Reklama

Dziś w programie Kulisy Sławy gościem będzie Robert Gawliński z zespołu Wilki. Jak dorasta się z rockandrollowymi rodzicami? Czy gwiazdy rocka żyją w luksusie? Przypominamy, co Robert Gawliński z żoną Moniką i synami Beniaminem i Emanuelem mówili w rodzinnym wywiadzie w VIVIE!.

Reklama

Rodzina Gawlińskich o rockowym życiu

Gawlińscy to prawdziwie rockandrollowa rodzina. Beniamin gra i śpiewa w zespole razem z ojcem, a Monika jest menedżerką Wilków i napisała kilka tekstów na najnowszą płytę zespołu Przez dziewczyny.

„Dla mnie to wielka radość. Dzięki zespołowi dużo czasu spędzamy razem, jeździmy na koncerty. Czekam, kiedy Emanuel do nas dołączy. Może będzie menedżerem trasy, a może zagra na basie w solowym projekcie Roberta?”, mówi Monika Gawlińska.

Co na to Emanuel. Chciałby dołączyć do Wilków?„Pewnie, że tak. Póki co gram na basie z Beniem. Mam też drugi zespół ze znajomymi”.

Synowie Roberta Gawlińskiego urodzili się, gdy Wilki były u szczytu popularności. Po porodzie Robert musiał pojechać w trasę. „Pojechałem, ale to nie znaczy, że olałem żonę w połogu i swoich synów ważących po dwa i pół kilo. Pojechałem do pracy, były podpisane umowy ”, wyznał Gawliński w wywiadzie.

Chłopcy mieli pół roku, gdy Monika zaczęła jeździć z zespołem.

„Raz zabraliśmy chłopców na wakacyjną trasę. Mieli półtora roku. Koncerty spędzali z nianią w hotelu. Podróżowaliśmy z dziećmi i psem. Kojec był na końcu autokaru”, opowiadała Monika.

„Scena im się podobała, ale bali się głośnej muzyki. Dużo fanów z nami jeździło. Więc siedzieli ciągle u ciotek na kolanach. I nauczyli się mówić podczas tej trasy”, dodał Robert.

To były naprawdę szalone czasy. „Pamiętam, jechaliśmy do Kwidzynia przez małe wioski, skończyły nam się gotowe słoiczki dla dzieci. Boże, co dać jeść chłopcom? Zatrzymaliśmy się przy sklepiku wiejskim, kupiłam mleko prosto od krowy. Bałam się, czy oni się nie pochorują. Dojechaliśmy do Wisły, a tam nie ma mostu! Tylko przeprawa promowa, ale kierowca wcześniej tego nie sprawdził. A poziom rzeki tak niski, że prom nie kursuje. Strach osiąść na mieliźnie”, wspomina Monika.

Co synowie Roberta Gawlińskiego pamiętają z dzieciństwa?

Emanuel:„Mieliśmy może z pięć lat, w nocy rodzice wracali z trasy, brali nas śpiących z łóżek i wywozili na działkę w Młynarzach. Budziliśmy się zdumieni w nowym miejscu”.

Beniamin: „Moje pierwsze wspomnienie to oboje rodziców w jakiejś kuchni. Tata z ręką w gipsie”.

Robert: „Mieliście ze trzy lata. Spadłem ze sceny na ostatnim koncercie Wilków. Zeskoczyłem do ludzi, ale źle obliczyłem odległość i runąłem na barierkę. Uderzyłem lewym obojczykiem, pękł w dwóch miejscach. Prawą dłonią złapałem za barierkę, ratując się w ostatnim momencie, ale pękła mi kość w nadgarstku. Byłem cały zagipsowany”.

Gawliński o depresji

Robert Gawliński cierpiał na depresję. Jak udało mu się ją pokonać?

„Mam po prostu teraz większy apetyt na życie. Więcej energii”, mówił w VIVIE!. „Miałem z pięć lat wewnętrznego cienia. Ciężko powiedzieć dlaczego. Może to kwestia wieku? Może po prostu przychodzi? Nie mieliśmy kryzysów. Finansowe nas dopadły, jak wszystkich, w 2008 roku. Byliśmy wtedy bliscy kupna domu w Grecji, ale nic z tego nie wyszło, straciliśmy bardzo dużo pieniędzy. Dawno to odżałowaliśmy i ruszyliśmy do przodu. Jednak ostatnie lata coś mnie męczyło, jakiś mrok. Nagłe przebudzenie nastąpiło na wiosnę w zeszłym roku. Siedzieliśmy w Grecji, słońce, uśmiechnięci ludzie, klimat wakacji. Wziąłem gitarę do ręki i powstały trzy piosenki na nową płytę”.

„Na szczęście mrok nie jest permanentnym stanem. Są lepsze i gorsze dni. Staraliśmy się uciekać na słońce, żeby ładować akumulatory. Strasznie się cieszę, że Robert odzyskał apetyt na życie i chęć do działania. Nagle mam nowego męża”, opowiadała Monika. A syn Emanuel dodał: „Tato dbał, aby jego wewnętrzne stany nie wpływały na nas. Rodzina nie ucierpiała”.

Zobacz niezwykłe zdjęcia rodziny Gawlińskich z sesji do VIVY!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama