lenę i 5-letniego syna Leona. Dzieci są jego oczkiem w głowie.
W wyjątkowej rozmowie z Beatą Nowicką aktor przyznaje: „Musiałem zaakceptować sytuację, co nie było łatwe i trwało prawie dwa lata, że jednak moja rodzina będzie rodziną niestandardową. Mnie właściwie nigdy nie było w domu, więc dzieci są do tego przyzwyczajone. Staram się dawać im jak najwięcej miłości i nasz kontakt jest fantastyczny. W każdym razie musiałem wszystko przepracować i pójść do przodu. Zresztą w trakcie całej tej rozpierduchy, jaka wydarzyła się w moim życiu - za którą Bogu dziękuję i mówię to szczerze...
Beata Nowicka: … dostałeś rolę w filmie „7 uczuć” u Marka Koterskiego.
Tomasz Karolak: Stan duchowy, stan wewnętrzny w jakim byłem w czerwcu ubiegłego roku pasował idealnie do tej roli. I to było dla mnie, w tym całym moim tak zwanym cierpieniu niesamowite, że ja właściwie mogę być. Nie muszę nic grać, mogę być. Jestem dokładnie takim pozostawionym samemu sobie, małym chłopcem, którym nie zajmują się rodzicie, który próbuje odnaleźć się w społeczności klasy.
Magia kina.
Magia związana z tym filmem zaczęła się dużo wcześniej, ponieważ Marek Koterski głównym postaciom wysłał filmowe życiorysy. Ja ten życiorys przeczytałem późno, bo miałem inne zobowiązania, potem byłem w szpitalu, rekonwalescencja też mi zabrała chwilę, natomiast kiedy dopadłem już do tego życiorysu, okazało się, że to jest mój życiorys. Chłopca z wojskowego domu, gdzie rodzice cały czas pracowali. Oczywiście to nie była ich wina i nie chcę w żaden sposób pociągać rodziców do odpowiedzialności.
W każdym razie porażony przeczytałem ten życiorys i na planie mówię: „Marek, czy ty pisząc życiorys Grubego - bo moja postać tak się tam nazywa - sugerowałeś się moim życiem?”. „Nie, w żadnym wypadku. To wszystko jest z mojego dzieciństwa. A pierwowzorem twojej postaci jest mój kolega z klasy”. Powiedziałem mu, że to jest niesamowity przypadek, chociaż już teraz wiem, że w ogóle nie ma przypadków w życiu.
Po roli Grubego spojrzałeś na siebie inaczej jako ojca?
Tak, bo u Marka Koterskiego gram dzieciaka, u którego ojca nie było. Mnie też często nie było, no więc uświadomiłem sobie, że może nie ilość czasu spędzanego z dziećmi jest najważniejsza, tylko jakość. Mam to już ogarnięte. Powiem ci, że mój samotny wyjazd z dzieciakami za granicę pierwszy raz w życiu, był obłędny. Niebywała więź i odpowiedzialność, którą poczułem - coś wspaniałego. Musiałem mieć oczy dookoła głowy, zapewnić atrakcje, byłem cały czas w ogniu walki. Potraktowałem to jak sprawdzian z ojcostwa i myślę, że wyszedłem z niego obronną ręka.
„Na miłość składa się wiązanka uczuć” - to też cytat z „7 uczuć”.
Kiedy się zakochujemy mamy te motyle w brzuchu, jest ten szał, ale to się w pewnym momencie kończy, endorfiny się ulatniają i wtedy…? No właśnie, czy coś pozostaje? Profesor Wojciszke w „Psychologi miłości” pisał, że muszą się pojawić trzy składniki, żeby coś nazwać miłością: namiętność, intymność, zaangażowanie. Ja jestem w takim punkcie, że czuję się gotowy na to, żeby pokochać tak naprawdę. Czuję, że we mnie jest przestrzeń, w którą ktoś ważny może wejść. Gdzie ja kogoś wpuszczę. Miałem momenty, że okazywanie uczuć traktowałem jako słabość. Wiesz, facet powinien być twardy do granic możliwości.
A niekonieczne tak jest.
Chyba nawet w ogóle tak NIE jest. Ta miłość, o której Koterski mówi, nie może być grą. Ona po prostu jest i tyle. Jest spokojem, a nie walką, przekomarzaniem, robieniem sobie na złość, wzbudzaniem zazdrości.
Za trzy lata będziesz miał pięćdziesiątkę. Myślisz o tym?
Pytasz czy mam w związku z tym jakiś problem? Nie. Kryzys miałem przy 40. Po dwóch tygodniach ceremonii, która odbywała się w IMCE, gdzie świętowaliśmy razem z Gośką Kożuchowską, zobaczyłem ten horyzont porośnięty lasem, jak u Szekspira w „Makbecie”, który się zbliża. Wystraszyłem się samotności i tego, że to już połowa. Teraz, mając 47 lat, zbliżam się do dojrzałości. Próbuję pogodzić się ze swoją przeszłością, zaakceptować ją i budować coś nowego. Oczywiście przy mocnym udziale moich dzieci, ale budować nową rzeczywistość. Wokół mnie i we mnie. Wreszcie przestałem mieć poczucie, że jestem w mentalnych trampkach.
Pełny wywiad z Tomaszem Karolakiem przeczytasz w nowym numerze dwutygodnika VIVA!, dostępnym na rynku od czwartku 29 listopada