Sasha Knezevic: „Odkąd zostałem ojcem, mam potrzebę zrobienia czegoś więcej”
Model opowiedział nam o swojej rodzinie
- Redakcja VIVA!
Jego twarz znamy z reklam, okładek kolorowych magazynów, kampanii modowych słynnych projektantów i światowych marek. Jego nazwisko – z wywiadów sprzed kilku lat, kiedy był mężem modelki Anji Rubik. Po rozwodzie była para została bliskimi przyjaciółmi, a Sasha Knezevic przeprowadził się na stałe do rodzinnego Wiednia, gdzie ułożył sobie życie na nowo. Tu zaczął tworzyć kolaże, które niemal natychmiast zdobyły uznanie w świecie sztuki – właśnie pracuje nad swoją wystawą, która pokazana będzie w Polsce, na Majorce i w Nowym Jorku. A gdyby od nadmiaru sukcesów miało przewrócić mu się w głowie, jego ząbkujący roczny syn szybko sprowadzi go na ziemię. W najnowszej Vivie! z Sashą Knezevicem porozmawiała z Zuzanna O’Brien.
Sasha Knezevic o synu w najnowszej Vivie!
Większości twórców zdobycie jakiejkolwiek rozpoznawalności zajmuje czasem pół życia, a w Twoim przypadku stało się to bardzo szybko. Jakim cudem?
W moim życiu wszystko do tej pory działo się szybko i raczej niespodziewanie, i tym razem było podobnie. Przede wszystkim poznałem niesamowitą kobietę, artystkę i piękną duszę, Joannę Sarapatę. Ona mnie odkryła, zobaczyła moje prace, została moją mentorką. To wielka radość spotkać kogoś, kto rozumie twoją pasję i od kogo możesz się uczyć. Poza tym Joanna ma duże doświadczenie i odpowiednie kontakty. Zaczęła pokazywać moje kolaże i była zachwycona ich pozytywnym odbiorem. Pokazała je na wystawach już trzykrotnie. Teraz pracujemy nad wystawą, której wernisaż odbędzie się 19 grudnia w Park Cafe w Konstancinie pod Warszawą. Ogromnie się z tego cieszę. Szczególnie dlatego, że wystawa odbędzie się właśnie w Polsce, skąd zawsze dostaję ogromne wsparcie. Wystawa pojedzie potem dalej, do Nowego Jorku i na Majorkę.
W przeszłości mówiłeś kilkakrotnie, że w Polsce czujesz się jak w domu. Nadal tak jest?
Tak, w Polsce czuję się znakomicie. Mam tam mnóstwo naprawdę dobrych przyjaciół, lubię polską kuchnię, to dla mnie przyjazny grunt. Dostaję też sporo ofert pracy z Polski. Ale dom to nie budynek, tylko ludzie, którzy w nim mieszkają, i tak samo jest dla mnie z Polską – czuję się jak w domu, bo mieszkają tam moi bliscy przyjaciele.
W zeszłym roku zostałeś tatą synka, Andriji. Czy emocje z tym związane widzisz w swoich pracach?
Jak najbardziej. Kiedy z moją dziewczyną dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli dziecko, mnóstwo towarzyszących temu emocji znalazło się w moich kolażach. Radość, ekscytacja, oczekiwanie na zmianę, na nieznane, poczucie odpowiedzialności. Teraz, kiedy Andrija ma już rok, jest tego coraz więcej.
Chcesz zainspirować syna swoją sztuką?
Chcę mu pokazać, jak ważne jest mieć swoją pasję i robić to, co się kocha. Jak wspaniałym i wyzwalającym procesem jest tworzenie. Mam nadzieję, że pokażę mu, że w życiu chodzi o coś więcej niż praca od ósmej do piątej, spanie, jedzenie i czekanie na wakacje. Pasja i kreatywność to dar, który trzeba pielęgnować, bo dzięki nim wnosisz do życia więcej miłości. A czasem, jeśli masz szczęście, możesz ze swojej pasji zrobić swój zawód.
Ale kiedy się ma małe dziecko, znalezienie czasu na własne pasje jest prawdziwym wyzwaniem. Jak Ci się to udaje?
Z trudem! Wiadomo, że taki maluch potrzebuje cię praktycznie cały czas i staram się jak mogę, żeby tego czasu spędzać z nim jak najwięcej. Ale z drugiej strony, z racji tego, że tych chwil tylko dla mnie jest mniej, jestem teraz bardziej zorganizowany i efektywny. Dziecko może być ogromną inspiracją. Ja z pewnością, odkąd zostałem ojcem, mam potrzebę zrobienia czegoś więcej, większego ode mnie. Do niektórych spraw podchodzę poważniej. Nie tylko dlatego, że jestem odpowiedzialny za tego nowego człowieka, ale chcę, żeby moja rodzina była ze mnie dumna.
W jakim języku mówisz do syna?
Po serbsko-chorwacku. To mój pierwszy język.
Chcesz, żeby Andrija był dwujęzyczny?
Ja mówię płynnie w pięciu językach i każdy z nich to nieodłączna część mojej osobowości. Andrija na pewno szybko nauczy się niemieckiego, bo rzeczywistość wokół niego toczy się w tym języku, ale chciałbym, żeby zanim to nastąpi, znał mój ojczysty język. Da mu to przewagę w przyszłości, kiedy będzie chciał nauczyć się kolejnych. Kiedy znasz dobrze inne języki, to jakbyś miał dodatkową duszę.
Cały wywiad znajdziecie w najnowszym numerze z Otylią Jędrzejczyk na okładce