Klaudia El Dursi po latach pogodziła się z ojcem swojego pierwszego syna. "To nie było proste"
Rodzina jest dla aktorki najważniejsza
Bliskich od zawsze stawiała na pierwszym miejscu. Klaudia El Dursi z największą miłością mówi o swoich bliskich. Owocem jej poprzedniego związku jest syn — Dawid. O tym, ile siły włożyła w budowanie patchworkowej rodziny, opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej...
Klaudia El Dursi o wybaczaniu i rodzinnej więzi — wywiad VIVY!
– Dobre rodzinne relacje to Twój sukces?
Mój starszy syn ma dziewczynę. Niedawno jechaliśmy razem na obiad i on mówi: „Wiesz, Olga powiedziała: »Ty to jesteś takim maminsynkiem«. I wiesz, co jej odpowiedziałem? »Bo jestem«”. To jest taki mój mały sukces, piękne świadectwo naszej bliskiej relacji. My się co rano przytulamy, wieczorem przychodzę do niego, wtulam się, chociaż on ma już 15 lat. Od zawsze rodzina była dla mnie najważniejsza. Owszem, jak byłam mała, marzyłam, że zostanę piosenkarką albo aktorką, ale nie skupiałam się na tym. W moich wyobrażeniach zawsze byłam młodą mamą. Myślę, że to, że między mną a Dawidem jest niezbyt duża różnica wieku, mamy świetny kontakt i mogę wieczorami się do niego poprzytulać. Mamy niesamowitą relację. Gdy dzieje mu się źle, gdy w jego życiu coś ważnego się wydarzyło albo ktoś sprawił mu przykrość, on zawsze najpierw dzwoni do mnie, żeby się wygadać. Zależało mi, żeby mieć z dziećmi przyjacielskie relacje, żeby nie miały przede mną tajemnic i żeby między nami nie było barier fizycznych.
[...]
– Ty poszłaś o krok dalej, bo udało Ci się stworzyć patchworkową rodzinę, której członkiem jest też tata Dawida.
To nie było proste i wypracowanie relacji takiej, jaką mamy obecnie, trwało całe lata. Przez dziewięć lat byliśmy na wojennej ścieżce. Dopiero sześć lat temu zmieniła się na przyjacielską.
– Zależało Ci na takiej relacji?
Szczerze powiem, że nie zależało mi, żeby z tatą Dawida mieć dobry kontakt, ale zależało mi, żeby mój syn miał tatę. W końcu złapaliśmy dobry kontakt i Dawid zyskał drugiego tatę.
– Drugiego?
Dawid do Jacka mówi „tato”. I znów muszę opowiedzieć o mojej chrzestnej. Byliśmy na urodzinach u jej wnuczki. Poszłam tam razem z Jackiem, choć nasz związek był jeszcze świeży. Dawid widział tam, jak rodzice innych dzieci uczestniczą we wspólnych zabawach. Podszedł do Jacka i zapytał, czy miałby coś przeciwko, żeby mógł mówić do niego „tato”. Gdy to usłyszałam, myślałam, że z krzesła spadnę. Nie mogliśmy odmówić.
– Widzę, że doskonale opanowałaś sztukę wybaczania.
Nie pielęgnuję w sobie złych emocji, bo one mnie zjadają. Potrafię zrozumieć genezę czyjegoś postępowania, wybaczyć i zapomnieć. Wolę patrzeć do przodu.
[...]
Rozmawiała Katarzyna Piątkowska
Cały wywiad dostępny w nowym numerze magazynu VIVA! w punktach sprzedaży już od czwartku, 21 listopada.