Paweł Deląg: „Za dwa, trzy lata mogę być dziadkiem”. Pan Amant szlocha za uciekającą urodą!
1 z 5
Uwierzycie, że Paweł Deląg, jeden z głównych polskich amantów ma już 46 lat. Aktor od lat pracuje w Rosji. Dlaczego? W 2013 roku udzielił VIVIE! wywiadu w którym opowiedział o wieku, karierze i odpowiedzialności. Piotrowi Najsztubowi powiedział także, że w Polsce długo nie było dla niego odpowiednich propozycji…
Paweł Deląg: I to już większość aktorów zrozumiała, szczególnie gości po trzydziestce. Młodzi walczą, mają nadzieję, a potem się orientują, że nie dla wszystkich starczy strawy.
– Co nas głównie odróżnia od Rosjan?
Paweł Deląg: Nasz dystans i cynizm.
– Ja bym to wolał nazwać ironią.
Paweł Deląg: Kiedyś to może była ironia, teraz jest cynizm.
– Pan tam odniósł sukces, bo ładny, bo Polak?
Paweł Deląg: Myślę, że to pierwsze też, a drugie tym bardziej, bo tam się Polacy kojarzą z dobrym kinem. Polska to jest dla nich znak jakości. Rosjanie patrzą na Polskę jak na kraj, gdzie są piękne miasta, piękne kobiety, bardzo pracowici ludzie, którzy mają własny język, własną kulturę, są dumni z tej kultury. No i mają wielki sentyment do naszych filmów – „Czterech tankistów”, „Stawki większej niż życie”, Maryli Rodowicz, Czerwonych Gitar, gum do żucia Donald, a skończywszy na Kieślowskim, Olbrychskim, Mikulskim i przede wszystkim Basi Brylskiej i Annie German.
2 z 5
– I Panie amancie, już Pan zrozumiał, że nie będzie coraz bardziej ładny i coraz bardziej młody?
Paweł Deląg: Mam 43 lata, za dwa, trzy lata mogę być dziadkiem… Wszystko jest jasne.
– Że szlocha Pan za uciekającą urodą?
Paweł Deląg: Szlocham…
– Zbiera na operacje plastyczne?
Paweł Deląg: Nie, nigdy! Zresztą aktorem nie będę wiecznie. Już w tej chwili przechodzę na inną stronę. Moja współpraca z Rosją to też szukanie możliwości realizacji wspólnych projektów między Polską i Rosją, pomiędzy Rosją a Europą. Coraz częściej zajmuję się produkcją.
3 z 5
– Poczucie odpowiedzialności nie przygnębia amanta, nie powoduje napadów paniki?
Paweł Deląg: Zmienia, bo pojawia się restrykcja. Nie wszystko można, a choć może by się jeszcze i chciało. Był taki moment, dwa lata temu… W trakcie realizacji dwóch filmów jednocześnie dużo jeździłem, więcej paliłem, piłem, jadłem co popadło. I zdziwiony któregoś dnia wylądowałem w szpitalu z podejrzeniem zapalenia mięśnia sercowego. Jeszcze pojechałem na casting do Paryża, a tam trzeba było pojechać do szpitala. I nagle mnie wyłączyli z gry, całe moje życie się zmieniło, nowa dieta, inny sposób podejścia do zdrowia. Patrzyłem na ludzi, którzy biegali koło mnie, i myślałem: Co wy tacy zadowoleni, szczęśliwi jesteście, wystarczy tak niewiele, żeby być na granicy.
– To jedyne otrzeźwienie w Pana życiu?
Paweł Deląg: Nie jedyne, ale znaczące, bo zrozumiałem, że nie jestem nieśmiertelny, bezkarny. Nie zmieniłem się od tego czasu, nie stałem się mądrzejszy, bardziej inteligentny albo spokojniejszy, ale pojawiły się restrykcje.
– Widzi Pan siebie w swoim dorosłym już synu?
Paweł Deląg: I tak, i nie. Przede wszystkim go kocham, jestem z niego dumny, bo jest lepszy ode mnie.
– On też potrafi Pana kochać, mimo że Pana nie było?
Paweł Deląg: Tak, myślę, że tak. On jest teraz moim nauczycielem.
– Czego Pana uczy?
Paweł Deląg: Że są wartości.
– Jakie?
Paweł Deląg: Uczciwość, niekłamanie, dzielenie się, bycie odpowiedzialnym.
– Zanim Pan go poznał, dużo Pan kłamał?
Paweł Deląg: Yhm.
– Bezkarnie?
Paweł Deląg: Nie, były wpadki. Choć kłamstwo to jest też element chęci przetrwania… Pierwszą rolę dostałem, bo skłamałem, że mówię po niemiecku, chociaż ni w ząb nie mówiłem. Więc nie mówię tu o kłamstwach zawodowych, bo tu jestem superuczciwy, ale są czasami takie właśnie kłamstwa…
4 z 5
– Polacy instynktownie obawiają się Rosjan. Słusznie?
Paweł Deląg: Powiem tak: u Rosjan dominuje przekonanie, że „przede wszystkim są imperium”.
– Powinniśmy się tego bać?
Paweł Deląg: Nie wiem, czy bać, bo to byłaby przesada, ale powiem o pewnej rzeczy, która mną wstrząsnęła. Z przyjaciółmi zostaliśmy zaproszeni do Rzymu na urodziny, u Rosjan urodziny są zawsze huczne. I tak drugi, trzeci dzień przy winie, godzina trzecia nad ranem i nagle jeden z biesiadników, Rosjanin, mówi: „Rosja zawsze broniła, była tarczą i matką narodów, które trafiły pod jej skrzydła”. W tym momencie jednocześnie wstały trzy osoby – moja Emma, która jest Ormianką wychowaną w Rosji. Drugi wstał Ukrainiec, dyrektor jednej ze stacji ukraińskich. I ja. I powiedzieliśmy zgodnym chórem: „Co!? Rozwiń to!”. I on zaczął to rozwijać. Emma nie wytrzymała i mówi: „Tak bronili i byli taką matką, że na przykład wyszedł im z tego Katyń?!”. Na to drugi Rosjanin: „Katynia nie było”. My na to: „Jak nie było, kto to więc zrobił?”. „Niemcy”. I to inteligentni ludzie tak mówili, elita rosyjska. Informacje kłamliwe, zaimplantowane przez dziesiątki lat trwający system.
5 z 5
Na zdjęciu: Paweł Deląg i jego była partnerka Emma Kiworkowa.
– Czym się różni popularność aktora w Rosji od popularności aktora w Polsce?
Paweł Deląg: Różnica polega na tym, że Rosjanin do mnie podejdzie i zapyta: „Panie Pawle, byłby pan tak uprzejmy się wpisać? Bardzo pana lubię, moja żona pana lubi, niech mi pan się podpisze. Czy nie będzie panu sprawiało problemu, jak zrobimy sobie fotografię?”. A Polak podejdzie i powie: „Ty, melon, podpisz mi się”. U nas każdemu na głowę można narobić i nie ma za to żadnej odpowiedzialności. I to jest właśnie kubizm, nie ma żadnej odpowiedzialności.
Rozmawiał: Piotr Najsztub
Zdjęcia: Piotr Porembsky/ Metaluna
Stylizacja: Jola Czaja
Asystent: Marek Przesmycki
Charakteryzacja: Rafał Żurek/Metaluna
Produkcja sesji: Ewa Fiwek/Metaluna