Olga Bołądź: „Lubię swoją kobiecość, ciąża jest częścią mnie. Jestem szczęśliwa, że po raz drugi zostanę mamą”
Aktorka szczerze o macierzyństwie i szczęściu
- Beata Nowicka
Aktorka, partnerka, matka. Współtwórczyni Fundacji Gerlsy. Za trzy miesiące powita na świecie drugie dziecko. Olga Bołądź opowiada Beacie Nowickiej o samodzielnym macierzyństwie, miłości do Kuby i syna, poczuciu kobiecości, życiu na luzie i swojej wyjątkowej roli w serialu „Matka”.
Olga Bołądź o macierzyństwie
Pamiętam, jak czekałaś na swoje pierwsze dziecko. Miałaś 28 lat, a na koncie świetne role. Fizycznie niewiele się zmieniłaś… A emocjonalnie?
Wtedy byłam przede wszystkim onieśmielona, zachowawcza. Przez kilka miesięcy tylko rodzina i przyjaciele wiedzieli, że jestem w ciąży, na planie i w teatrze nikomu nie mówiłam. Długo nic nie było widać, więc nie miałam problemu. Uważałam, że tak powinnam. Że to jest moja prywatna sprawa. Mój skarb. Działałam w zgodzie ze sobą, chroniąc prywatność i moje dziecko. Mocno oddzielałam życie osobiste od zawodowego. Zawsze będę chronić moją prywatność i rodzinę, ale świat się zmienił i ja też, chyba się bardziej oswoiłam. Dziś płynę z prądem, przyswajam zmiany, które we mnie zachodzą. Przez ostatnie miesiące to ciąża układa mi życie, a ja po prostu jestem na luzie. Eksponuję coraz większy brzuch dumna jak paw (śmiech). Czuję się pewna siebie i spełniona: jako kobieta, aktorka, twórczyni, współtwórczyni Fundacji Gerlsy. Lubię swoją kobiecość, ciąża jest częścią mnie. Częścią mojego życia. Jestem szczęśliwa, że po raz drugi zostanę mamą.
Zawodowo trochę zwolniłaś? Pytam, bo zawsze bardzo dużo pracowałaś.
Zwolniłam, bo okazało się, że ciąża może być zagrożona. Moja lekarka powiedziała, że muszę na siebie uważać, zwolnić, to było w 14. tygodniu ciąży. Pamiętam moment, kiedy odpuściłam. Zadzwoniłam do producentów, z którymi pracuję, i przeprosiłam. Z dnia na dzień moje nowe projekty zostały przesunięte, a w starych załatwiono zastępstwo. Nikt nie robił problemów.
Ani Twój świat się nie zawalił.
Oczywiście, że nie. Dwa miesiące siedziałam w domu. W tym czasie spadło na mnie dużo obowiązków rodzinnych. Mój tato się rozchorował, ale na całe szczęście jest już dobrze, okazało się, że nasz ukochany pies ma nowotwór płuc, walczymy o przedłużenie jego życia. W pewnym momencie pomyślałam: Dobrze, że jestem w domu i mogę to wszystko na spokojnie ogarnąć. A jednocześnie dużo odpoczywałam, byłam skupiona na sobie, na moim brzuchu. Skupiam się na przeżywaniu tego stanu bardzo świadomie. Po prostu się cieszę. Czerpię radość z każdego tygodnia. Czytam, śledzę, na jakim etapie rozwoju jest dziecko. To mi daje poczucie bezpieczeństwa i ogromną radość. Zestawiłam w ramce zdjęcia USG Bruna i naszego przyszłego dziecka z tego samego tygodnia ciąży. Oboje z Kubą nie możemy doczekać się narodzin.
[...]
Istnieje coś takiego jak właściwy moment na macierzyństwo?
Moim zdaniem nie. Po prostu nie należy się tego bać. Bez względu na to, czy jest to ciąża wyczekana, czy nieplanowana. Jesteś z tym partnerem czy nie jesteś. Robisz karierę czy nie robisz… Życie ci to wszystko ułoży. Jestem zakochana w moim synu. Moja rodzina – i mój pies – to najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałam. Wzruszam się, mówiąc o tym. Na nich dmucham i chucham, bo są dla mnie najważniejsi. A jaką rolę zagram? W jakim filmie? Z kim? Czas pokaże. Mam szczęście, bo mój zawód jest moją pasją. Jestem ogromnie wdzięczna Piotrkowi Trzaskalskiemu za „Matkę”. To on wymyślił nasze trio: ja, Łukasz Simlat i Marcin Kowalczyk. Świetni partnerzy. Każde z nas miało mocne rzeczy do odegrania. Zagrałam skomplikowaną rolę we właściwym momencie. Czuję twórczą satysfakcję. Mam w sobie spokój, że będzie OK.
Czytaj też: Agnieszka Włodarczyk o ciemnych stronach macierzyństwa. „Myślałam, że później będzie łatwiej”
Komplet Jacquemus / Vitkac - spódnica, top; Buty Kazar
Masz różne rzeczy przemyślane, poukładane. Jaka była tamta 23-letnia Olga, która kończyła Akademię Teatralną?
Miała mnóstwo energii, za to ją podziwiam. Po szkole człowiek ma w sobie niesamowity głód, gorączkę twórczą. Jesteś gotowy zagrać wszystko. Za darmo. Możesz skoczyć na główkę do basenu, nie sprawdzając, ile jest w nim wody. Trzeba z tego korzystać. Nikt się nie dowie, jacy jesteśmy wspaniali, kiedy siedzimy w domu. Na spotkaniach często powtarzam młodym ludziom, żeby nie przespali tego momentu, tylko szukali okazji, próbowali. Cieszę się, że tamta Olga wciąż jest we mnie. Kocham kolekcjonować zdarzenia i umiejętności, jakie przytrafiły mi się podczas pracy przy filmie: skakałam ze spadochronem, tańczyłam na rurze, nauczyłam się grać w siatkówkę, boksować. Pędziłam najnowszym ferrari z kamerą na przedniej szybie i kamerkami GoPro wewnątrz po moście Siekierkowskim. To piękne momenty, które na zawsze zostaną ze mną. Dzięki temu czuję się spełniona jako człowiek. Kuba mówi, że „życie to zbiór mikrozachwytów”. Ma rację, warto je w sobie pielęgnować. Zbudowaliśmy relację, w której oboje się dopełniamy. Uważam, że bycie z człowiekiem, który patrzy na świat radośnie, jest cudowne. Świadomość, że codziennie do kogoś się uśmiecham – z wzajemnością! – podkręca smak życia, wywołuje radość.
[...]
Co cennego dostałaś od rodziców, na czym pofrunęłaś w życiu?
Edukację, wykształcenie. Rodzice młodość spędzili w komunie, wierzyli w etos pracy, która dawała pieniądze i niezależność. Tato był na studiach, ale bardziej jarała go konkretna robota. Życie. Mama podobnie. Jak budowlaniec od razu poszła pracować na budowę. Mama też ciągle robiła na drutach. Pamiętam, jak ją pytałam: „Dlaczego mnie nie nauczyłaś?”, a ona mówiła: „Bo ty masz się uczyć. Lubisz czytać, więc czytaj. Po co ci te druty?”. Nauczyła mnie i siostrę dbania o dom. Wpoiła nam zasady moralne: uczciwość, odpowiedzialność, współczucie. Powtarzała: „Siebie nie oszukasz”. Zawsze pochylała się nad każdą osobą. Ma ogromny szacunek do ludzkiej pracy. Uważa, że jak ktoś posprzątał, to trzeba szanować jego pracę. Elementarz. Nie żyjemy dla siebie, tylko ze światem.
Domyślam się, że z takiego domu wyszłaś silna.
Zrozumiałam, że mogę osiągnąć wszystko sama. Nikt mi nigdy nie powiedział, że coś jest poza moim zasięgiem. Nikt mi nie podciął skrzydeł. Wręcz przeciwnie, wszyscy się dziwili, skąd ja biorę swoje pomysły. Kiedy powiedziałam rodzicom, że chcę zdawać do szkoły teatralnej, byli zaskoczeni. To był dla nich obcy świat, martwili się, że nie będą mogli w niczym mi pomóc. Ale ja niczego się nie bałam. Chciałabym, żeby mój syn miał w sobie taki sam zapał, pasję, nie bał się szukać swojej drogi. Żeby mu się chciało. Cieszę się, że uprawia sport. Sportowcy mają etos pracy. Wiedzą, że muszą poświęcić tysiące godzin na treningi, żeby osiągnąć sukces.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży od 23 lutego.
Sprawdź też: Agata Młynarska świętuje urodziny młodszego syna. Kim jest Tadeusz Kieniewicz?
Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 4/2023
Joanna Trzepiecińska — Obwołano ją polską Kim Basinger. A jak sama się postrzegała i postrzega?
Prezenterki: Wojtczak, Loska, Walter… Ikony telewizji, bohaterki zbiorowej wyobraźni.
Eryk Kulm jr mógł zostać pianistą, został aktorem. Ma łatkę „trudnego”. Dlaczego?
W VIVA! Podróże. Pewnego razu w Hollywood, czyli prawdziwa historia fabryki snów.