„Pociąga mnie normalność” - mówi Margaret. Ale patrząc na te zdjęcia trudno w to uwierzyć!
1 z 6
Margaret, bohaterka najnowszego numeru "Vivy!" w naszej sesji wciela się z różne role, a w wywiadzie opowiada o pieniądzach i kłamstwie, a także o swoich rozmaitych fetyszach oraz zdradza, jak jej się udało pokonać kompleksy. Zobaczcie wszystkie zdjęcia Margaret z najnowszej sesji. Na każdym wygląda inaczej! Na którym najpiękniej?
Polecamy: Margaret w ogniu pytań. Nie miała czasu, by przemyśleć odpowiedzi - WIDEO.
Margaret o swoim wyglądzie
Margaret: Wiem, że tak wyglądam, bo często zdarzają mi się zabawne sytuacje. Nawet kiedy mam makijaż i chcę kupić alkohol, bardzo często proszą mnie o dowód. A że jestem typem, który gubi wszystko mniej więcej raz na tydzień, zazwyczaj pojawia się problem, bo nie mam przy sobie dokumentów. Za granicą często żartuję, że mam 14 lat i wszyscy mi wierzą. Niedawno byliśmy na Kubie, ja – blondynka – cały czas słyszałam: „Ale czika”, „czika” tu, „czika” tam… Dzień po przyjeździe przyszedł nasz gospodarz i mówi, że chłopak z sąsiedztwa zostawił swój numer telefonu, gdybym chciała się z nim spotkać. Odpowiedziałam: „Przepraszam bardzo, ale nie mogę się z nim spotkać. Ja mam 14 lat i to jest nielegalne”. „Ojojoj, no tak! Jaka szkoda…” (śmiech).
Polecamy także: Jak to się robi? Film zza kulis powstawania sesji zdjęciowej z Margaret.
2 z 6
Ostatnio wyjechała na Kubę. Co tam robiła?
Margaret Odpoczywałam. Ponad rok nie miałam ani jednego dnia wolnego, więc zrobiłam sobie dwa tygodnie wakacji. Byłam z Eweliną i Sławkiem, moimi agentami, bo oprócz tego, że razem pracujemy, przyjaźnimy się i lubimy spędzać ze sobą czas. Na Kubie psychicznie odpoczęłam. Kiedy pojechaliśmy na kubańską wieś, wstawałam o poranku, bo budził nas nie budzik, a pianie koguta. Szłam na spacer, a potem jadłam na śniadanie jakiś owoc zerwany prosto z drzewa. Wszystko było takie dziewicze. Powrót do dzieciństwa. Sławek, który pamięta dawne czasy, powiedział: „No, dziewczyny, teraz zobaczycie, jak było w PRL-u”. I faktycznie zobaczyłam świat, który znałam tylko z opowiadań, i bardzo mnie to dotknęło.
Zobacz także: Wywiad, którego Margaret udzieliła rok temu Piotrowi Najsztubowi: „Chcę pracować i robić muzę. Przestałam się bać”.
3 z 6
Czy Margaret potrafi kłamać?
Nie za bardzo. Kiedy mówię prawdę, lepiej czuję się sama ze sobą. Jestem bardzo wymagająca wobec siebie, krytyczna. Przed każdym występem bardzo się stresuję. To jest stres trudny do udźwignięcia, bo bardzo często demotywuje.
Polecamy: Margaret w ogniu pytań. Nie miała czasu, by przemyśleć odpowiedzi - WIDEO.
4 z 6
To, że jej praca jest stresująca i wymagająca ma też swoje dobre strony jak się okazuje...
Margaret: Mam poczucie, że cały czas się rozwijam. Trzy razy w tygodniu chodzę na lekcje śpiewu. Moje koleżanki, które również śpiewają, są zdziwione: „Jako to? Po co?” – one uważają, że już wszystko potrafią. Codziennie czytam na głos książki po angielsku. Często nagrywam się na dyktafon i potem odsłuchuję. Słyszę wszystkie błędy, jakie popełniam, i staram się je poprawić.
Polecamy: Margaret w ogniu pytań. Nie miała czasu, by przemyśleć odpowiedzi - WIDEO.
5 z 6
Czy Margaret tęskni za czasami sprzed popularności?
Trochę. Kiedyś na przykład nie miałam pieniędzy. Wystarczało mi na to, żeby przeżyć. Studenckie życie: rano zajęcia, wieczorem kino, teatr, impreza. I kombinowanie: dobra, on mi postawił kawę, ale co dzisiaj z obiadem? Uda mi się zjeść obiad czy kolację? Oczywiście czasami nadchodził dzień, kiedy trzeba było zapłacić czynsz, ale miałyśmy z Olgą, moją przyjaciółką, z którą mieszkałam na placu Zbawiciela kilka metod, na przykład nie odbierałyśmy telefonów od właścicielki. Zresztą pani miała do nas duży sentyment, więc nam pobłażała. Tęsknię za taką beztroską. Wiem, że już nie wróci.
Polecamy: Margaret w ogniu pytań. Nie miała czasu, by przemyśleć odpowiedzi - WIDEO.
6 z 6
Co Margaret robi z pieniędzmi, czy jest rozrzutna?
Nie jestem typem, który kupuje drogie auta. Jeżdżę rowerem, kupiłam sobie starego niebieskiego składaka i żartuję, że dzisiaj przyjeżdżam moim bolidem. Wszyscy się śmieją, ale proszą, żebym wreszcie kupiła normalny bezpieczny rower. Najwięcej tak naprawdę wydaję na rozwój: lekcje śpiewu, na taniec, na siłownię, na książki… Zrobiłam jedną poważną inwestycję, mama mnie do tego zmusiła, mówiąc, że to jest dorosłe i dojrzałe – kupiłam mieszkanie. To mi wystarczy, poczułam się taka odpowiedzialna.
Polecamy: Margaret w ogniu pytań. Nie miała czasu, by przemyśleć odpowiedzi - WIDEO.