Reklama

Wybudowała szkołę w Ghanie, pomaga potrzebującym, spełnia się w prowadzeniu biznesów. „Pomaganie mam wpisane w moje DNA, więc gdy to robię, na każdej płaszczyźnie mojego życia wszystko układa się dobrze”, mówi Omenaa Mensah. Dziennikarka często oceniana jest przez pryzmat wyglądu. Jakiś czas temu wzięła udział w inicjatywie Barbie. „Ma na celu pokazanie, że różnorodność jest dobra, że każdy z nas jest inny i zasługuje na szacunek", wyjaśniła Katarzynie Piątkowskiej.

Reklama

Gdy założyłaś fundację i zaczęłaś zbierać fundusze na budowę szkoły w Ghanie, spadła na Ciebie fala hejtu.

Tak, to nie było łatwe zadanie zbierać w Polsce na szkołę w Afryce. Nawet nie wiesz, ile na adres fundacji przyszło nieprzychylnych wiadomości. Pytanie, dlaczego pomagam dzieciom w Ghanie, a nie w Polsce, było najłagodniejszą rzeczą, jaką w nich przeczytałam. Raczej pisano: „Ty czarna suko, wracaj tam, skąd przyjechałaś”. To może podciąć skrzydła, ale rodzice nauczyli mnie, że zawsze trzeba reagować. Nie można pozwalać na to, żeby cię obrażano. Jestem pierwszą osobą w Polsce, która wygrała proces sądowy z dużym portalem internetowym o rasistowskie komentarze. Dziś zatrudniam kancelarię, która pilnuje tego tematu, a nasza reakcja jest natychmiastowa. Mam nadzieję, że kiedyś, nie tylko w Polsce, problem rasizmu zniknie. Rasistowskie komentarze i hejterzy nie powstrzymają mnie przed działaniem na rzecz innych. Pomaganie mam wpisane w moje DNA, więc gdy to robię, na każdej płaszczyźnie mojego życia wszystko układa się dobrze.

[...]

Dlaczego postanowiłaś zbudować szkołę w Ghanie?

Tam urodził się mój tata. Po raz pierwszy pojechałam tam siedem lat temu, na zaproszenie króla Otumfuo Nana Osei Tutu II. Świętował wtedy 15-lecie swojego panowania. Pochodzę z rodu Aszantów, ghańskiej arystokracji. Na początku Ghańczycy potraktowali mnie jak każdego białego, czyli kogoś, kto przywozi pieniądze i podarunki. Ale gdy się przedstawiałam: Amma Omenaa Mensah, wiedzieli, że jestem ich. Wtedy zobaczyłam, jak ciężko jest tam dzieciom, zwłaszcza dzieciom ulicy, które często sprzedawane są jako niewolnicy przez swoich rodziców. Wiedziałam, że muszę im pomóc, choć nie będzie to łatwe. Ale nie boję się podejmować trudnych wyzwań.

To dlatego zgodziłaś się też na udział w inicjatywie Barbie?

Tak, bo wiem, co to znaczy być wytykaną z powodu koloru skóry. Próbuję też postawić się na miejscu mamy, której dziecko jest „inne”, a przy tym wyjątkowe. Ofiarowując mu różnorodną Barbie, może powiedzieć: „Zobacz. Robią nawet takie lalki jak ty. To jest normalne, naturalne, a ty jesteś wyjątkowy”.

Budowa szkoły zakończyła się sukcesem.

Tak! Na szczęście, bo uważam, że edukacja jest tym, co z dziećmi zostanie na zawsze. Tego nikt im nigdy nie odbierze. Jak wykształcę jednego lekarza, on pomoże wielu osobom, założy rodzinę, będzie wiedział, jak wychowywać swoje dzieci, by były szczęśliwe i mądre. Jak im dam edukację, będą potrafiły tak jak ja wziąć sprawy w swoje ręce. To nie było łatwe przedsięwzięcie. Po pierwsze, przez rok szukałam na to miejsca. W końcu znalazłam na terenie ośrodka Child Protection Center prowadzonego przez salezjanów. Po drugie, to była poważna inwestycja. Zależało mi na tym, żeby to był solidny budynek, bo jak już się za coś zabieram, musi to być zrobione porządnie.

Zobacz też: Omenaa Mensah: „W tej szerokości geograficznej, czyli w Polsce, jestem inna

Zuza Krajewska

Nadal angażujesz się w życie szkoły.

Zaczynamy realizację programu edukacyjnego dedykowanego na potrzeby naszych podopiecznych, a przygotowanego przez doświadczoną panią dydaktyk, która jest obecnie w naszej szkole w Ghanie i będzie tam przez najbliższy rok. Planujemy też zbudować plac zabaw przy szkole, wyposażyć salę komputerową oraz bibliotekę. To samo zresztą robimy w polskich domach dziecka. I będziemy dzielić fundusze pół na pół między szkołę w Ghanie a domy dziecka w Polsce. Tak jak ja jestem w połowie biała, w połowie czekoladowa, w połowie z Afryki, w połowie z Polski. Dzieci z polskich domów dziecka narysowały, kim chciałyby być w przyszłości. Były baletnice, pielęgniarki, weterynarze, piłkarze. Dzieci w Ghanie też zostały o to poproszone. I to były te same zawody. Ich marzenia niczym się nie różniły. To skłoniło mnie do wymyślenia kolejnej dużej akcji charytatywnej, tym razem we współpracy z markami obuwniczymi, o której głośno będzie już w kwietniu.

[...]

Jesteś z siebie dumna?

Mama i tata w końcu są ze mnie dumni.

Dlaczego mówisz „w końcu”?

Mama dumna jest zawsze. Żeby dogodzić tacie, musiałam zbudować szkołę w Afryce (śmiech). W końcu zasłużyłam na pochwałę od niego. Jestem wykształconą kobietą, ale zawsze byłam oceniana przez pryzmat wyglądu. Najpierw każdy widział dosyć atrakcyjną kolorową dziewczynę, a dopiero później zastanawiał się, czy ona ma w ogóle coś do powiedzenia. Myślę, że koło sześćdziesiątki będzie idealnie (śmiech). Wtedy też, jak już będę siwa, zajmę się napisaniem doktoratu. Teraz brakuje mi na to czasu.

A jak mówisz, że coś zrobisz…

To na pewno to zrobię. Na razie mam dużo innych rzeczy w planach. Nigdy nie boję się robić czegoś po raz pierwszy, wyznaczać nowych standardów i mówić głośno tego, co myślę. Mam to po mamie. Jeśli ona 50 lat temu nie bała się związać z ciemnoskórym mężczyzną, założyć z nim rodzinę i być dumną matką dwojga Mulatów, to czego ja w XXI wieku mam się bać? Inicjatywa Mattel, w której zdecydowałam się wziąć udział, ma na celu pokazanie, że różnorodność jest dobra, że każdy z nas jest inny i zasługuje na szacunek. Mój syn uwielbia serię książeczek „Mali Wielcy”. Uwielbia tę poświęconą Stephenowi Hawkingowi. Gdy zobaczył ilustrację, na której Hawking siedzi na wózku, powiedział, że też chce mieć takie auto. Dzieci nie rodzą się z uprzedzeniami. Uczą się ich od dorosłych. Dlatego lalki Barbie na wózku inwalidzkim, z protezą nogi, pozbawione włosów czy z bielactwem uczą je empatii i zrozumienia, że każdy z nas jest wyjątkowy i ważny.

Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od 24 lutego 2022 roku

Reklama

ZUZA KRAJEWSKA

Reklama
Reklama
Reklama