Reklama

Tego do tej pory nie wiedział nikt. „Nigdy o tym nie mówiliśmy, ale skoro przeżyliśmy razem 25 lat, możemy przyznać – uczciwie – że nasze wspólne życie nie zawsze było sielanką. Były kryzysy. Były trudne momenty. Oczywiście wolelibyśmy, by ich nie było, ale w pewnym sensie one nas też zbudowały”. Natalia Kukulska i Michał Dąbrówka w niezwykłej rozmowie o miłości, małżeństwie i muzyce, która ich połączyła, a potem… próbowała rozdzielić.

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻ i VIVA! Historie:01.03.2025 r.]

Natalia Kukulska i Michał Dąbrówka poukładali swój związek. Wywiad VIVA!

[...]

Natalia: Nigdy o tym nie mówiliśmy, ale skoro przeżyliśmy razem tyle lat, możemy przyznać – uczciwie – że nasze wspólne życie z Michałem nie zawsze było sielanką. Media podkreślają, że taki staż to wyczyn, zwłaszcza w naszej branży, świecie show-biznesu, i często dają nas za przykład idealnej pary. Ale były kryzysy. Były trudne momenty. Oczywiście wolelibyśmy, by ich nie było, ale w pewnym sensie one nas też zbudowały. Jesteśmy razem 25 lat. Większość naszych znajomych par rozstała się po drodze. Było to trudne, bo przyjaźniliśmy się, tworzyliśmy wakacyjne paczki, nasze dzieci się przyjaźniły i teraz, kiedy się spotykamy, powstają pewne niezręczności.

– Pamiętacie, kiedy do Was zapukał pierwszy kryzys?

Michał: Może to nie był kryzys między nami, ale pięć lat po ślubie miałem epizod depresji, który trochę zaburzył poczucie szczęścia i sielanki, jakie do tamtej pory nam towarzyszyło. Nie wstydzę się dziś do tego przyznać. Byłem w dziwnym stanie, tkwiłem w smutku i lęku, zastanawiałem się, co się dzieje z moją głową. Na początku myślałem, że to jesienna chandra, spadek nastroju, normalny w naszym klimacie. Ale to nie mijało. Zacząłem szukać pomocy. Przeczytałem stosy książek, by dowiedzieć się, czym jest depresja. Ludzie wstydzą się o tym mówić, bo myślą, że depresja jest chorobą psychiczną, a w dzisiejszych czasach co trzeci człowiek ma depresję. Musiałem nauczyć się z tym żyć i zrobić wszystko, by przetrwać. Do tej pory żyliśmy trochę jak w bańce. Myśleliśmy, że będzie to trwać wiecznie. Że zawsze będzie wszystko dobrze i będziemy się tylko pozytywnie nakręcać. Niestety…

Natalia: Michał zamknął się w sobie, a ja wszystko brałam do siebie. „Nie jesteś szczęśliwy?”, pytałam. „O co ci chodzi? Dlaczego?”. Dziś uważam, że jeśli jedna osoba w związku ma depresję, druga też powinna mieć wsparcie terapeutyczne, by właściwie czytać pewne sygnały, a nie obciążać się złymi myślami, bo z tego też rodzą się konflikty.

Michał: Wtedy bardzo pomógł mi Jarek, tata Natalii. Właśnie zaczął mieć problemy ze zdrowiem i ktoś polecił mu seanse akupunktury. Zaciągnął mnie na tę akupunkturę. To mnie uratowało.

Natalia: Pięć lat później, w 2010 tata zmarł, a sześć lat po tacie odeszła babcia. Wtedy zrozumiałam, że wielką próbą dla związku jest przetrwanie takich momentów, kiedy wali się cały system rodzinny. Miłość, którą miałam dla taty czy babci, sprawiła, że nie potrafiłam odciąć przeszłości. Bardzo długo tkwiłam w żałobie. Przez rok, może nawet dłużej co tydzień jeździłam do taty na cmentarz. W końcu zdałam sobie sprawę, że dla dobra samej siebie i rodziny nie mogę żyć przeszłością. Po latach sięgnęłam nawet do ustawień hellingerowskich. Bo przeszłość zabierała mnie w złą stronę, wpędzała w destrukcję… Zamiast być po stronie życia i rodziny, którą stworzyłam, moje uczucia i tęsknota utkwiły w przeszłości.

– To nie był Wasz ostatni kryzys…

Michał: Jakiś czas później miałem dwie kontuzje, najpierw złamałem bark, potem doszły problemy z nogą. Z tego powodu długo nie mogłem grać na perkusji.

Natalia: To pogrążyło Michała. Stracił poczucie własnej wartości. I już nie miało znaczenia, że jest guru dla innych perkusistów, że tyle już zrobił i dokonał. Sam przed sobą codziennie musiał się sprawdzać, jak sportowiec. Nie mogłam na to patrzeć. Żył tylko tym, a ja myślałam o wszystkim. W jakimś sensie byłam zazdrosna o proporcje. „Halo!”, pytałam. „Gdzie my jesteśmy w twoim życiu? Czy tylko muzyka się liczy? Czy my nie jesteśmy ważni?”.

– Czyli coś, co Was połączyło, stało się nagle destabilizatorem Waszego życia?

Michał: Zagubiłem się, zatraciłem kontakt z rzeczywistością. Poczułem się zagrożony. Przecież wszystko, co osiągnąłem, osiągnąłem dzięki muzyce. Na tym zbudowałem swój świat. I czułem, że mogę to stracić. Wszedłem w ślepą uliczkę. Musiałem przejść długi proces nauczenia się, że nie można opierać swojego życia na kruchym fundamencie.

Natalia: A ja znów czułam się odrzucona.

Natalia Kukulska, Michał Dąbrówka, VIVA! 4/2025
Natalia Kukulska, Michał Dąbrówka, VIVA! 4/2025 Fot. MATEUSZ STANKIEWICZ/FEED ME

– Czy w momentach kryzysowych potrafiliście rozmawiać ze sobą?

Michał: Próbowaliśmy, szukaliśmy rozwiązań, jak wyjść z problemów. Nie umiałem tak łatwo mówić o emocjach jak Natalia. W pewnym momencie posłużyliśmy się pomocą terapeutki, chcąc wyjść z impasu.

Natalia: Dla mnie rozmowa jest podstawą. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ludzie się kłócą. Nasz związek długo był bezkonfliktowy. Obowiązkami dzieliliśmy się na pół. Dziś możesz ty, jutro mogę ja. Z szacunkiem i z miłością. Nie spodziewaliśmy się, że proza życia, przytłaczająca ilość obowiązków, nieprzepracowane problemy mogą nas tak zdestabilizować. Kiedy na świecie była już trójka dzieci, Jaś, Ania i Laura, a każde wymagało innej atencji, naturalnie doszło dużo obowiązków. Do tego budowa domu-studia. Niby w stronę marzeń… Rodzina stała się instytucją, a jednocześnie nadal chcieliśmy się rozwijać jako artyści. Zaczęło się od muzyki, a teraz ta pasja obróciła się przeciwko nam. Dwóch perfekcjonistów, pasjonatów, przez to pracoholików i tysiące prozaicznych spraw…

– Trudne pytanie Wam teraz zadam. Czy któreś z Was chciało odejść?

Natalia: „Mało by brakowało”… Posłużę się cytatem z mojej piosenki „Jenga”, w której metaforycznie opowiadam o uważności i delikatności w związku. To jedna z moich najbardziej osobistych piosenek na płycie „Dobrostan”. Jenga to gra, w której z drewnianej wieży zbudowanej z klocków gracze kolejno usuwają po jednym elemencie, tak by nie naruszyć konstrukcji, by się nie zawaliła. Porównałam konstrukcję relacji, związku do tej jengi. To też o sztuce balansu. „Niby wszystko jest w porządku, lęk wygrzewa się na słońcu/ Lecz myśli uciekają w cień/ Niby nic mnie już nie rusza/ Hartowałam tego ducha/ Więc czemu cała drżę/ Przecież tak mało by brakowało, by skończył się nasz wspólny rejs/ Tak mało by brakowało, by poddać się, bez walki zejść”. I rzeczywiście, w naszym związku było już o włos… Po pandemii, całkiem niedawno dopadł nas najpoważniejszy kryzys. Michał od rzeczywistości i problemów szukał różnych ucieczek. Najpierw było to granie, pasja, też pewnie alkohol… I odpowiadając na twoje pytanie, naprawdę czułam, że grozi nam rozstanie, choć nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Byłam bezsilna. Na szczęście nie padło o jedno słowo lub gest za dużo. I ten klocuszek z jengi, który zawala konstrukcję, nie został wyjęty. Choć byliśmy na granicy, jakimś cudem nam się udało. W emocjonalnym i pełnym symboli teledysku do „Jengi”, który wyreżyserowała nasza przyjaciółka, o której była już nieraz mowa, Patrycja Woy, pojawia się metafora z japońskiej sztuki kintsugi, gdzie rozbity wazon składa się w całość przy użyciu złotego lakieru, uzyskując nową jakość po stracie. Nam udało się tak poskładać nasz związek. Chcę wierzyć, że wszystkie rzeczy trudne są po coś.

Natalia Kukulska, Michał Dąbrówka, VIVA! 4/2025
Natalia Kukulska, Michał Dąbrówka, VIVA! 4/2025 Fot. MATEUSZ STANKIEWICZ/FEED ME

– „Bezdomni bez siebie”, kolejna Twoja piosenka o miłości. Potraficie bez siebie żyć?

Natalia: Na pewno nie potrafimy funkcjonować normalnie, kiedy jest między nami nie tak, jak być powinno.

Michał: Miewamy ciche dni…

Natalia: I ja ich nie znoszę. I znów słowa mojej piosenki: „Kochaj, jakby dzień był tym ostatnim dniem… Kto wie, ile przed nami jest”. I teraz przypomniała mi się taka rzecz. Kiedy moja mama ten ostatni raz wylatywała do Stanów, byli z tatą pokłóceni. Pamiętam, jak po latach w jakimś wywiadzie tata przyznał: „Gdybym wiedział, że cokolwiek się przytrafi, to nie potraktowałbym Ani w tak oschły sposób, gdy zadzwoniła po raz ostatni”. Dlatego nie chcę tych cichych dni, chcę jak najszybciej czyścić złe emocje… A Michał czasami się zamyka. Jak sam mówi, wchodzi do studni.

– Czyli w Waszym związku Michał jest bardziej introwertykiem, a Ty ekstrawertyczką?

Natalia: Tak, muszę wszystko wygadać, a jego to, podejrzewam, męczy i przytłacza. Michał woli bez słów. Najlepiej to tak przytulić się po drodze, uszczypnąć i wszystko się jakoś rozwieje. To też jest fajne. Tylko ja, jako osoba bardziej skomplikowana, kobieta, muszę wszystko rozdłubać na części i wyjaśnić. W tej piosence, którą wspomniałaś, „Bezdomni bez siebie”, są takie słowa: „Łatwo tak zamknąć za sobą przeszłość, posprzątać z wierzchu, zrzucić wszystkie okruchy pod stół/ Łatwo zejść z drogi, gdy pełna jest przeszkód, rozdzielić kreską, świat podzielić na pół”. I później: „Wytłumacz to sercu, jest ciągle na miejscu, tu”.

Michał: Nie jest sztuką po prostu się rozstać, sztuką jest pokonać problemy.

Rozmawiała Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska

Już wiosną Natalię i Michała będzie można usłyszeć podczas trasy koncertowej promującej nowy album „Dobrostan”. Szczegóły na www.nataliakukulska.pl


Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce dostępny od czwartku, 27 lutego 2025 roku.

Reklama
Viva okładka 4/2025
Reklama
Reklama
Reklama
Loading...