„Zabija nas odległość”, Blanka Lipińska narzeka na swojego ukochanego
„W niewielu kwestiach jesteśmy podobni”, wyznaje pisarka
Pisarka Blanka Lipińska odniosła niebywały sukces swoimi erotycznymi powieściami, 365 dni i Ten dzień. Teraz na rynku ukazała się trzecia z serii książka, Kolejne 365 dni. Ale w swoim związku autorka męczy się z tym, że jej partner „nieźle mrozi”. Przeczytaj, jakie miłosne problemy ma literacka skandalistka.
Różnicie się z partnerem?
Potrzebuję rozmowy. Bardzo. Potrzebuje mówienia o uczuciach teraz, zaraz. Często czuję bardzo głębokie szczęście. Byliśmy teraz w Barcelonie, była plaża, słońce, nadzy ludzie, wolność. Kupiliśmy sobie małe piwka po 80 euro centów i mieliśmy paczkę żelek. Mówię do Maćka: „Kur... ale jestem szczęśliwa!”. Miałam wyrzut hormonów szczęścia. W takich chwilach patrzę na Maćka i mówię: „Tak bardzo cię kocham, jestem ci taka wdzięczna!”.
Oczekujesz od niego tego samego?
Zapewne tak. Maciek nie ma kłopotów z mówieniem „kocham cię”. Ale dla niego to słowo załatwia wszystko. Ja walę elaborat na cztery kartki papieru kancelaryjnego, a on wszystko co może, to „kocham cię”. Ale z okazji rocznicy, czy świąt zakochanych pisze mi listy miłosne.
Esemesem?
Nie, na kartce papieru. Co prawda nie odręcznie, bo ma obrzydliwe pismo, nie miałabym pojęcia co napisał. Pisze na komputerze, zajmuje mu to chyba z miesiąc. To są super rzeczy, od zboczeń przez uczucia po bzdury kompletne. Pisze na przykład, czym jest dla niego nasz związek. Mówię: „Kochanie, przecież mogłeś mi to powiedzieć”.
I co?
On zamyka się w sobie, widzę, że chce uciekać. Im bardziej go cisnę, tym bardziej zamyka się w sobie. Wiem, że nie jestem w stanie go zmienić. A z drugiej strony nie mam ochoty go zmieniać. Ludzie powinni być ze sobą tacy jacy są.
Miłość do końca życia?
Ciężko nam będzie do końca życia, bo jesteśmy bardzo różni. My właściwie w niewielu kwestiach jesteśmy podobni. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale wciąż chcemy próbować.
Pobijesz rekord, który wynosi dwa lata razem?
Ostatnio nawet o tym gadaliśmy. Doczekamy albo nie. Cieszę się, że jest przy mnie. Cieszę się, że jestem dla niego ważna. Ale trochę nas zabija odległość, Maciek wciąż wyjeżdża. Na jutro mieliśmy zaplanowana kolację, dziś wyjechał i przed chwilą dostałam informację, że wróci za trzy dni.
Co robi?
Jest specjalistą od chłodnictwa przemysłowego. Żebyś mógł jeść parówki albo mrożony groszek, to Maciek najpierw musi zaprojektować, potem wykonać, uruchomić i serwisować linię groszku mrożonego. I niestety jest rzucany po całej Polsce, bo jest cenionym specjalistą, mimo młodego wieku.
Nieźle mrozi?
Zwłaszcza mnie, kiedy odwołuje kolację. Ale najważniejsze, że lubi swoja pracę. Cieszę się, że daje mu spełnienie. Ale prawda jest taka, że jak go potrzeba, to go nie ma.