Tworzą szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Małgorzata i Karol Strasburgerowie z zachwytem przyglądają się swojej córeczce. Laura jest ich oczkiem w głowie, wyczekanym dzieckiem. Małżonkowie żyją bardzo aktywnie, ale najważniejszy jest dla nich czas spędzony z pociechą. Małgorzata Strasburger podkreśla, że macierzyństwo to najpiękniejsza, najbardziej wymagająca i nieprzewidywalna droga. „I choć nie zrezygnowałam z kontynuacji drogi zawodowej, to jednak domowy etat jest moim priorytetem, a resztę udaje mi się jak dotąd pięknie spasować w te macierzyńskie puzzle”, mówi.

Reklama

Małgorzata Strasburger o macierzyństwie

Małgorzata: Posiadanie dziecka jest najważniejszą i najtrudniejszą zarazem z decyzji, jakie podejmujemy. Może dlatego wielu ludzi nie podejmuje się rodzicielstwa, kiedy nie czują właściwego momentu – kiedy chcą smakować życie bez zobowiązań, rozwijać karierę czy oddać się pasjom. Nie można wywierać presji. Nie ma nic gorszego od niedyskretnych pytań: „A kiedy dziecko? Na co czekacie?”. Każdy przyszły rodzic musi poczuć ten moment, mając na uwadze fakt, że bierze odpowiedzialność za nowe życie! Że to nie zabawka, którą, jak nam przestanie odpowiadać, odstawimy na półkę. To najbardziej odpowiedzialne z wyzwań i musisz być absolutnie pewien, że masz w sobie poczucie tej misji oraz emocjonalne i, co ważne, materialne warunki, aby ją wypełnić. To nie jest chwilowa przygoda, to podróż przez całe nasze życie, często z przygodami, na które musisz być gotowy. Bardzo poważnie podchodziliśmy do tej sprawy. Ostatnio zastanawiałam się, co się dla mnie zmieniło, i stwierdziłam, że właściwie moje poukładane, jak przystało na dobrego menedżera, życie zaczynam od początku.

Olga Majrowska

(...)

Ty jednak nadal pracujesz i ciągle jesteś menedżerką swojego męża.

Małgorzata: Cały czas prowadzę impresariat. Żyjemy bardzo aktywnie, dni mijają z prędkością światła. Wiem, że jestem odpowiedzialna za karierę zawodową męża, ale przede wszystkim jestem też żoną i matką. Naszą drogę zawodową budujemy wspólnie. Jednak to na Karolu spoczywa cały trud wykonawczy i dlatego czasem go z nami nie ma. Nie mniej po to Laura nie chodzi do żłobka, abyśmy jak najczęściej mogli wyjeżdżać wspólnie. Od września jednak koniec laby żłobkowej.

Musi być jakaś cena za bycie rodzicami.

Karol: Oprócz radości, jaką daje dziecko, i świadomości celu w życiu. Czasami, gdy wstaję rano i widzę uśmiechniętą buźkę, całą radość małego dzieciaka, które patrzy na rzeczywistość z zachwytem, a mnie ona już znudziła, to zaczynam widzieć świat oczami Laury, cieszyć się z zieleni trawy, żuczka idącego po ziemi i fruwającej pszczoły. To fantastyczne patrzeć na życie, jakby robiło się to pierwszy raz.
Małgorzata: I nagle zaczynasz się bawić bańkami mydlanymi i czerpać z tego dziecięcą radość.
Karol: Trzeba jednak zmienić też swoje przyzwyczajenia na rzecz poświęcenia i odpowiedzialności.
Małgorzata: Na przykład nie można już prowadzić tak otwartego domu. A niektórzy znajomi nagle zauważają, że nie jesteśmy już dla nich tak atrakcyjni, odkąd staliśmy się rodzicami. Nie warto się jednak na tym koncentrować, trzeba myśleć do przodu i traktować rodzicielstwo w pewnym sensie jak survival. I nauczyć się, że masz prawo do złych stanów i przepłakanych nocy.

Dlaczego płakałaś?

Małgorzata: Z wycieńczenia, niepewności, ze strachu, że nie zdążę się przygotować do sytuacji trudnych życiowo, że Laurze może się coś stać i ja nie będę umiała jej uratować. Lęki o nią mnie spalały i spalają nadal, bo jestem perfekcjonistką. Teraz jako matka uczę się żyć spokojniej. Oboje śmiejemy się z tego, że byliśmy tacy nerwowi. Pogodziłam się z tym, że przestałam już być tą silną Małgosią, a mój świat się trochę załamał. Na szczęście mój mąż wspierał mnie na każdym etapie. Żyłam w ogromnym pędzie do porodu – przeorganizowanie domu, remont, który powodował, że musiałam się nieraz „wyprowadzać”, by nie narażać dziecka, ale pomagali przyjaciele i rodzina, zorganizowanie całej wyprawki. Stresowały mnie nasze decyzje bytowe i poważne wydatki. Dziecko to nieustanne przekraczanie budżetu, który musi być jak z gumy.
Karol: Zanim ludzie spłodzą dzieci, nie mają żadnych przemyśleń, że trzeba będzie je potem utrzymać, a nie prosić: Niech mi państwo pomoże. Niech rodzina pomoże. Decydując się na dziecko, musimy mieć dla niego zaplecze finansowe.
Małgorzata: Jestem absolutną przeciwniczką rozmnażania się przez ludzi, którzy nie umieją zapewnić bytu sobie, nie mają pracy, chorują. Dziecko to radość i największy cud, któremu trzeba zapewnić prawo do godnego życia i możliwość edukacji.

Zobacz także
Olga Majrowska

Karol: Wiem jedno. Że mnie stać na dziecko i że pracowałem na to całe życie. I że nie muszę się bać, gdy zachoruję, że nie starczy mi pieniędzy na lekarstwa.
Małgorzata: A ja, jako osoba ambitna, postanowiłam, że moją największą życiową pracą jest bycie mamą. Nie myślałam, że chaos, którego mój perfekcjonizm nie był w stanie tolerować, zmieni się w ulubiony stan. I choć nie zrezygnowałam z kontynuacji drogi zawodowej, to jednak domowy etat jest moim priorytetem, a resztę udaje mi się jak dotąd pięknie spasować w te macierzyńskie puzzle. Mogę pracować zdalnie, łącząc różne obowiązki. Trzeba tylko dobrze sobie to życie zorganizować. Lolek zawsze był człowiekiem niezwykle poukładanym, a nagle robi coś w kuchni, Laura mu ucieka, on za nią biegnie, coś mu się przypala na patelni.
Karol: I jestem rozbity, pogubiony.
Małgorzata: Ale powiem ci, jakim jesteś ojcem. Najważniejsze, że chcesz nim być na 200 procent. Nawet jeśli Laura nie ułatwia ci bycia tatą, ponieważ ze swoimi potrzebami emocjonalnymi częściej biegnie do mnie, gdy czuje się niepewnie. A ja rzucam wszystko, siadam i prowadzę z nią trudne rozmowy. Nie jesteś tatą weekendowym. Byłeś od początku moją tarczą, partnerem, prawdziwym przyjacielem, nawet w najtrudniejszym dla kobiety okresie.
Karol: Jesteś kochana. Chyba w sumie jestem niezłym ojcem. Dam sobie dziesiątkę w skali od jednego do dziesięciu. Ale tak naprawdę zweryfikuje to kiedyś nasze dziecko.

Które powie: „Tato, ja ciebie też kocham”.

Karol: I wtedy będę wiedział na pewno, czy jestem dobrym rodzicem.
Małgorzata: Mamy takie nasze własne powiedzenie, że nasz dom kochamy z wzajemnością. I uczymy tej wzajemności też naszą córkę.
Karol: Bo wszystko wynosi się z domu. Jeżeli małe dziecko widzi, jak gram w tenisa, i bierze rakietę, próbując odbijać piłeczkę, to wiem, że kiedyś pokocha ten sport tak jak my. I dlatego musimy się zachowywać tak, żeby dawać jej przykład, nawet w drobiazgach, w trzymaniu widelca czy łyżeczki.

Cały wywiad z Karolem i Małgorzatą Strasburgerami w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 26 sierpnia.

Reklama

Zobacz też: Karol Strasburger o byciu ojcem: „Gdy zostaję z córką sam, to jestem wykończony”

Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama