Marianna Janczarska: „Nie wyobrażam sobie przeżyć życia, nie próbując macierzyństwa”
„To jest wielka odpowiedzialność. W moim przypadku kolejna”

Spełnia się na wielu polach, rozwija i buduje przyszłość. Marianna Janczarska, córka Ewy Błaszczyk i zmarłego przed laty satyryka Jacka Janczarskiego w poruszającym wywiadzie opowiedziała Alinie Mrowińskiej o swoim życiu, odnalezionym poczuciu bezpieczeństwa i miłości... Od kilku lat Marianna Janczarska jest zakochana. Co mówi o swoim partnerze?
Alina Mrowińska: Rozmawiamy w Twoim rodzinnym domu na Podleśnej. Nie mieszkasz tu już od dwóch lat. Opowiedz, proszę, o Kamilu. To jest ten ktoś na całe życie?
Długo już jesteśmy razem. Prawie dziewięć lat. Były wzloty i upadki. Myślę, że nigdy się tego nie wie, czy to jest na całe życie. Na ten moment Kamil jest mi bardzo bliski. Ale życie jest tak nieprawdopodobnie nieprzewidywalne. W jednej chwili ktoś może być ci najbliższy na świecie, a za moment wydarzy się coś, co sprawi, że ta osoba stanie się obca.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby Instagram i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Chciałabyś kiedyś mieć dziecko?
Nie wyobrażam sobie przeżyć życia, nie próbując macierzyństwa. Chociaż jeszcze nie teraz. To jest wielka odpowiedzialność. W moim przypadku kolejna. Mam obsesję na punkcie odpowiedzialności i jakiś lęk przed tym… Przed byciem odpowiedzialnym za kogoś. Czasami czuję się zupełnie nieodpowiedzialna za siebie, a co dopiero za kogoś.
Kamil pomógł Ci poukładać przeszłość, wypadek Oli, śmierć taty?
Kiedy zaczęłam z nim być, przeżyłam wręcz szok. Kamil jest dużym facetem, przytulał mnie w taki sposób, to trudno opowiedzieć… Ale poczułam, że mam kogoś, kto mnie chroni, że już nie muszę udawać… Przez długi czas to robiłam, udawałam, że wszystko jest OK. A kiedy Kamil mnie obejmował, mogłam się skulić jak dziecko, wreszcie wypłakać. Miałam taki okres, kiedy płakałam codziennie. Przy nim poczułam, że nie muszę tego dźwigać sama. Że nie muszę w ogóle za wszelką cenę tego dźwigać, tylko mogę pozwolić sobie odłożyć na chwilę niesiony bagaż zwyczajnie na ziemię. Kamil ma w sobie taką otwartą czułość. U mnie w domu nie przytulamy się często. Ta więź ma ogromną siłę, gdy coś się dzieje. Moje poczucie bezpieczeństwa w dzieciństwie na pewno zostało zachwiane. Chyba za bardzo nie rozumiałam, co się stało. Kiedy oglądam teraz twój dokument „Obudzić Olę” i patrzę na siebie, myślę: Oj, jeszcze nie rozumiesz, co tu się wydarzyło. Byłam wtedy pozytywnym dzieckiem, jakby wbrew wszystkiemu… Ty byś mogła więcej powiedzieć.

Byłaś pozytywna i wierzyłaś święcie, że Ola niedługo się obudzi. Myślę, że w jakimś sensie to Cię chroniło.
Na pewno. Ale jednak zmiana była ogromna. Miałam pełny dom, troskliwą rodzinę i nagle z tego normalnego życia w ciągu trzech miesięcy znikają ci dwie osoby. Jedna w ogóle, a z drugą nie ma kontaktu i nie wiadomo, co będzie dalej. No i mama, która musiała się w tym odnaleźć. A ja miałam sześć lat. Stąd wziął się ten późniejszy płacz. Chyba ta ofiarowana mi bliskość w związku przypomniała mi, że ja to uczucie kiedyś znałam. Tak jakby wróciło do mnie z przeszłości, sprzed wypadku. Wróciły bezpieczeństwo i spokój.
Pogodziłaś się z tym, co Cię spotkało?
Dziś myślę: A jak możesz się z tym nie zgodzić? Mogę się buntować i nie godzić, tylko co z tego wyniknie. Ani nic dobrego dla Oli, ani dla mamy, ani dla mnie. Miałam taki okres w życiu, kiedy dręczyło mnie poczucie niesprawiedliwości i wewnętrzna niezgoda na to. Byłam zła, rozżalona. Kilka lat chodziłam na terapię, na pewno mi pomogła, ale niektóre rzeczy muszą się zadziać same. Godzisz się wraz z wiekiem, z upływem czasu, z nowymi doświadczeniami. To długi proces. Czuję już względny spokój (przynajmniej teraz). Już sobie nie zadaję pytania dlaczego. To byłoby głupie, dziecinne i niepotrzebne.
Wywiad przeprowadziła Alina Mrowińska
Cały wywiad z Marianną Janczarską w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny od 25 lutego w punktach sprzedaży w całej Polsce, a także w formie e-wydania na hitsalonik.pl

