Reklama

Gwiazdą najnowszego numeru VIVY!, który już w czwartek ukaże się na rynku, jest Agnieszka Woźniak-Starak. W rozmowie z Beatą Nowicką dziennikarka opowiedziała o tym, czy znów poprowadzi Na językach, zrobi film z mężem, za co podziwia teściową, gdzie kupuje kreacje, dlaczego znudziły jej się konflikty i czy złagodniała po czterdziestce!

Reklama

Agnieszka Woźniak-Starak: ikona stylu

Na Balu Fundacji TVN, który w tym roku poprowadziła Agnieszka Woźniak – Starak zachwyciła wszystkich swoją kreacją, wcześniej na festiwalu w Sopocie, pokazach najlepszych polskich projektantów. Właściwe swoim wyglądem wzbudza sensację na każdej imprezie, na której się pokaże u boku męża albo sama. W rozmowie z Beatą Nowicką zdradza m.in., kto odpowiada za jej stylizacje!

Już dawno awansowała Pani na ikonę stylu. Kto Panią ubiera?

Sylwia Brzezińska. Od pięciu lat ze sobą pracujemy, świetnie się rozumiemy: „Sylwia, jest festiwal w Sopocie". „Dobra, to jadę w miasto po sukienki". Przyjeżdżam, wisi 10 sukienek. Mówię „ta". Na balu TVN-u byłam akurat w swojej sukience, którą kupiłam na wakacjach, ale bardzo często pożyczam sukienki od projektantów. Zawsze w ciemno mogę wskoczyć w sukienkę La Manii i wiem, że będzie leżała idealnie. Śmieję się, że to chyba dlatego, że wszystkie są szyte na Aśkę, a my mamy podobne wymiary, więc dla mnie świetnie. Tak samo lubię Mariusza Przybylskiego, Gosię Baczyńską.

Zakupy to wspólna wyprawa z mężem?

Mój mąż nienawidzi zakupów. Potworna mordęga, nie katuję go. Zresztą na tym polu świetnie radzę sobie sama. Zwłaszcza że najwięcej zakupów robię przez internet.

Co Pani robi z ciuchami, których już nie chce?

Rozdaję. Ale z wiekiem uczę się kupować rzeczy ponadczasowe albo takie, które chcę sobie zostawić w szafie, bo one za 10–15 lat mogą być bardzo fajne. Wtedy je wyciągnę jako vintage.

Ma Pani jakieś wpadki na koncie?

Srebrne buty w czerwone gwiazdki na niebieskim obcasie. Mój mąż się załamał, jak je zobaczył. Miałam je na nogach raz, bo mi je obrzydził (śmiech). Ale tak w ogóle dlaczego my rozmawiamy o zakupach? Bo z Woźniak-Starak trzeba rozmawiać o zakupach, pieniądzach albo o tym, jak zmieniło się jej życie po ślubie? Taka szufladka? No trudno.

Co rusz pojawia się news, że reaktywuje Pani program „Na językach”.

Czasem z dyrektorem Miszczakiem i producentem tego programu, z którym się kumplujemy, rozmawiamy o tym. Sporo czasu minęło, trochę nam tego brakuje. To był format stworzony przez nas i świetnie się przyjął, bardzo namieszał na tym naszym poletku showbiznesowym. Dużo osób wciąż mnie zaczepia i pyta, dlaczego już go nie ma i że szkoda, bo oglądali. Więc może warto to pociągnąć? A z drugiej strony czy należy dwa razy wchodzić do tej samej rzeki? Chyba nie, bo się zwyczajnie nie da. Mieliśmy różne pomysły, ale ja na pewno nie chciałabym już robić tak plotkarskiego programu. Dlatego wtedy zrezygnowałam.

Miała Pani dość?

Byłam już bardzo zmęczona całym zamieszaniem dookoła programu, tym strasznym maglem i sprawami sądowymi, na które nieustająco musiałam chodzić przez parę lat. Nie wszystko w tym programie było moim pomysłem, a już na pewno nie to, za co ostatecznie lądowałam w sądzie. Chciałam się od tego odciąć.

A poza tym, szczerze mówiąc, nie chcę być ekspertem od show-biznesu. To jest płytki, próżny i trochę nadęty świat, z którego lubiliśmy sobie w „Na językach" żartować. Nigdy nie traktowałam show-biznesu serio i dziwię się wszystkim, którzy to robią. Te ciekawe wartościowe rzeczy nie dzieją się przecież na ściankach. Ciekawe życie jest gdzie indziej.

Reklama

Co jeszcze w nowym numerze VIVY!?

Rozmowa z Magdą Steczkowską i Piotrem Królikiem, małżeństwem, które wydało płytę z piosenkami z polskich seriali Serialove. Razem na scenie, razem w łóżku. Co ją w nim kręci? I jak im się udało przeżyć razem 20 lat? A także Mariusz Szczygieł, który zdradził nam, jak pokonał kompleksy i odzyskał „moc”, z czym się wiąże „poczucie obciachu” oraz co znaczy dla niego „nie ma nic”.

Marcin Kempski/I LIKE Photo
Reklama
Reklama
Reklama