„W Kenii leżałem między dziewiętnastoma lwami”, słynny fotograf Tomasz Gudzowaty nieraz ryzykował życiem
- Roman Praszyński
Jeden z najbardziej cenionych fotografów świata, Tomasz Gudzowaty, wiele lat spędził wśród dzikich zwierząt. Podczas swoich wypraw docierał do najdzikszych rejonów świata. Za pingwinami wybrał się na Antarktydę, a za albatrosami na Falklandy. W Kenii fotografował lwy. O mały włos nie stracił wtedy życia.
Zobacz też: „Poród to mistyczny akt”. Tomasz Gudzowaty o swojej pięknej żonie i narodzinach córek w najnowszej VIVIE!
W najnowszym wydaniu VIVY! opowiada: „Znalazłem w Kenii stado dziewiętnastu lwów, dwie lwice i dzieciaki. Zbliżyłem się do nich na tyle, że pozwoliły mi leżeć pomiędzy sobą (...) Przykro mi mówić, ale nagle jakiś idiota podjechał samochodem. Fotograf Włoch, spodobała mu się rodzajowa scenka. Zaparkował i zaczął iść w moim kierunku. Samice natychmiast się poderwały, gotowe do ataku.
- Pan na drzewo?
Ucieczka to najgorsze, co można zrobić. Nie ruszałem się, żeby ich nie prowokować. Włoch poszedł po rozum do głowy, wrócił do samochodu i odjechał.
- Bał się Pan?
Tak. I byłem zły na tego człowieka. Ryzyko jest zawsze, ale można je wyeliminować na etapie przygotowania. Tutaj zostałem postawiony wobec głupoty kogoś innego”.
Tomasz Gudzowaty pobierał nauki jak poruszać się wśród dzikiej przyrody. „Są pewne reguły, jeżeli się ich przestrzega, można wyjść cało”, tłumaczy w wywiadzie w najowszej VIVIE! „Nauczył mnie ich Joseph Muangi, afrykański przewodnik. Czuł ziemię, nauczył mnie zwyczajów zwierząt, gdzie polują, a gdzie ja powinienem się ustawić. Strasznie żałuję, że nie spotkamy się już na tym świecie. Zmarł na malarię kilka lat temu”. Wiele też zawdzięcza Mike'owi Penmanowi, zwanemu Człowiekiem-Lwem z Botswany. Nauczył go panowania nad własnym lękiem – właśnie panowania, a nie wypierania go ze świadomości.
Więcej o życiu i przygodach Tomasza Gudzowatego w najnowszej VIVE!