Agnieszka Woźniak-Starak: „Szybko ze sobą zamieszkaliśmy, żeby nie tracić cennego czasu”
A jak wyglądała jej pierwsza randka z Piotrem?
- REDAKCJA VIVA!
Agnieszka Woźniak-Starak w jedynym wywiadzie o pierwszej randce i plotkach na swój temat. Odkąd dwa lata temu wyszła za mąż za Piotra Woźnak-Staraka jej życie wzbudza sensację. W związku z tym Ona... przestała udzielać wywiadów, a internet zaczął puchnąć od plotek na jej temat. Agnieszka Woźniak-Starak wyjątek robi raz w roku dla Vivy! i Beaty Nowickiej.
Agnieszka Woźniak-Starak o plotkach na swój temat
Agnieszka Woźniak-Starak w rozmowie z Beatą Nowicką opowiedziała o tym, jak reaguje na plotki na swój temat. Zapytana czy czyta internetowe newsy na swój temat-odpowiada: „Zdarza się, chociaż nie jakoś namiętnie. Asia, moja menedżerka, czasami podsyła mi coś zabawnego. Jak jakiś portal przegina, dzwonię do prawnika. Czasem coś sprawia mi przykrość, a czasem rozśmiesza, na przykład uwagi, że mąż mi nie pozwala pracować.
Tak, powtarzają to jak mantrę. Wyobraża Pani sobie sytuację, że w ogóle nie pracuje?
W ogóle? Nie. Nie ma takiej opcji. Miałam 23 lata, gdy zaczęłam na poważnie pracować w mediach, w Polskim Radiu. Nie wyobrażam sobie nie mieć celu w życiu, a praca jest dla mnie celem. Chcę się realizować, zawsze chciałam i to się bynajmniej nie zmieniło. Lubię się do czegoś przydać (śmiech).
Pierwsza randka Agnieszki Woźniak-Starak i Piotra Woźniaka-Staraka
Ale może być Pani przydatna w domu, jako podpora dla męża, strzegąc Waszego ogniska domowego.
W domu bywam bardzo przydatna, wolałabym się jednak nie ograniczać, mój mąż też raczej nie ma takiej potrzeby (śmiech). My jednak spotkaliśmy się w momencie, kiedy ja miałam szalenie intensywny zawodowo czas i myślę, że Piotrkowi to w jakiś sposób zaimponowało. Pamiętam, jak poszliśmy na pierwszą kolację i zaczęliśmy umawiać się na kolejną randkę.
Wyjęliśmy nasze telefony i kalendarze, sprawdzając, kiedy mamy chwilę wolną, i zaczęliśmy się śmiać, bo okazało się, że możemy spotkać się... za miesiąc. Ja prowadziłam wtedy dwa programy i wyjeżdżałam na tydzień do Tokio kręcić dokument, a Piotrek był świeżo po sukcesie „Bogów" w Gdyni, ale tuż przed premierą w kinach i całym tym szaleństwem z festiwalami i nagrodami. Więc bardzo docenialiśmy czas, kiedy mogliśmy się spotkać. I to było fajne.
Naprawdę spotkaliście się po miesiącu?
Nie (śmiech). Udało nam się wcześniej. Ale szybko ze sobą zamieszkaliśmy, żeby nie tracić cennego czasu. Inaczej byłoby ciężko.
Plotki, że mąż nie pozwala Pani pracować, powracają za każdym razem, kiedy pojawia się news, że reaktywuje Pani program „Na językach”.
Czasem z dyrektorem Miszczakiem i producentem tego programu, z którym się kumplujemy, rozmawiamy o tym. Sporo czasu minęło, trochę nam tego brakuje. To był format stworzony przez nas i świetnie się przyjął, bardzo namieszał na tym naszym poletku showbiznesowym. Dużo osób wciąż mnie zaczepia i pyta, dlaczego już go nie ma i że szkoda, bo oglądali. Więc może warto to pociągnąć? A z drugiej strony czy należy dwa razy wchodzić do tej samej rzeki? Chyba nie, bo się zwyczajnie nie da. Mieliśmy różne pomysły, ale ja na pewno nie chciałabym już robić tak plotkarskiego programu. Dlatego wtedy zrezygnowałam.
Co jeszcze w nowym numerze VIVY!?
Rozmowa z Magdą Steczkowską i Piotrem Królikiem, małżeństwem, które wydało płytę z piosenkami z polskich seriali Serialove. Razem na scenie, razem w łóżku. Co ją w nim kręci? I jak im się udało przeżyć razem 20 lat? A także Mariusz Szczygieł, który zdradził nam, jak pokonał kompleksy i odzyskał „moc”, z czym się wiąże „poczucie obciachu” oraz co znaczy dla niego „nie ma nic”.