Reklama

Kilka miesięcy temu świat Sylwii Peretti rozpadł się na kawałki. Jej syn Patryk zginął w wypadku samochodowym Straciła jedyne dziecko, a je życie wypełniło się pustką i bólem, który towarzyszy jej przez cały czas. Straciła wszystko, co miało dla niej wartość. „Strefa zawodowa, emocjonalna, psychiczna straciły dla mnie wartość, bo zabrakło kogoś, kto był w moim życiu najważniejszy. Nachodzą mnie myśli, że jak na kobietę, która ma 42 lata, spotkało mnie dużo. Za dużo. Gdy życie rzucało mi kolejne kłody, a było ich wiele, zastanawiałam się, co mnie jeszcze spotka i skąd mam brać siłę, żeby pokonać przeciwności losu”, zwierza się Wiktorowi Krajewskiemu.

Reklama

Sylwia Peretti mówi wprost, że tamtej lipcowej nocy umarła razem z synem. „Nie jestem w stanie żyć, funkcjonować normalnie. To wydarzenie nie dociera jeszcze do mnie i chyba nigdy nie dotrze. Teoretycznie jestem świadoma, że mój syn zmarł, ale czuję, jakby wszystko działo się poza mną”, dodaje. W medialnym dyskursie dostaje ciosy, że wychowała mordercę, że na niej spoczywa odpowiedzialność za śmierć czterech chłopaków. „Dziś cała wina spada na mnie. Nazywana jestem matką mordercy i na moich barkach kładziona jest odpowiedzialność za to, że samochód roztrzaskał się, bo mój dorosły syn był pod wpływem alkoholu. Oddałabym całe swoje życie, żeby cofnąć czas, ale nie mogę", dodaje. Jak wyglądała jej ostatnia rozmowa z synem przed tragicznymi wydarzeniami, które rozegrały się w nocy z 14 na 15 lipca?

Sylwia Peretti o stracie jedynego syna. Zawsze był dla niej ogromnym wsparciem

Czego nauczył Cię syn?

Szczerej, bezinteresownej miłości, która nie kończy się wraz ze śmiercią człowieka. Przez tę tragedię przestałam bać się śmierci. Ale własnej. To, czego doświadczam obecnie, jest zakłóconym rytmem, zaburzoną koleją wydarzeń. Jeżeli coś stałoby mi się teraz, odejdę bez żalu, bo brakuje mi tlenu do życia. Duszę się codziennością. Wręcz się nią dławię.

[...]

Ty i Patryk zbudowani byliście na zasadzie kontrastów.

Patryk był moim przeciwieństwem. Cichy, skromny, wycofany, stroniący od bycia w centrum uwagi. Żył w moim cieniu, a hejterzy i media zrobili z niego bananowe dziecko, które pije na umór, imprezuje, nie ma nic w głowie i żyje za pieniądze mamy, któremu wszystko spada z nieba. Pojawia się we mnie bunt, bo jako matka, która zna swoje dziecko najlepiej na świecie, widziałam, jak mój syn się zmienił. Sam się utrzymywał, sam małymi krokami doszedł do tego, co posiadał, w tym między innymi samochód. Ostatnie półtora roku jego życia stanowiło dowód, że moje nauki nie poszły na marne, a ja obiecałam sobie, że za kilka chwil odmienię finansowo jego życie. Nie zdążyłam. Chciałam kupić mu nowe mieszkanie, a nie nowy nagrobek. Teraz moim zadaniem już do końca życia będzie bronienie go, bo był dobrym człowiekiem. I będę go bronić jak lwica.

W wywiadach wielokrotnie powtarzałaś, że Twój Patryk był świadkiem, gdy grunt osuwał Ci się spod nóg, ale nigdy nie upadłaś, bo zawsze mogłaś liczyć na jego wsparcie.

W moim życiu pojawiały się momenty, że nie miałam złamanego grosza, że dostawałam ponaglenia za prąd, a nie miałam czym zapłacić wezwań od komornika. Patryk był świadkiem sytuacji, że nie mamy co włożyć do garnka, że moje małżeństwa są nieudane i nie mam przed sobą innej możliwości, tylko rozwieść się. Od początku dostał od życia ogromną lekcję pokory i na wszystko zapracował sam. Utwierdzałam go w przekonaniu, że nic nie przychodzi ot tak i na wszystko trzeba zapracować. I zapracował. Początkowo buntował się, ale z czasem zrozumiał moje podejście do kwestii wychowawczych i finansowych.

Czytaj też: Jej syn zginął w tragicznym wypadku, wciąż nie może pogodzić się z jego odejściem. „Straciłam wszystko, co miało dla mnie wartość"

Olga Majrowska

Uczyłaś go, że praca charytatywna jest ważna i należy się dzielić z innymi?

Już od pierwszych chwil, gdy Patryk po raz pierwszy pojechał ze mną do domu seniora, który wspieraliśmy, zakochał się w tych starszych ludziach i uwielbiał poświęcać im swój czas oraz uwagę. Słuchał ich wojennych historii oczarowany. Z kolei dzieciaki z domów dziecka, do których jeździliśmy ze świątecznymi paczkami, nazywał „swoimi ziomeczkami”. Zapuszczał dla nich brodę, żeby w końcu uwierzyły, że Mikołaj jest prawdziwy… Wiesz, jaka byłam szczęśliwa, jaka dumna, kiedy odbierały prezenty, przytulały się? Widziałam, jak on czerpał radość z tego, co robiliśmy dla nich, i to było wzruszające dla mnie jako matki. Tak! Wiem. Ja mu nie wystawiam teraz laurki, odznaczenia, a mówię, jak było. I pewnie teraz pół Polski pomyśli sobie: Co ona bredzi? Syn idealny? Był pijany, gdy wsiadł za kierownicę i zabił trzy osoby! Nie, nie był idealny, nikt nie jest, wiem jednak na pewno, że Patryk z natury był człowiekiem, który specjalnie nikogo by nie skrzywdził. Z tą świadomością żyję w każdej sekundzie swojego życia i naprawdę, gdybym mogła zrobić coś, żeby cofnąć czas, zrobiłabym to bez zastanowienia.

Pamiętasz Waszą ostatnią rozmowę?

Dzień wcześniej siedzieliśmy u mnie razem na grillu i nagle Patryk wypalił, że bardzo mnie kocha. Zdziwił mnie tym wyznaniem i zapytałam go, skąd ten nagły przypływ czułości. „Wiecznie marudzisz, że za mało mówię ci, że cię kocham”, zaśmiał się.

A mówił za mało, że Cię kocha?

Często dawaliśmy sobie dowody, że bardzo się kochamy. Mówiłam i pisałam mu to równie często. Zwykle odpowiadał „jo tyż” i nie dziwię się, był dorosłym facetem, a dla mnie zawsze został synkiem, zresztą tak się do niego zwracałam. Dziś dziękuję sobie, że Patryk wiedział, że kocham go nad wszystko. Wiesz… przez długi czas naszego wspólnego życia miałam do siebie żal, że nosi na sobie brzemię bardzo ciężkich doświadczeń, których dziecko nie powinno mieć. Nie zawsze byłam w stanie zasłonić mu oczu i zaoszczędzić widoku pewnych sytuacji. Patryk nie chciał się chować, chciał zawsze być moim wsparciem. „Mamuśka, damy radę. Kto, jak nie my!”, mówił w trudnych momentach, a dźwięk jego słów brzęczy mi w uszach nawet teraz.
[...]

Śni Ci się Patryk?

Do tej pory nie śnił. Świadomie mi się nie śni, bo rano, po przebudzeniu, przeżywałabym jeszcze większy dramat, a poczucie pustki byłoby nie do okiełznania. [...]

Rozmawiał Wiktor Krajewski.

Cały wywiad z Sylwią Peretti przeczytasz w najnowszym numerze magazynu VIVA!, który dostępny będzie w punktach sprzedaży od czwartku, 26 października.

Olga Majrowska

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama