Reklama

Jest drobna i krucha. Ale też silna i niezmordowana. Potrafi przyjść na plan filmowy z połamanymi żebrami, z połamanym sercem i zagrać rolę życia. Na koncie ma już trzy takie kreacje. Za Wisłocką w Sztuce kochania właśnie odebrała Orła dla najlepszej aktorki. Magdalena Boczarska w wyjątkowo emocjonalnej rozmowie z Beatą Nowicką.

Reklama

Odbierając Orła, powiedziałaś między innymi: „Baby górą”. I zadedykowałaś tę nagrodę trzymiesięcznemu synkowi.

Bo mój syn jest dzieckiem Sztuki kochania. Zresztą niesamowite, że po tym planie posypały się ciąże, chyba co najmniej dziewięć (śmiech). Krysia Bielewicz, córka Wisłockiej, powiedziała mi: „Zobaczysz, mama ci życie ułoży”. I ja jestem pewna, wiem o tym, że to, że jestem mamą, jest w znacznej mierze zasługą Sztuki kochania.

Zmieniłaś się, odkąd Henryk pojawił na świecie?

Oprócz permanentnego uczucia niewyspania, które zaczęłam uwielbiać i przestało mi ono przeszkadzać, spania po dwie–trzy godziny na dobę, jestem bardzo szczęśliwa i podobno to widać.

To prawda. To szczęście rozświetla Cię od środka.

(śmiech). To jest podstawowa odmiana. Zmieniły mi się też priorytety, co wydaje się oczywiste i pewnie wszystkie mamy to potwierdzą.

Poznałabyś synka po zapachu?

Jestem pewna… Zresztą ja go ciągle przytulam, wącham, przytulam, wącham… (śmiech).

Co poczułaś, kiedy spojrzałaś na niego po raz pierwszy?

Tuż przed moim porodem mama opowiedziała mi, co poczuła, kiedy ona zobaczyła mnie po raz pierwszy. Uśmiechnęła się i dodała, że będę miała tak samo. No i miała rację. Nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy moje i Henryka spojrzenia się spotkały. Magia totalna.

Urodziłaś w państwowym szpitalu, poród był naturalny… to dość nietypowa postawa w Twoim środowisku.

To jest indywidualna decyzja każdej kobiety, jak chce urodzić swoje dziecko. Ja nie miałam żadnych przeciwwskazań, więc zależało mi, żeby rodzić naturalnie, nie chciałam pozbawiać się tego przeżycia.

Reklama

Pełną rozmowę z Magdaleną Boczarską przeczytasz w najnowszym wydaniu dwutygodnika VIVA!, dostępnym w kioskach od czwartku 19 kwietnia.

MARCIN KEMPSKI/I LIKE PHOTO
Reklama
Reklama
Reklama