Maryla Rodowicz o upływającym czasie: „będę żyła wiecznie!”
Królowa polskiej piosenki przekonuje: „dobrze żyć z takim przekonaniem”
- Krystyna Pytlakowska
Królowa polskiej piosenki. Kolorowy ptak na scenie, wyjątkowa osobowość i niekwestionowana gwiazda. Po prostu Maryla Rodowicz! Artystka 8. grudnia obchodzi urodziny. W szczerej rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla viva.pl opowiedziała, dlaczego nie myśli o upływającym czasie, czy boi się śmierci i dlaczego warto myśleć, że będzie się żyło wiecznie.
Krystyna Pytlakowska: Ósmego grudnia są Twoje urodziny. Czy ta data Cię stresuje?
Maryla Rodowicz: Po prostu staram się o tym nie myśleć, bo jest dla mnie niestety powodem do stresu.
No ale przecież ludzie Ci przypominają. Już czytałam na Pikio, że kończysz 75 lat, a wyglądasz na dwadzieścia.
Ha, ha, ha, lekko przesadzili. Moment składania życzeń mnie krępuje. Staram się na tym nie skupiać.
Ale kiedyś chyba, nawet jako dziecko, obchodziłaś urodziny?
Na ogół starałam się ich unikać, no po prostu nie lubię tej daty.Natomiast lubię komuś składać życzenia
Nie lubisz, bo przypomina o upływie czasu?
Wiesz co, ja staram się o tym nie myśleć Niech on sobie leci, leci, a ja sobie żyję, żyję... I wcale mnie nie przyprawia o dołek psychiczny, że co roku jestem starsza, bo normalnie o tym nie rozmyślam.
A nie pomyślisz, co będzie za rok, dwa, trzy...?
W życiu.
Na czym się więc skupiasz?
Na teraźniejszości. Na tym, co dzieje się dzisiaj, na tym, żeby dobrze wyszła sukienka - za chwilę przyjedzie krawcowa, będę ją mierzyć. Kostium musi być kreacją. Zawsze to, w czym wychodzę na scenę, jest dla mnie bardzo ważne, a poza tym muszę się w nich dobrze czuć.
A po co ta sukienka? Jedziesz na jakiś koncert?
Zostałam zaproszona do Zakopanego, gdzie będę śpiewała kolędy. Jak wiesz, teraz nie ma gdzie śpiewać. Cała branża koncertowa stoi. Bardzo więc mnie cieszy, że będę mogła wziąć udział w prawdziwym koncercie i mam nadzieję, że ta pandemia nie przeciągnie się za bardzo.
Bardzo się cieszę, że zaśpiewasz kolędy. Uwielbiam je w Twoim wykonaniu.
Też lubię kolędy. U mnie w domu zawsze jest obowiązek śpiewania kolęd przed rozdaniem prezentów. W tym roku też pewnie sobie zaśpiewamy.
A którą kolędę lubisz najbardziej?
Oj, wszystkie. W Zakopanem zaśpiewam „Cichą noc”, ale też „Oj maluśki, maluśki”. Właściwie nie ma takiej kolędy, której bym nie lubiła. Wszystkie są piękne.
A może dlatego, że z czasem umacnia się Twoja wiara?
To nie ma nic wspólnego z wiarą.
Mówisz, że czas nie przyprawia Cię o dreszcze, ani o strach, a trudno w to uwierzyć, bo dla ludzi po siedemdziesiątce upływ czasu jest czymś traumatycznym. Bo przybliża nas do śmierci.
Ale dla mnie nie jest traumą, wierz mi. Nie ma sensu przejmować się czymś, na co i tak nie ma się wpływu.
Chociaż niedawno powiedziałaś w którymś z naszych wywiadów, że Ty nie umrzesz nigdy.
(śmiech) Bo to prawda. Ja będę żyła wiecznie. Dobrze zresztą żyć z takim przekonaniem.
A jak grasz w tenisa, nie myślisz o starości?
Na korcie myślę tylko o tym, żeby dobrze uderzyć forhend.
A nie masz problemów z podskakiwaniem, z bieganiem?
Oczywiście, że mam. Ale na korcie nie stresuję się tym, że nie jestem taka sprawna jak kiedyś. Staram się dobiegać do piłki. Ale wiem też, że muszę się jeszcze dużo w tym tenisie nauczyć.
I pewnie osiągniesz to, bo masz silny organizm. Pokonałaś przecież koronawirusa.
Tak, i dlatego dbam o kondycję, zmuszam się, żeby wyjść z domu, żeby pojechać na kort. Godzinę tam jadę, dwie godziny gram, i godzinę wracam. W sumie więc zabiera mi to cztery godziny dziennie. Ale potem mam satysfakcję, że pokonałam w sobie lenia, pojechałam, zagrałam, wróciłam i teraz mogę z czystym sumieniem robić coś innego.
A dopuszczasz do siebie myśli, że kiedy będziesz miała 80 czy 90 lat, to już nie zagrasz?
Ojej, skąd wiesz, że nie zagram? Kiedyś grałam z panią 80-letnią, która świetnie grała w tenisa. Nie mogłam odbić jej żadnej piłki!
Myślałaś o niej jako o wzorcu dla siebie?
Byłam zła, że ona była lepsza, ja się miotałam, ona stała, nawet za bardzo się nie ruszała, a była lepsza.
Fajnie, że czas się Ciebie nie ima.
Jeżeli tak jest naprawdę, to bardzo się cieszę.
Maryla Rodowicz ósmego grudnia obchodzi urodziny. Jak sama zdradza, nie lubi tej daty:
W szczerej rozmowie z Krystyną Pytlakowską artystka zdradziła, że lubi myśleć o sobie, że będzie żyła wiecznie: