Michał Malitowski zostanie ojcem! Mistrz tańca i jego ukochana we wspólnym wywiadzie!
Chłopiec czy dziewczynka?
Juror polsatowskiego programu "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami" Michał Malitowski i jego partnerka Joanna Leunis. Utytułowana medalami mistrzostw świata taneczna para w pierwszym wspólnym wywiadzie. Jak sami mówią, najważniejsze są dla nich miłość i taniec. Razem na parkiecie, razem w życiu. O przeznaczeniu, które połączyło ludzi z dwóch różnych światów. I o… córeczce, która ma się niebawem urodzić, opowiedzieli Krystynie Pytlakowskiej.
Są parą od lat – najpierw na parkiecie, potem w życiu prywatnym. Teraz jednak ich życie zostanie wywrócone do góry nogami…
Michał: Nasza miłość zaowocuje, bo w marcu spodziewamy się córeczki…
Joanna: …i będę przede wszystkim matką, a taniec zostawię na dalszym planie.
Michał: Ostatni rok był dla nas przełomowy. Rekordowy raz zwyciężyliśmy na festiwalu w Blackpool i postanowiliśmy już nie tańczyć wyczynowo. Ogłosiliśmy zakończenie kariery sportowej.
Joanna: A miesiąc później dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży.
Michał: Kiedy dowiedziałem się, że będzie córka, ogarnęła mnie wielka radość, bo te kobiety, które znam, biją na głowę facetów.
Co poczuli na wieść o ciąży?
Michał: Niedowierzanie, radość, potem odpowiedzialność. Dwa miesiące temu zmarł ojciec Joanny. Taka strata uświadamia ogrom odpowiedzialności, jaką się bierze za dziecko.
Joanna: Byłam z tatą bardzo związana. Dawał mi poczucie bezwarunkowej miłości. I to on jakby wymyślił ten mój związek z Michałem, wprowadzając mnie w świat tańca. To z nim pierwszym tańczyłam.
Michał: Pochodzimy przecież z różnych światów. Ja z Polski, a Joanna z Belgii.
Joanna: Ale poznaliśmy się w Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku.
Michał: Chodziłem tam na warsztaty taneczne, gdzie wypatrzył mnie trener Joanny. Uznał, że będę dla niej dobrym partnerem do tańca. Okazało się, że bardzo pasujemy do siebie. Niektórzy wiedzą od pierwszego wejrzenia, że są dla siebie stworzeni.
Joanna: A my wiedzieliśmy od pierwszego tańca!
Michał: Zgraliśmy się pod względem technicznych umiejętności. Łączy nas artystyczna wizja tańca.
Joanna: I emocje też między nami były podobne, bo razem tańcząc, trzeba odbierać na tych samych falach.
Czy wygląd się liczył? Ona jest delikatną blondynką, on – ognistym brunetem… Michał Malitowski widzi to jednak odrobinę inaczej.
Michał: Ja – brzydal z wielkim nosem, a Joanna – po prostu piękność. Ale razem interesująco wyglądamy. W tańcu Joanna jest klasyczna w ruchach, bardzo szybka i dynamiczna. Ja z moją słowiańską osobowością jestem romantyczny i wyczulony na każdy jej gest.
Joanna: Kiedy cię zobaczyłam, pomyślałam: Boże, jaki on piękny. Nie mów więc nic o nosie, bo on mi nie przeszkadza. Spójrz na mój (śmiech). Zobaczyłam Michała, jak się rusza, i byłam podekscytowana, że zatańczę właśnie z nim. Moja pierwsza myśl na jego widok: To ten jedyny. Najpierw zakochałam się w tańcu Michała.
Michał: Dopiero po dwóch latach poczułem, że to miłość. Że zakochałem się w dziewczynie, z którą dzieliłem wszystko. Podróżowaliśmy po świecie, braliśmy udział w turniejach, żyliśmy na walizkach, pomieszkując w niezliczonej ilości hoteli.
Co sprawiło, że pokochał Joannę?
Michał: Joanna jest kobietą pełną sprzeczności. Jako tancerka jest silna, asertywna, zdeterminowana. W życiu codziennym krucha, delikatna. Mnie włącza się wtedy imperatyw troski.
Joanna: A ja lubię mieć w tobie oparcie. Lubię twoje zdecydowanie.
Kto pierwszy powiedział: kocham?
Joanna: Michał, oczywiście.
Michał: Pamiętam, że byliśmy w Japonii. Może podziałał na mnie wschodni klimat Kraju Kwitnącej Wiśni? W każdym razie z tamtej podróży wróciliśmy już jako para kochanków.
Joanna: Śmiejących się kochanków. Uwielbiam poczucie humoru Michała. To dzięki niemu udało mi się przetrwać po śmierci taty. Gdy widzi, że pogrążam się w myślach o ojcu, zaczyna opowiadać, jak będzie cudownie, gdy urodzi się nasza córeczka.
Wspólna praca i podróże sprawiają, że są ze sobą przez cały czas i każdą chwilę spędzają razem, a na dłuższą metę może być to kłopotliwe. Pojawienie się dziecka także nie ułatwi sprawy…
Joanna: W tym akurat mamy wprawę (śmiech). Jesteśmy bardzo kłótliwą parą na parkiecie. Niejednokrotnie się ścieraliśmy.
Michał: Zwłaszcza podczas treningów. Ja mówiłem: teraz na trzy, a Joanna, że na dwa. Oboje jesteśmy uparci. Joanna bardziej (śmiech). Ma jednak dobrą cechę – potrafi oddzielić sprawy zawodowe od prywatnych. Kończymy trening, podczas którego skakaliśmy sobie do oczu, wychodzimy, a Joanna bierze mnie za rękę. Bo w tym momencie jest już tylko moją kobietą. Ja tak nie potrafię, muszę w sobie tę kłótnię przepracować.
Joanna: O sprawy codzienne właściwie się nie sprzeczamy. Nie mamy ścisłego podziału obowiązków.
Michał: Gotujemy razem, a ja piorę swoje skarpetki i koszule sam. Zostawiamy sobie dużo wolności. Ufamy sobie. Jesteśmy wobec siebie lojalni. Nie tłumaczymy się sobie z każdej minuty spędzonej oddzielnie.
Joanna: Michał lubi pójść sam na mecz, ja wolę poczytać w domu. Natomiast lubimy razem chodzić do teatru. Mamy w Nowym Jorku taki nasz ulubiony. Na pewno Michał nie znosi zakupów, na shopping chodzę więc sama.
Michał: Każde z nas ma własne terytorium, osobną sypialnię i łazienkę.
Joanna: Ale teraz już zawsze śpimy razem.
Michał: Lubię przyglądać się tobie, gdy śpisz. Nasza ciągła bliskość jako pary tanecznej wymagała, by znaleźć przestrzeń, która nie byłaby wspólna. By nauczyć się żyć osobno, pilnując własnych potrzeb i szanując potrzeby partnera. I chyba dlatego jesteśmy razem już tyle lat. Odnosząc zarazem tyle sukcesów zawodowych.
Joanna: A jednocześnie pielęgnujemy naszą miłość, staramy się być dla siebie ciągle atrakcyjni.
Michał: Dobrze wiem, że drugiej takiej kobiety jak Joanna nie znajdę.
Pełny wywiad z parą tancerzy w walentynkowym wydaniu "Vivy!", od czwartku w kioskach.