Wanda Traczyk-Stawska: „Ja już tyle lat przeżyłam… Ale chciałabym jeszcze teraz nie umierać”
„Jest we mnie ogromna obawa”
Legendarna uczestniczka Powstania Warszawskiego. Wanda Traczyk-Stawska o tym, jak czuje się w czasie pandemii i czego najbardziej się obawia w poruszającej, niezwykle szczerej rozmowie z Aliną Mrowińską dla najnowszego wydania magazynu VIVA!.
Jak się Pani czuje w czasie pandemii?
Jest we mnie ogromna obawa, że wszyscy jesteśmy zagrożeni, że tylu ludzi choruje, ale przede wszystkim martwię się o tych, którzy mają chore serce, nerki czy inne choroby towarzyszące im od lat. Oni są w o wiele gorszej sytuacji, jeżeli koronawirus ich dopadnie. A nasze szpitale z trudem sobie radzą z lawiną chorych.
Boi się Pani o siebie?
Nie. Ja już tyle lat przeżyłam… Ale chciałabym jeszcze teraz nie umierać, bo muszę zrobić Izbę Pamięci na Cmentarzu Powstańców Warszawy. Cmentarz powstał w 45 roku na Woli, miał wtedy 13 hektarów. W PRL najpierw zabrali nam pięć, potem sześć i pół hektara. Władzy zależało, żeby był jak najmniejszy i jak najmniej znany. Na półtora hektara pochowano 104 105 osób poległych w powstaniu, w zdecydowanej większości ludności cywilnej. To jedyny cmentarz na świecie, gdzie wojsko i cywile leżą razem, bo razem ginęli w walce. Dla mnie matka z małymi dziećmi też walczyła, żeby uratować swoją rodzinę. Bez Izby Pamięci, w której będą zdjęcia i pamiątki po tych ludziach, cmentarz o sobie nie opowie. Tam leży czternaścioro moich kolegów z oddziału. Póki żyję, mogę coś o nich powiedzieć. Już wkopaliśmy drzewko pod budowę. Pierwsza łopata pod fundamenty ma zostać wbita jeszcze w tym roku.
Wszyscy, którzy przeżyli z Pani powstańczego oddziału, od zakończenia wojny spotykacie się w każdą pierwszą niedzielę listopada. Czy w tym roku udało Wam się zobaczyć?
Pierwszy raz byłam sama… Z naszego oddziału ze 180 osób zostało nas troje. Witek Kruczek 1 stycznia skończy 100 lat, moja koleżanka „Baśka-Bomba”, czyli Barbara Matys-Wysiadecka, jedna z najsłynniejszych minerek, ma 98. Witek tuż przed naszym spotkaniem upadł i uszkodził sobie kość w ramieniu. Wczoraj rozmawiałam z nim przez telefon, skarżył się, że na razie trudno mu chodzić, nie może jeździć na rowerze, a jeszcze do niedawna jeździł.
Odeszli już prawie wszyscy, a Pani szczęśliwie żyje. Myśli Pani czasem o tym?
Tak… Że Pan Bóg chce, żebym wykonała zadanie, jakim jest opowieść o naszym cmentarzu, moich kolegach i ludności cywilnej. Jest dla mnie przerażające, że w każdej chwili mogę odejść i nie zdążę.
Nowa VIVA! dostępna od 10 grudnia w punktach sprzedaży w całej Polsce, a także na stronie hitsalonik.pl w formie e-wydania.