„Przechowuję śpioszki syna!”. Gołda Tencer czule o swoim synu, Dawidzie Szurmieju
Jest między nimi miłość i walka!
Aktorka Gołda Tencer jest gwiazdą Teatru Żydowskiego. Jej też zawdzięczamy coroczny wielki Festiwal Kultury Żydowskiej Warszawa Singera. Jej syn, Dawid Szurmiej jest producentem filmowym. Za film reklamowy dostał Srebrnego Lwa w Cannes. Oboje kochają się, ale gdy przychodzi im współpracować, spierają się do upadłego. Jak wyglądało macierzyństwo artystki Teatru Żydowskiego? Jak Dawid Szurmiej wspomina swoją matkę? Zdradzili to w wywiadzie dla dwutygodnika VIVA!
Mama częściej przytulała, czy krzyczała?
Dawid: Lała mocno. Żartuję. Mama jest z tych przytulających, co zagłaszczą na śmierć. Przytuli tak mocno, że rano człowiek budzi się niedotleniony.
Gołda: Dawid miał dużo miłości w domu. Od nas – ode mnie i Szymona – także od babci, która mieszkała razem z nami.
W Pani biografii „Gołda Tencer. Jidisze mame” Dawid zażartował, że z terrorystą łatwiej się negocjuje niż z żydowską matką.
Dawid: To nie żart, to fakt. Mama potrafi być uparta.
Gołda: W stosunku do ciebie nie jestem.
Dawid: Nie? Dialog sprzed trzech dni. Ja: „Zimno jest, rozpalę w kominku”. Ty: „Tylko nie w kominku. Kominek może cię zabić!”. Ja: „Mamo, ale kominek jest drożny, był kominiarz, wszystko sprawdził”. Ty: „Kominek może cię zabić!”. Rozpaliłem, wszystko ok, ale ty zła: „Zawsze wszystko zrobisz po swojemu!”.
Gołda: Pamiętam, że kominek źle działał i dymił. Jak słyszę, że chcesz uruchomić, to mam dygot.
Dawid: Ale zawsze musi być po twojemu.
Gołda: Oczywiście, że tak.
Dawid: Nie jesteś uparta, tylko zawsze musi być po twojemu?
Gołda: Racja musi być po mojej stronie.
Dawid: Dlatego łatwiej się negocjuje z terrorystą. Bo jak moja mama ma rację, to ją ma! Jak powie, że Czechosłowacja istnieje, to Czechosłowacja zacznie istnieć ze strachu!
(...)
Podobno wróżbita przepowiedział, że nie będzie miała Pani dzieci?
Gołda: Tak, to było w czasie, kiedy ustawianie tarota było bardzo modne. Spotkałam się z pewnym mężczyzną w kawiarni, miał mnie nie znać, żeby jego przepowiednie były wiarygodne, ale przywitał mnie słowami: „O, pani Gołda”. Akurat zagrałam w „Austerii” Jerzego Kawalerowicza, więc ludzie mnie rozpoznawali. Dużo mi naopowiadał, ale gdy zapytałam, ile będę miała dzieci, powiedział, że nie będę miała wcale. To było straszne, wróciłam do domu spłakana. Mąż zdziwiony: „Co się dzieje?”. Ta niepomyślna wróżba przyśpieszyła moje życie. Dziesięć dni później zrobiłam testy ciążowe. Byłam w ciąży.
Najgorszy wróżbita świata.
Gołda: Gdy zostawiłam go w kawiarni, byłam przerażona. Nie wiedziałam, że to zapoczątkuje naszą historię - matki i syna.
Wypada zapytać o pieluszki.
Dawid: Ale mama w życiu nie zmieniała mi pieluszek!
Skąd Pan wie?
Dawid: Od babci. Mamo, zmieniałaś pieluszki?
Gołda: Chyba tak. Wtedy jeszcze tetrowe. A tata prasował. Przez miesiąc czasu.
Dawid: Właśnie, a potem wyjechał za granicę i przywiózł pampersy. Widzę ten wasz tercet egzotyczny - ciebie z tatą i babcią. Myślę, że babcia dyrygowała podziałem pracy.
Gołda: Wszyscy po kolei zmieniali.
Jak to jest być matką?
Gołda: Jako kobieta się zmieniłam. Poczułam się pewniejsza, bardziej kobieca. Aktorsko też dojrzałam. Kobiety często o tym mówią. Poród i macierzyństwo zmienia całe życie. Pamiętam ten moment, kiedy leżałam na sali porodowej i podali mi pierwszy raz dziecko do karmienia. Mój syn uśmiechnął się w charakterystyczny sposób, krzywo. Pomyślałam: „cały Szymon”. Rzeczywiście, jak tata był strasznie głośny.
Pierwsze wspomnienie z mamą?
Dawid: Mam taką fotografię pamięci. Jadę po osiedlu pomarańczowym moskwiczem na pedały. Mama stoi obok, szal zarzucony na ramiona, upewnia się, że nie spowoduję wypadku przy prędkości dwóch kilometrów na godzinę.
Gołda: Pamiętam ten pomarańczowy samochodzik.
Dawid: A ja pamiętam cię jeżdżącą szarym polonezem.
Gołda: Ciągle miałam polonezy.
Dawid: Bo w każdym urywałaś podwozie na leżących „policjantach”. Pamiętam, jak mnie odbierałaś ze szkoły. Już z daleka słychać było grzechot twojego nadjeżdżającego samochodu. Pamiętam też, jak na promie do Szwecji grałem w jednoręcznego bandytę. I wygrałem dla ciebie dużo pieniędzy, które potem wydaliśmy na jedzenie w barze na statku. I pamiętam, że do dzisiaj nie możesz mi wybaczyć, że widziałem dwadzieścia twoich recitali, a nie obejrzałem dwudziestego pierwszego, bo tata zabrał mnie na otwarcie windy w Pałacu Kultury. Nie patrz tak. Do dzisiaj mi się za to obrywa.
Przechowuje Pani śpioszki syna?
Gołda: Mam jego pierwsze ubranka, skarpeteczki. Mam pierwszą pozytywkę. Nie mówiąc o wszystkich rysunkach.