Dla roli tańczy na rurze, dla męża pierze i gotuje. A dla "Vivy!" Marta Żmuda Trzebiatowska pozuje
1 z 14
Jest jeszcze jedna rola Marty Żmudy Trzebiatowskiej, która czeka na premierę w przyszłym roku. Film „Gejsza” - opowieść o świecie klubów go-go. Zagrała Velvet, która samotnie wychowuje czteroletnie dziecko i zarabia na życie tańcząc na rurze. I "świeci tam swoim tyłkiem", co potwierdza w najnowszej "Vivie!":
Świecę trochę, tak. Żeby być wiarygodną musiałam zaświecić. Nawet przez trzy miesiące pobierałam lekcje tańca na rurze. Łatwo nie było. Kiedy przygotowywałam się do tego filmu, zdarzyła mi się śmieszna rzecz. Myślałam: „Boże, będę taka duża na tej rurze! Muszę trochę schudnąć”. Nie należę do jakiś szczególnie dużych kobiet, ale jak każda - mam swoje kompleksy. I los chciał, że przed nakręceniem tych scen rozchorowałam się, dostałam antybiotyki, leżałam w łóżku i musiałam jeść, żeby odzyskać siły. Przybrałam na wadze. Byłam niepocieszona!
Nabrała poczucia humoru na swój temat?
Jak pierwszy raz wdrapałam się na rurę było to tak pokraczne, że padłabyś ze śmiechu. Dystans był potrzebny! To jest okropne jak ćwiczysz w sali, gdzie są same lustra, a światło dzienne obnaża każdy twój mankament. Na takim treningu zazwyczaj masz na sobie tylko stanik i majtki - bo wtedy ciało lepiej "przykleja się" do rury i łatwiej zrobić niektóre figury. Koszmar (śmiech). W skarpetkach i tym skąpym kostiumie wyglądałam jak wielka dżdżownica, która wdrapuje się na tyczkę! Do tego przez kilka pierwszych tygodni byłam cała posiniaczona. Nie miało to nic wspólnego z byciem sexy.
Inaczej niż na sesji dla "Vivy!". 31-letnia aktorka pozowała w seksownych kreacjach Balmain x H&M, a fotograf Marlena Bielińska wyciągnęła z niej wszystko, co najpiękniejsze.
Wywiad z Martą Żmudą Trzebiatowską w najnowszej "Vivie!", w kioskach. Zaś w kinach możecie oglądać aktorkę w filmie "Listy do M. 2".
2 z 14
3 z 14
4 z 14
5 z 14
6 z 14
7 z 14
8 z 14
9 z 14
10 z 14
11 z 14
12 z 14
13 z 14
14 z 14