Nie wierzyła w swój sukces, a dziś może być kim chce. „Po Warszawie krążyły legendy”
Małgorzata Socha o aktorstwie i spełnianiu marzeń...
Aktorka, matka, żona, orędowniczka kobiet. Małgorzata Socha przyjęła rolę ambasadorki akcji „My Barbie Story”, by wspierać dziewczyny na całym świecie. Katarzynie Piątkowskiej opowiedziała o córkach, spełnionych marzeniach i… upragnionej lalce Barbie.
Małgorzata Socha — wywiad dla VIVY!
Na wywiad Małgorzata Socha zaprasza mnie do siebie do domu. Gdy wchodzę, na stole leżą jeszcze nierozpakowane z różowych pudełek lalki Barbie. Każda jest inna. Jest prawniczka z protezą nogi, dziewczyna na wózku inwalidzkim i kilka innych. Słynąca z poczucia humoru aktorka stawia je wszystkie skierowane w moją stronę i żartuje: „Uważaj! One wszystkie będą cię teraz bacznie obserwowały”. Barbie, najsłynniejsza lalka świata, jest pretekstem do rozmowy na temat spełniania marzeń i byciu tym, kim chcemy.
– Jesteś szczęściarą, bo robisz w życiu to, co sobie wymarzyłaś?
Tak naprawdę nigdy nie marzyłam o tym, żeby zostać aktorką, choć na scenie zawsze czułam się jak ryba w wodzie. Po prostu nie wierzyłam, że mogę dostać się do szkoły aktorskiej, i to za pierwszym razem, a potem z sukcesem pracować w zawodzie.
– To było marzenie obarczone niewiarą w jego realizację?
Dokładnie tak. Dlatego miałam plan B. Gdybym nie została aktorką, byłabym prawnikiem. Na egzaminy do akademii teatralnej poszłam dlatego, że jestem przekorna i ciekawska. Po Warszawie krążyły legendy, że dostanie się tam graniczy z cudem, a na egzaminach trzeba wyczyniać różne dziwne rzeczy. Chciałam na własnej skórze przekonać się, czy to wszystko, co słyszałam, jest prawdą.
– Twoi rodzice liczyli na co innego?
Nie mogę powiedzieć, żeby byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Woleli, żebym została lekarzem albo właśnie prawnikiem, bo przecież każdy chciał mieć w rodzinie osobę zajmującą się jakąś przydatną dziedziną (śmiech). Chęć zostania aktorką kiełkowała we mnie przez długi czas, ale nie determinowała moich działań.
– W Twojej rodzinie byli już wcześniej artyści?
Ależ skąd! Tata był wojskowym, a mama jest ekonomistką. Oboje twardo stąpali po ziemi. Nie przeszkadzali mi, ale też nie motywowali jakoś szczególnie. Wozili mnie na różne zajęcia, bo ich o to prosiłam. Ja sama staram się moim dzieciom pokazywać, jakie możliwości przed nimi stoją. One po pewne rzeczy nie sięgną, bo zwyczajnie nie wiedzą, jakie mają możliwości. Na dorosłych spoczywa to zadanie, bo jesteśmy dojrzali, wiele zrobiliśmy i wiele zobaczyliśmy. Jesteśmy w stanie pokierować nimi w odpowiedni sposób, bo jeśli jesteśmy uważni, doskonale wiemy, co nasze dzieci interesuje albo w czym są dobre. A na koniec one i tak same wybiorą swoją drogę. Bycie matką jest trochę jak bycie trenerem. Dobry wie, kto z jego drużyny jakie ma możliwości. Jeśli widzi, że kogoś stać na więcej, nie będzie go ciągnął w dół, ale będzie stawiał poprzeczkę coraz wyżej.
– Gdyby na przykład zamiast nauk ścisłych któreś z Twoich dzieci wybrało pójście w Twoje ślady?
Wspierałabym z całych sił, bo wiem, jak trudna i wymagająca jest to droga. Chodzi o to, żeby one robiły to, co kochają, i to, co daje satysfakcję. Najbardziej pragnę, żeby były szczęśliwe.
– Ty wybrałaś fantastyczny zawód, bo dzięki niemu możesz być tym, kim chcesz.
Zawsze to powtarzam, że dzięki byciu aktorką mogę przeżywać różne życia bez ponoszenia konsekwencji (śmiech). Teraz marzy mi się zagranie czarnego charakteru. O! To byłoby coś nowego. Niestety niewykluczone, że już na zawsze pozostanę sympatyczną dziewczyną z sąsiedztwa. Ale jestem wdzięczna za to, co mam, za to, gdzie jestem. Przecież ja o tym nawet nie marzyłam (śmiech).
Rozmawiała Katarzyna Piątkowska
Cały wywiad dostępny w nowym numerze magazynu VIVA! w punktach sprzedaży już od czwartku, 7 listopada.
Co jeszcze w VIVIE! 21/2024?
Luna: Kim naprawdę jest, co zamierza i jakie miejsce w jej życiu zajmuje miłość.
Jacek Koman: Aktor charakterystyczny. Dlaczego mówi o sobie „uciekinier” i… co hoduje w przydomowej dżungli?
Anna Tyślerowicz: Stylistka, dekoratorka, projektantka wnętrz, pracuje z gwiazdami.