Reklama

Blogerka Justyna Żyła stała się sławna po rozwodzie z mężem, słynnym skoczkiem, Piotrem Żyłą. Zapozowała dla Playboya, wystąpiła w Tańcu z gwiazdami. Teraz w wywiadzie dla dwutygodnika VIVA! przyznała się do dramatu, który rozegrał się w jej dzieciństwie. Miała rzadką chorobę, która przysporzyła jej wiele cierpienia.

Reklama

Najbardziej dramatyczne przeżycie?

Kiedyś ktoś powiedział, że trauma rozwodu jest porównywana do śmierci bliskiej osoby. Chyba tak. Rozstanie, rozpad mojej rodziny to było dla mnie ciężkie przeżycie. Najcięższe.

Bardziej bolesne od łamania kości w dzieciństwie?

Trudno porównać. Ból ciała jest inny. Choć jako dziecko błagałam Boga, żeby moje kości były bardziej wytrzymałe. Strasznie łatwo pękały. Co chwilę trzeba było coś gipsować. Pamiętam na początku gimnazjum złamałam rzepkę w kolanie. Ból był niesamowity. Na wycieczce szkolnej schodząc z góry, pośliznęłam się na żwirku. Pamiętam, że lecąc, złapałam koleżankę za ramię. Upadłam, zrobiło mi się ciemno przed oczami.

Ups!

Potem dwa miesiące leżenia z nogą w gipsie od uda do kostki. Pół roku indywidualnego nauczania. I o wiele jeszcze dłuższa rehabilitacja, na którą nienawidziłam chodzić.

I co?

Wyrosłam z tego, gdy skończyłam dojrzewać. Samo przeszło, odpukać. Nie łamię się.

Jak wspomina Pani dzieciństwo?

Bardzo beztrosko. Urodziłam się w Cieszynie, wychowałam w Wiśle. Bardzo jestem związana z moim miastem, nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Mimo, że w Warszawie są większe możliwości.

Reklama

Czym zajmowali się rodzice?

Tata był w straży granicznej. W pracy widział dużo dziwnych i niebezpiecznych sytuacji, typu przemoc, przemyt, więc bał się o mnie i o siostrę. Że spotka nas coś złego. Bardzo nas kontrolował, wolał nas wszędzie zawieźć, przywieźć. Trudno się było wyrwać spod jego opieki. Musiałam się nieźle nakombinować, żeby pójść na imprezę. Trochę nakłamać, żeby mieć ciut wolności. Do dzisiaj tata przejmuje się naszym bezpieczeństwem. Choć odkąd poszedł na emeryturę, mniej jest napięty. Mama jest cukiernikiem. Pracuje w tej samej cukierni blisko trzydzieści lat. Po szkole lubiłam odwiedzać mamę w pracy. Były lody, ciasteczka i w dodatku paręset metrów od naszego domu. Słodkie dzieciństwo.

Więcej o prywatnym życiu Justyny Żyły, o życiu po rozwodzie, robieniu kariery i tęsknocie w dwutygodniku VIVA! Na rynku od 25 lipca 2019.

Olga Majrowska
Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama