Reklama

Od lat konsekwentnie chroni swoją prywatność, unika błysku fleszy. Magdalena Różczka buduje szczęście u boku Jana Holoubka, z którym wychowuje dzieci. Aktorka w rozmowie z Beatą Nowicką opowiedziała między innymi o tym, jak wygląda ich relacja na planie filmowym.

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 30.10.2024 r.]

Magdalena Różczka o pracy z Janem Holoubkiem

Twoją wrażliwość i siłę widać w Jass z serialu „Rojst”, to moja ulubiona rola. Twój partner i reżyser, Jan Holoubek powiedział mi: „Zagrana przez inną aktorkę, nie byłaby tą Jass. A ja uważam, że ta jest najlepsza. Ma w sobie magnetyzm, który przebija ekran i ciągnie nas ze sobą”.

(Śmiech). To znamienne, że ludzie nie wyobrażali sobie, że mogę zagrać Jass, a po dwóch częściach „Rojsta” nie dowierzali, że zagram w „Matkach Pingwinów”, ponieważ miała być to postać najbardziej przezroczysta: delikatna, oddana dziecku, zajmująca się wyłącznie domem. A ja przeczytawszy ten scenariusz, pomyślałam, że osobiście bliżej mi do mamy, która ponad wszystko kocha swoje dziecko, niż do policjantki. Bez entuzjazmu zaproszono mnie na casting, który trwał już od dwóch miesięcy. Nie byłam na liście faworytów...

… ale zaskoczyło. Zapytałam Jana Holoubka, jak się reżyseruje kobietę, którą się kocha. Odwrócę pytanie: Jak się gra, kiedy po drugiej stronie kamery stoi mężczyzna, którego kochasz?

My, aktorzy, za każdym razem robimy wszystko, żeby zagrać jak najlepiej. Opowiedziałam ci na początku, że zawsze mam tremę, zanim wejdę na plan. Pierwsza myśl: Uciekać, ktoś inny zrobi to lepiej ode mnie. Janek zawsze mnie uspokaja w tych lękach. Przy „Matkach Pingwinów” mówił: „Madziu, Klara (Klara Kochańska, reżyserka serialu, przyp. red.) zobaczyła w tobie tę mamę. Zobaczyła Cię w tej roli, na pewno dasz radę”. W momencie, gdy przyszło mi zagrać u mojego mężczyzny, który został okrzyknięty fenomenem, pomyślałam: Boże, zepsuję mu ten film! Wszystkim mogę zepsuć, tylko nie jemu (śmiech). A potem przeczytałam wywiad z Piotrem Trojanem, który zagrał Tomka Komendę. Mówił, że bardzo się bał, ale podszedł do niego Janek i powiedział: „Nie martw się, przeprowadzę cię przez tę rolę”. Strasznie mi się to spodobało i często o tym Jankowi mówiłam. Przed „Rojstem” Janek wrócił do tego i powiedział: „Czytałaś wywiad z Piotrkiem. Madziu, przecież nie jesteś sama. Jestem ja, jest sto innych osób na planie, wszyscy o ciebie zadbamy. A ja przeprowadzę cię przez tę rolę”.

CZYTAJ TEŻ: Magdalenę Różczkę i Jana Holoubka połączyło wyjątkowe uczucie. Są jedną z najbardziej tajemniczych par!

Magdalena Różczka, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 20/2024
Magdalena Różczka, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024 BARTEK WIECZOREK/ VISUAL CRAFTERS

Piękne!

No, piękne… Trema została, ale postanowiłam nie panikować, nie gadać głupot.

[...]

Wolisz grać na wyjeździe czy dojeżdżając na plan z domu? Pytam, bo chyba nie jest łatwo przeistoczyć się na przykład z detektyw Jass w mamę?

Nauczyłam się. Wolę być w domu, bo po prostu lubię być z moimi dziećmi. Nawet gdy pracujemy poza Warszawą, często po zakończonych zdjęciach wskakuję do transportu, żeby jak najszybciej wrócić do domu, gdzie są dzieci. Mam swoje rytuały. Rano na planie zakładasz na siebie twoją zbroję i maskę: kostium i make-up. Po całym dniu zdjęciowym zdejmujesz. Zmycie makijażu jest dla mnie symboliczne. Zazwyczaj robię to w domu – siadam w tym samym miejscu i trwa to bardzo długo. Układam sobie różne rzeczy w głowie, wyciszam się i… wracam do swojego świata. Całą rolę w „Matkach Pingwinów” zagrałam bez make-upu, przebranie się zajmowało mi pięć minut i szłam na plan. Podobnie wychodząc, nie miałam czego z siebie zmywać. Bez tej bezpiecznej maski czułam się tak, jakbym była bez skóry. W „Heweliuszu” z kolei gram wdowę po kapitanie Ułasiewiczu, która ma trwałą ondulację i szary cień na powiekach. Miałam okazję poznać panią Jolantę. Chciałam w swojej postaci uchwycić to, co w niej zobaczyłam: niezwykłą wrażliwość, delikatność, a przede wszystkim godność. Godność w walce o dobre imię męża, który zatonął na statku.

To zapytam: granie jest ma marginesie życia czy życie na marginesie grania?

Odkąd pamiętam, na pierwszym miejscu jest rodzina, potem długo, długo nic, a później moja działalność charytatywna i praca. W takiej kolejności.

Rozmawiała Beata Nowicka.

Reklama

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Macierzyństwo dało jej lekcję życia. Magdalena Różczka nauczyła się zwłaszcza jednego…

Magdalena Różczka, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 20/2024
Magdalena Różczka, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024 BARTEK WIECZOREK/ VISUAL CRAFTERS
Reklama
Reklama
Reklama