Reklama

Luksusowy pięciogwiazdkowy hotel w Mumbaju. W drzwiach pojawia się niewysoka dziewczyna. Ma ciemne długie włosy, ciemne oczy i jasną karnację. Ubrana jest w strój przypominający sari. Przechodnie na ulicy najpierw zamierają, a potem biegną w jej kierunku. Chcieliby jej dotknąć. Zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Na ich nieszczęście dziewczyna otoczona jest rosłymi ochroniarzami.
Natalia Janoszek, Polka, która robi karierę w Bollywood śmieje się, że gdyby nie ochroniarze nie tylko, by ją dotykano. „Zdarzało się, że niemal zdarto ze mnie ubranie. Dlatego produkcja przydziela mi kierowcę i własnych bodyguardów. Chociaż oni też chcą ze mną robić sobie zdjęcia, proszą o autografy”, opowiada. I dodaje, że bywa, że droga z luksusowego hotelu do studia znanego jako Film City, które znajduje się piętnaście minut od centrum miasta, znacznie się wydłuża. Kierowca wybiera trasę przez dzielnicę, w której mieszka on, jego rodzina i znajomi, żeby wszyscy mogli sfotografować się z aktorką. „Już się nie dziwię, kiedy widzę w Internecie zdjęcie ze sobą w tle, z obcą osobą na pierwszym planie, podpisane: „Tak bardzo prosiła mnie o zdjęcie””, śmieje się.

Reklama

Czytaj też: Miss World, gwiazda Bollywood i żona Nicka Jonasa... Kim jest Priyanka Chopra?

Blaski i cienie

Natalia Janoszek przyleciała do Indii w 2012 roku. Zatrudniono ją do filmu „Dreamz”, w którym miała zagrać afgańską uciekinierkę szukającą schronienia w Indiach. Nie od razu poznała blaski Bollywood, za to od razu poznała cienie życia w Indiach. „Wylądowałam w Delhi. Zapadał zmierzch. Przed lotniskiem czekał już na mnie kierowca. Przeraziłam się, gdy tylko wyruszyliśmy w stronę planu zdjęciowego. Wzdłuż drogi leżeli niemal nadzy ludzie. Myślałam, że oni wszyscy nie żyją. Potem okazało się, że to odurzeni narkotykami bezdomni, których było tam naprawdę bardzo dużo”. Kolejnym zetknięciem z prawdziwym życiem było miejsce, w którym ją ulokowano. Zamiast w pięciogwiazdkowym hotelu Natalia spała w ośrodku dla uchodźców. „Każda z dziewczyn miała tam do dyspozycji łóżko, prześcieradło i menażkę na jedzenie. I wszystkie były bardzo szczęśliwe, że mają szansę na nowe życie. Za to ja dzięki pobycie w tym miejscu mogłam lepiej przygotować się do roli, którą miałam zagrać”. Ten film, choć trudny, otworzył Natalii drzwi do kariery w Bollywood. „Casting? Nie! Tam wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami, albo po znajomości. Nie znam przypadków, żeby ktoś z castingu dostał pierwszoplanową rolę. Może drugoplanową?”. Jak więc udało się to dziewczynie z małego polskiego miasteczka?

Instagram @nataliajanoszek
Wojciech Olkusnik/East News

Natalia Janoszek w Tańcu z Gwiazdami, 10.10.2022

Determinacja

„Jestem góralką niskopienną z Bielska-Białej. I jestem niska. Za niska na modelkę, za niska na miss. W Polsce, bo na świecie mój wzrost dla nikogo nie był problemem”, opowiada Natalia, która podczas jednej z zagranicznych sesji zdjęciowych poznała koleżankę z Czech, równie niską jak ona. „To ona uświadomiła mi, że na Polsce świat się nie kończy, a konkursów miss jest na całym świecie naprawdę dużo. A ja byłam zdeterminowana, bo moim największym marzeniem było występowanie na scenie”. Podczas konkursu Supermodel International w Bangkoku, dostrzegli ją producenci z Indii. „To był przypadek. Mieszkali w hotelu, w którym odbywał się konkurs. Zostali na niego zaproszeni i postanowili skorzystać z zaproszenia. Na after party podeszli do mnie, zostawili wizytówki i wzięli mój numer telefonu. Naprawdę się zdziwiłam, gdy kilka tygodni później zadzwonili do mnie, że chcą mnie zatrudnić do swojego filmu. Musiało im się spodobać jak śpiewam i tańczę, bo przecież w Indiach to obowiązkowy element każdego filmu”. Okazuje się, że nie tylko. Każdy tamtejszy producent marzy o tym, żeby w jego filmie zagrała miss. „Popatrz na Aishwaryę Rai, czy Priankę Choprę. One przecież zdobyły tytuły Miss Indii. A tradycją jest, że każda zwyciężczyni tego konkursu znajduje zatrudnienie w filmie. Hindusi wierzą, że piękna kobieta automatycznie jest utalentowana aktorsko, muzycznie i tanecznie”.
Niestety wciąż traktują aktorki jako piękny dodatek do wspaniałego aktora we wspaniałym filmie. I choć hinduskim aktorkom powoli udaje się grać coraz więcej głównych ról przed nimi wciąż daleka droga.
Bollywoodzkie kino jest specyficzne. Filmy są pełne dramatycznych zwrotów akcji, ale też roztańczone, rozśpiewane i kolorowe. Dają wiarę ludziom w to, że życie mimo przeciwności losu może być piękne.
„Dzięki nim ludzie wierzą, że ktoś biedny może stać się bogaty, że ktoś może mieć życie jak z bajki mimo, że mieszka w slumsach”, opowiada. Jeden z najsłynniejszych hinduskich aktorów Sharuh Khan w filmie dokumentalnym „Nierzeczywisty świat” mówił: „W takim kraju jak Indie, gdzie życie mieszkańców jest na dość niskim poziomie, rzeczywistość filmowa stanowi ucieleśnienie marzeń i staje się jedyną prawdziwą rozrywką”. Nic więc dziwnego, że dla indyjskiego widza film powinien być piękną baśnią, zawód aktora polega na uszczęśliwianiu ludzi, a ludzie są gotowi wydać ostatnie pieniądze nie na jedzenie, ale właśnie na kino. Nic dziwnego, że codziennie do kina chodzi tam od 10 do 17 milionów widzów, a bollywoodzkie produkcje ogląda 3,5 miliarda ludzi. Magazyn The Guardian podawał, że w 2018 roku w całych Indiach wyprodukowano tysiąc osiemset filmów.

Status gwiazdy

Bollywood, jak mówi Janoszek kojarzy się z tańcem, blichtrem i taniością. Szczególnie poza Indiami. Tymczasem niektóre filmy, w których do tej pory wystąpiła poruszają bardzo poważne problemy społeczne. Wspomniany już „Dreamz” finansowany był przez fundację, która w rzeczywistości pomaga uciekinierkom, które w Indiach szukają lepszego życia. „Chicken Curry Law” opowiada historię zgwałconej dziewczyny, która w sądzie musi dowieść, że nie jest prostytutką. Oparty jest na faktach, bo taka jest w Indiach codzienność kobiet. „Ta rola przysporzyła mi problemów i zahamowała karierę, bo… ten film, choć kinowy, jest niewygodny dla wysoko postawionych osób. Jasne było, że mało która hinduska aktorka zdecydowałaby się na taką rolę. Na szczęście ja nie żyję tylko w Bollywood”, mówi Janoszek.
Natalia przyjeżdża tam tylko do pracy. Mówi, że nie wyobraża sobie zamieszkać tam na stałe, bo przecież jej najbliżsi są w Polsce. Marzy też, żeby w końcu w swoim kraju została dostrzeżona. Pierwszy krok ma już za sobą. Właśnie zajęła trzecie miejsce w „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”, a jurorka Iwona Pavlovic mówiła, że Natalia jest najlepszą tancerką tej edycji. Natalia tańczy od dzieciństwa. To na pewno częściowo ułatwiło jej zdobycie ról w Bollywood. „Kiedyś zaproszono mnie na cating do filmu, gdzie musiałam zatańczyć belly dance. Nigdy tego nie robiłam, ale się nie przyznałam. Później okazało się, że byłam najlepsza”, opowiada.
W zdobywaniu ról w Bollywood pomaga czasem przypadek. „Innym razem zaproponowano mi rolę, bo kierowca pomylił plany zdjęciowe. Nim i ja i ekipa zorientowaliśmy się, że jestem nie tam, gdzie trzeba zostałam już umalowana i ubrana do filmu, w którym wcale nie grałam”, śmieje się Janoszek i opowiada, że od razu dostała propozycję zagrania w tym przypadkowym filmie. Niestety nie mogła z niej skorzystać, bowiem wizę do Indii dostała pod warunkiem, że będzie grała tylko w jednym filmie na raz.

SANTOSH

Kraina marzeń

Do Film City w Mumbaju dostęp mają tylko ekipy realizujące tam filmy. „Po przekroczeniu bramy naszym oczom ukazują się wielkie pałace, świątynie. Wszystko do wynajęcia na potrzeby filmu. Po lewej stronie kręci właśnie Shah Rukh Khan, po drugiej inny znany aktor”, mówi Natalia. Opowiada też o pobliskim Mieście Duchów. „Po prostu w środku Mumbaju wybudowali sobie miasto. A w nim hollywoodzkie rezydencje, londyńskie kamienice i co tylko jesteś w stanie sobie wymyślić. Ogromna przestrzeń, która na co dzień stoi pusta, a którą jak w Film City można wynająć na zdęcia”. Aktorka jest tym trochę zbulwersowana, bo przecież Ghost City znajduje się w mieście, w którym ludzie mieszkają w zapyziałych blokach, po siedem osób na 10 czy 15 metrach kwadratowych.
Część Film City można zwiedzać z okna autokaru, ale nie dojedzie się do każdego zakątka. Zakaz wstępu dla osób postronnych jest konieczny. Ekipy filmowe na całym świecie nie mogłyby pracować, gdyby wokół nich gromadzili się niechciani widzowie. A co dopiero w Indiach, w których aktorzy traktowani są niemal jak bogowie. Amitabh Bachchan, najsłynniejszy hinduski aktor, dzisiaj osiemdziesięciolatek, który ma na koncie ponad 180 filmów i który według BBC jest najbardziej znanym aktorem na świcie biorąc pod uwagę liczbę osób, która go zna, ma nawet swoją świątynię w Kalkucie. Hindusi wierzą, że samo spojrzenie na niego (i na innych aktorów zapewne też) może przynieść im szczęście. Pielgrzymują więc do miejsc, w których bywał, gdzie kręcił filmy i traktują go z nabożną czcią.

Fabryka snów

Bollywood to nie całe Indie. To indyjska fabryka snów, której siedziba znajduje się w Mumbaju, a filmy kręci się w języku hindi. Nazwa powstała w latach 70. XX wieku i jest zlepkiem słów Bombaj (taką nazwę nosił Mumbai do 1995 roku, jedno z największych miast w Indiach i stolica stanu Maharasztra) i Hollywood.
W książce „Za kulisami Bollywood” Natalia Janoszek pisze: „Kiedy w Europie wymawiamy słowo „Bollywood”, często mamy przed oczami całe indyjskie kino. W rzeczywistości jednak Bollywood to nie jedyna wytwórnia filmowa w Indiach. Jest ich naprawdę sporo: każdy indyjski dystrykt ma własny rynek specjalizujący się w produkcjach filmowych w rodzimym języku danego obszaru. Dla przykładu: w Hajdarabadzie kręci się filmy w języku telugu, w Koczin w języku malajalam, w Madrasie w języku tamilskim, w Kalkucie bengalskim, w Bengaluru w języku kannada”. Prawie każdy stan produkuje więc swoje filmy, ale to bollywoodzkie zrobiły międzynarodową karierę. W 2001 roku film „Lagaan” z Aamirem Khanem w roli głównej nominowany był do Oscara, a rok później „Davdas”, w którym tytułową rolę zagrał Shah Rukh Khan zdobył w Cannes Złotą Palmę.

KITANA PHOTOGRAPHY

To nie jest mój kraj

Natalia Janoszek nigdy nie chciała zamieszkać w Indiach na stałe. „Mieszkam w Polsce, a za granicę latam pracować. W Indiach jestem gościem. To nie jest mój kraj. Nie jestem jego fanką ze względu na to, jak traktuje się tam kobiety”, opowiada. To jedna strona medalu. Druga jest taka, że Bollywood, Mumbaj, film to pieniądze, piękni ludzie, sława. „Mieszają się dwa światy. Bardzo bogaty i bardzo biedny. 90 procent światowego złota jest w biżuterii hindusek. Są ludzie, którzy mogliby jeść złoto na śniadanie, bo nie mają co z nim robić. I ludzie, którzy umierają na ulicach, bo nie mają co jeść”, opowiada zafascynowana krajem, w którym lubi pracować Natalia. Ona sama jest rozpoznawalna i ma w Indiach status gwiazdy. Mimo to, na planach zdjęciowych zdarzały jej się trudne sytuacje. Jak wtedy, gdy grała ofiarę gwałtu i została spoliczkowana przez grającego z nią aktora, choć nie było tego w scenariuszu. Albo wtedy, gdy została umówiona na obiad z ministrem, który liczył na to, że będzie jego kobietą do towarzystwa. Natalia mówi, że takie sytuacje powodują, że miała w życiu niezliczoną ilość upadków, rozczarowań, stanów depresyjnych. Zdarzało się, ze zrozpaczona wracała do hotelowego pokoju i w samotności płakała w poduszkę. Gdy pytam ją czy chciałaby przez to wszystko zrezygnować, mówi że nie. Wie, że przez takie sytuacje wiele osób z innego kręgu kulturowego niż Indie nie zrobiło, ani nie zrobi tu kariery. „Ludzie wyobrażają sobie, że Indie to joga, zdrowe jedzenie i mindfulness. W Himalajach pewnie tak. Ale Indie to kraj pełen kontrastów. Jest i bieda i bogactwo. Radość i smutek”, mówi. I dodaje: „Przekonałam się, że Indie nie są podobne do żadnego innego kraju, a zwiedziłam ich 68. Ale ja kocham to co robię i bardzo lubię pracę w Indiach. Myślę, że nie tylko tam zdarzają się trudne sytuacje. W innych krajach również”.
Na razie Natalia odpoczywa od Bollywood. „Zrobiłam sobie przerwę, aby spełnić marzenie i wziąć udział w „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”. Zajęłam trzecie miejsce pokonując znane i lubiane w Polsce gwiazdy. To dla mnie niesamowite osiągnięcie. Wiem, że gdy odpadłam widzowie byli rozczarowani. Cały czas piszą do mnie miłe wiadomości. Mam nadzieję, że udział w programie otworzy mi drzwi do kariery w Polsce, bo jest to moje kolejne marzenie. Już pojawiły się nowe propozycje, więc mam nadzieję, że wkrótce można będzie usłyszeć nie tylko o moich zagranicznych osiągnięciach”. W dedykacji do książki „Za kulisami Bollywood” Natalia napisała mi: „Jeśli możesz sobie coś wymarzyć, możesz to osiągnąć”. Wie co mówi, bo jak widać jest skuteczna w spełnianiu marzeń.

Reklama

Tekst pochodzi z 21 numeru dwutygodnika VIVA!

Reklama
Reklama
Reklama