Reklama

Rzadko udziela wywiadów. Lubi swoją anonimowość. W Polsce rozpoznają ją tylko osoby, które pasjonują się modą. Jej to wystarcza. Pracuje dla największych w branży i woli być doceniona za swoją pracę, a nie oceniana przez pryzmat plotek i skandali. Jak z Ciechanowa trafiła na nowojorskie wybiegi, za co lubi ją Anna Wintour i ile razy wystąpiła dla Vogue US? Przedstawiamy sylwetkę Kasi w krótkim fleszowym wideo.

Reklama

Beata Nowicka: Czuje się Pani samotna w Nowym Jorku?

Kasia Struss: Jestem w związku, więc nie. Gdybym była singlem, byłoby mi pewnie trudniej, choć z drugiej strony Nowy Jork to jest bardzo towarzyskie miasto. Tak naprawdę w tym mieście nikt nie siedzi w domu, wszyscy spotykają się w klubach, restauracjach, barach. Otacza cię miks kulturowy, masz obok siebie ludzi z całego świata, którzy są mili, otwarci, tolerancyjni. Łatwo nawiązać kontakty. W Nowym Jorku nie ma tej słynnej amerykańskiej sztuczności. Zresztą jest tam masa ludzi z Europy i Europejczycy trzymają się razem. Pociąga nas energia tego miasta. Jak widzisz wokół siebie młodych ludzi dążących do jakiegoś celu, to cię wciąga, jest zaraźliwie, tobie też chce się działać.

Beata Nowicka: Powiedziała Pani, że przed samotnością uratowała Panią życie w związku, miłość.

Kasia Struss: Zaletami życia są singla jest to, że człowiek jest bardziej pracowity i bardziej towarzyski, poznaje więcej ludzi. Plusy życia w związku- miłość. Budzenie się przy kimś rano. Albo zasypianie w obięciach osoby, która cię kocha. Tego nie da się niczym zastąpić. W moim przypadku to była miłość od pierwszego spojrzenia. I tylko tyle. Wiedziałam, że to ten mężczyzna. Był spoza mojej branży i spoza mojej grupy znajomych. I to było strasznie fajne, bo ja musiałam poznać jego przyjaciół, on moich. Potem te grupy się połączyły. Tak buduje się zdrowy związek.

Beata Nowicka: Rozmawiacie po …?

Kasia Struss: Po angielsku. Mój partner po polsku mówi: dzień dobry, na zdrowie, kocham cię, żubrówka (śmiech). Zresztą ja mam nadal akcent kiedy mówię po angielsku. Wręcz go pielęgnuję, mam wtedy wrażenie, że to jest mój język. Może podświadomie myślę, że nawet wtedy mówię po polsku? Ludzie wiedzą od razu: ok, ona nie jest stąd. I to jest fajne, wzbudza ciekawość, prowokuje do nawiązania znajomości. Ja w ogóle lubię jak ludzie mówią z akcentem, uważam, że to jest oryginalne.

Beata Nowicka: Co lubicie razem robić?

Kasia Struss: Podróżować, wyjeżdżać choćby na weekendy. Wsiadamy w samochód i ruszamy poza miasto. Mamy kilka ulubionych miejsc pod Nowym Jorkiem. Chodzimy po lesie, gotujemy, rozmawiamy. W mieście mamy swoje kino – restaurację na Brooklinie, nazywa się Night Hawk, „Nocny Marek”, gdzie puszczają tylko ambitne filmy. Sala kinowa jest połączona ze stolikami, w zimowe wieczory coś fantastycznego. Kelnerzy są ubrani na czarno, poruszają się bezszelestnie. Zapisujesz zamówienie na karteczce, a oni ci potem wszystko po cichutku przynoszą. Są wyćwiczeni w byciu niewidzialnymi.

Reklama

Cały wywiad Beaty Nowickiej z Kasią Struss przeczytacie w najnowszym numerze VIVY!

Mateusz Stankiewicz/AF PHOTO
Reklama
Reklama
Reklama