Reklama

„Gdybym mogła, chciałabym się dowiedzieć o świecie wszystkiego”, mówi Maria Dębska, gdy rozmawiamy o tym, co daje jej podróżowanie. Ale to zdanie można odnieść też do jej pracy. Po sukcesie filmu „Bo we mnie jest seks”, za który dostała nagrodę dla najlepszej aktorki na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w ubiegłym roku, dużo pracuje na planach filmowych i teatralnych deskach. Pisze też swój scenariusz. Po trudnych zdjęciach wyjazdowych do filmu dla dużej platformy wyjechała na wakacje, a potem na sesję zdjęciową do Omanu. Niedługo przed nią naprawdę dużo pracy. Po świętach Bożego Narodzenia i w sylwestra będzie bawić widzów warszawskiego Teatru Polonia w komedii Aleksandra Fredry „Mąż i żona”. Potem wejdzie w próby do nowego spektaklu. Szykują się jej też zdjęcia do dwóch kolejnych filmów. Na brak wrażeń i pracy nie może narzekać.

Reklama

Maria Dębska o aktorstwie i szczęściu

Na spotkanie przychodzi z Tolą, ukochaną suką, którą zabiera ze sobą wszędzie, gdzie tylko się da. Mówi o niej „najlepsza przyjaciółka” i dodaje, że gdyby kiedyś miała popłynąć w samotny rejs, to zabrałaby ją ze sobą. Przy kawie, w towarzystwie psa rozmawiamy o pasji do zawodu, który wykonuje, do podróży i do życia.

Wybrałabyś się w samotną podróż?

Sprawdziłam i nie jestem człowiekiem, który lubi podróżować sam. Zrobiłam to tylko raz i to było dziwne doświadczenie. Na szczęście to były tylko trzy dni, bo potem dołączyli do mnie przyjaciele. Jeden z moich znajomych powiedział ostatnio, że samotne podróżowanie zaczyna smakować po dwóch tygodniach. Może coś w tym jest? Kiedyś pewnie sprawdzę. Choć na razie taka samotna podróż nie jest czymś, o czym marzę. Lubię wciąż poznawać nowych ludzi. Lubię mieć swoją przestrzeń, ale ludzie są mi potrzebni do funkcjonowania. Uwielbiam podróżować z moimi przyjaciółkami. Nadrabiamy wtedy wszystkie tematy i gadamy jak najęte. Ale umiemy też odpocząć. Zresztą moja praca też ma coś w sobie z podróżowania. Każda nowa rola jest wchodzeniem w nowe światy, których jeszcze nie znam. Moja praca to też balansowanie między samotnością – w pracy nad rolą, pisaniu lub czasem, kiedy po prostu nie jestem w zdjęciach czy próbach – a dniami, kiedy przez wiele dni przez większość doby jesteśmy w grupie ludzi i jest bardzo intensywnie.

Rozumiem, że sytuacja, gdy jesteś sama na scenie, na przykład grasz monodram, nie jest tym, co Cię pociąga?

Chyba nie czuję się na to gotowa. Nie mam wystarczających umiejętności i pewności siebie, żeby coś takiego zrobić. Jedną z rzeczy, które najbardziej uwielbiam w mojej pracy, jest spotkanie z drugim człowiekiem. Ta wymiana energii to coś, co lubię najbardziej. Kiedy grałam jeszcze na fortepianie i znalazłam się na Akademii Muzycznej, zaczęło męczyć mnie to, że siedziałam godzinami w sali ćwiczeń i na scenie przy instrumencie zupełnie sama. Uwielbiałam grać koncerty kameralne z wiolonczelistami albo śpiewakami. Dopiero po latach grania na fortepianie zrozumiałam, że to zupełnie nie dla mnie. Dziś oczywiście czasem wychodzę sama na scenę. Ale wielogodzinna samotność przy instrumencie okazała się nie dla mnie. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić w życiu coś innego, niż być aktorką. Czuję, że ta praca daje mi balans.

Robert Wolański

Nie żałowałaś, że wybrałaś taką drogę, nawet gdy zarzucano Ci, że wszystko zawdzięczasz mamie reżyserce?

Nie wiem, czy tych głosów było dużo. A jeśli były, to nie zatrzymywałam się przy nich na dłużej. Mój dziadek powtarzał, że nie ma co się kopać z koniem. Nie mam wpływu na to, co myślą o mnie inni ludzie. Zależy mi tylko na opinii moich bliskich. Nie pracowałam z mamą od pięciu lat, więc w ogóle mało w tym sensu. Myślę, że niektórzy ludzie muszą znaleźć powód, dla którego komuś się coś udało. To dziwna filozofia. Nie mam żadnego kompleksu na ten temat, bo sama wiem, ile pracy włożyłam i wkładam w to, co robię.

A aktorzy lubią się podobać za swoje role.

Pewnie. Gdy wychodzę na scenę albo ktoś ogląda film ze mną, nikogo nie obchodzi, czyją jestem córką. Film działa albo nie. I na tym mi zależy. Żeby widza rozbawić, wzruszyć, przestraszyć, uwieść. Żeby się nabrali na ten świat, uwierzyli w niego. Ale pewnie, że tak jak wszyscy lubię, jak ktoś powie: „Było super!”.

[...]

Sprawdź też: Siostry, które łączy wspólna pasja. Agnieszka Holland i Magdalena Łazarkiewicz w intymnej rozmowie

Moja dziewięcioletnia córka zastanawiała się ostatnio, czy życie aktora jest łatwe.

(śmiech) Pytanie, czy życie w ogóle jest łatwe. Nie uważam, że uprawiam jakiś wyjątkowy zawód. Aktorstwo ma swoją specyfikę. Ma blaski, wspaniałe momenty i totalne cienie. Biorę go w całości. Choć gdy kończyłam szkołę, nie spodziewałam się, że moje życie będzie tak wyglądało.

To czego się spodziewałaś?

Od początku widziałam siebie na scenie teatru, skromniej i ciszej, niż wygląda to dziś.

Co więc poszło nie tak?

Wszystko poszło lepiej, niż miało pójść. Przez większość czasu na studiach nie czułam się jakąś wybitną studentką. Marzyłam o filmie i bardzo mocno na to pracowałam, ale wiedziałam, że filmy czy seriale zdarzają się rzadko i dostać się do filmowego świata jest ciężko.

Robert Wolański

Nie wydawało Ci się to atrakcyjne?

Wydawało, ale jednak wciąż jest to dla mnie duże zaskoczenie. Moja przygoda z aktorstwem zaczęła się od tego, co jest rdzeniem tego zawodu, od wyjścia na scenę i od spotkania z widzem. Zawsze to lubiłam najbardziej.

A tymczasem stałaś się rozchwytywaną aktorką, która po gorącym zawodowym okresie szuka wytchnienia w egzotycznych miejscach.

Nie przesadzałabym. Moje życie tak nie wygląda, ale dalekie podróże czasem mi się zdarzają. Ostatnio po raz pierwszy od bardzo dawna poleciałam na takie wakacje, na których mogłam poleżeć i naprawdę nic nie robić. To był tylko tydzień. Miałam za sobą ciężkie zdjęcia wyjazdowe. Bardzo dużo pracowałam w nocy, zdjęcia były wymagające fizycznie. Czułam takie napięcie w ciele, że wiedziałam, że muszę dać sobie odpocząć. Gdy doleciałam na miejsce, biegiem wpadłam do hotelu z walizką, potem również biegiem popędziłam na kolację. Zauważyłam, że ludzie jakoś tam tak wolno chodzą, szurając klapkami. Po trzech dniach nad morzem, kiedy moim głównym zajęciem było leżenie na leżaku z książką, poczułam w końcu, że zwalniam. Jakby mi z barków spadł ciężki plecak. I zaczęłam chodzić tak wolno, jak ci ludzie, których spotkałam na miejscu i którym się tak dziwiłam. Znalazłam frajdę w takim odpoczywaniu. Na co dzień narzucam sobie duże tempo. I zazwyczaj moje wakacje są mocno aktywne. Plecak, jedzenie na ulicy, przemieszczanie się. Lubię jeździć w miejsca, o których niewiele wiem. O których muszę wcześniej poczytać, żeby wyobrazić sobie, jak będzie. Tak było z Omanem, do którego poleciałam z biurem podróży Itaka na sesję zdjęciową. W samolocie poznałam Omańczyka, który dużo opowiedział mi o swoim kraju, o przyrodzie i architekturze, które później sama zobaczyłam. Roślinność, wodospady, kilometry pustych plaż. Poza tym przepiękne światło, pogoda. Oman okazał się niezwykłym miejscem, bardzo tajemniczym. Właściwie nigdy się nad nim nie zastanawiałam, bo przyznam szczerze, że arabskie kraje raczej mnie nie pociągają. Być może ze względu na to, że kobietom wolno tam jednak sporo mniej. Nie czuję się w takich miejscach najlepiej, spinam się i staram się być ostrożna, a z drugiej strony chciałabym je poznać. Chętnie tam wrócę, żeby zobaczyć, jak wygląda Oman nie z hotelu, w którym byłam, ale od kuchni. Poznać ludzi, którzy tam mieszkają. Z jednej strony wszyscy jesteśmy przecież tacy sami, a z drugiej bardzo się różnimy. I właśnie poznawanie tych różnic i podobieństw jest dla mnie inspirujące.

[...]

Gdyby ci ludzie, których spotykasz w różnych miejscach świata, przyjrzeli się Tobie, zobaczyliby szczęśliwą kobietę aktorkę?

Szczęśliwym chyba się bywa. I ja coraz częściej bywam. Od zeszłego roku mam swoje pierwsze własne mieszkanie. Czuję, że jestem u siebie, i to mi daje szczęście. Czuję się szczęśliwa z bliskimi mi ludźmi. Kiedy widzę, że jest im dobrze. Albo w teatrze, tuż przed wejściem na scenę. Albo na planie, kiedy uda się nakręcić coś fajnego. Znajduję szczęście w chwilach, w stop-klatkach. I jak ci tak to opowiadam, to dochodzę do wniosku, że nie tylko bywam szczęśliwa. Jestem.

Sesja powstała przy współpracy biura podróży Itaka.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży od 24 listopada.

Reklama

Zobacz też: Maria Dębska: „Nie mam wpływu na to, co myślą o mnie inni ludzie. Zależy mi tylko na opinii moich bliskich

Robert Wolański
Robert Wolański

Reklama
Reklama
Reklama