Marta Manowska, prowadząca "Rolnik szuka żony": "Byłam nieszczęśliwie zakochana"
Prowadząca hit TVP "Rolnik szuka żony" nie lubi mówić o sprawach prywatnych. O życiu Marty Manowskiej wiadomo niewiele, bo rzadko udziela wywiadów, wyjątek zrobiła dla "Vivy!". Nie zwierza się nawet uczestnikom programu, z którymi podczas zdjęć bardzo się związała, a których sama chętnie pyta, jak dobrze ułożyć sobie życie. A co odpowiedziałaby, gdyby oni zapytali ją o to samo?
Gdyby zapytali, pewnie bym się wymigała od odpowiedzi. Ale oni wiedzą, że moje pytania wynikają z wątpliwości, które i ja w życiu miałam i mam nadal. (…) Jak stworzyć życie z drugim człowiekiem i jak je poprowadzić, ile dać sobie wolności. Jak wybaczać? Związek to nauka cierpliwości, pokory i myślenie długofalowe. A ja ze swojego życia prywatnego nauczyłam się nie być porywcza i niecierpliwa. Dawniej, jeśli czegoś chciałam, to musiało się stać już, natychmiast. A w życiu tak nie bywa. I to cała tajemnica. Miłość musi dojrzewać, żeby być dojrzała.
W rozmowie z Krystyną Pytlakowską Marta przyznała, że była nieszczęśliwie zakochana. Czego ją to nauczyło?
Dziś już wiem, że trzeba drugiego człowieka akceptować z całą jego kombinacją wad, nie irytować się nimi, tylko rozczulać. (…) Każdy jest trochę szczęśliwy i trochę nieszczęśliwy. A czy kiedyś będę szczęśliwa? Nie wiem, na razie bywam wesoła. (…) Patrząc na swoje życie widzę, że jeśli spotka się człowieka, z którym chce się być, to cała reszta przestaje mieć znaczenie. Związki to trudna sprawa.
Zapytana o to, czego jej życzyć, odpowiedziała: "miłości". Mamy nadzieję, że szybko ją znajdzie. Na razie pokochały ją 4 miliony widzów, którzy co tydzień zasiadają przez telewizorami, aby obejrzeć jej program "Rolnik szuka żony".