Kiedyś miała wielkie marzenia. Małgorzata Socha musiała zmierzyć się z niezrozumieniem
Aktorka szczerze o swojej przeszłości
Aktorka, matka, żona, orędowniczka kobiet. Małgorzata Socha przyjęła rolę ambasadorki akcji „My Barbie Story”, by wspierać dziewczyny na całym świecie. Swoim córkom chce zapewnić jak najlepszą przyszłość. O swoich pragnieniach, przeszłości, i doświadczeniach w byciu kobietą i matką, opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej.
Zachęcamy też do obejrzenia kulisów sesji, które znajdziesz w polu wideo na górze strony.
Małgorzata Socha o swoich marzeniach i przeszłości - wywiad VIVY!
– Twoje dzieciństwo przypadło na czasy PRL-u. Sytuacja geopolityczna sprawiła, że wiele rzeczy było po prostu nieosiągalnych, ale miałaś Barbie.
Nie tyle, ile mają Zosia i Basia. Urodziłam się w PRL-u, który był szary, bury i ponury. Nie mieliśmy ładnych zabawek. I ja, jak każda dziewczynka zza żelaznej kurtyny, marzyłam o pięknej lalce Barbie. To jest tak, że im bardziej coś, o czym marzysz, jest nieosiągalne, tym bardziej tego pragniesz.
– W psychologii określa się to efektem niedoboru. Widząc coś trudno dostępnego, podświadomość sprawia, że chcemy tego jeszcze bardziej, bo wydaje się to bardziej wspaniałe.
W czasach naszego dzieciństwa tym właśnie były lalki Barbie. Trudnym do zdobycia dobrem luksusowym. Magią, zapachem wielkiego zachodniego świata, do którego nie mieliśmy dostępu. Ile miałaś lat, jak dostałaś swoją pierwszą lalkę?
– Albo 11, albo 12. Dostałam ją od znajomych, u których spędzałam wakacje w Niemczech. Marzyłam o takiej w pięknej kreacji, ale dostałam w stroju do fitnessu. Musiałam potem się wymienić z ich córką. Ona mi dała sukienkę, a ja jej dresik (śmiech).
Moja historia była podobna. W domu niestety nie było zrozumienia dla mojego pragnienia. Myślę, że dla moich rodziców lalka, którą można było kupić tylko w Pewexie za dolary, była dużym wydatkiem i w ich mniemaniu zupełnie niepotrzebnym. Przecież miałam inne lalki do zabawy.
[...]
– Ruth Handler stworzyła pierwszą Barbie 65 lat temu, widząc, że jej córka nie bawi się bobasami, tylko wycina lalki z papieru i odgrywa scenki z życia dorosłych.
Gdy na świat miała przyjść Basia, moja druga córka, przeczytałam, że gdy pojawia się kolejne dziecko, warto temu pierwszemu wręczyć prezent od młodszego rodzeństwa. Chodzi o to, żeby złagodzić sytuację i zacząć budowanie pozytywnych relacji między rodzeństwem. Starsza Zosia dostała więc od Basi lalkę Barbie z dzieckiem i z wózkiem. Zestaw adekwatny do sytuacji. Świetne jest to, że teraz Barbie pokazuje, że faktycznie każdy może być, kim chce, że nie ma ograniczeń. Dlaczego osoba z amputowaną nogą nie mogłaby być architektką? Mogłaby. Tu jest taka lalka. Ograniczenia są tylko w naszych głowach. Dla mnie jako matki dwóch córek, i jednego chłopca, jest bardzo ważne, by wspierać młode dziewczyny i stworzyć im świat, w którym będą mogły realizować swoje pasje i marzenia, nawet te szalone. Przed nami jeszcze długa droga, by pokazać im, że bycie matką nie wyklucza zostania astronautką. Albo że to, że któraś matką nie została, nie oznacza, że jest gorsza czy niepełnowartościowa. Samantha Cristoforetti, o której już rozmawiałyśmy, była w kosmosie dwa razy. Po raz drugi w 2022 roku, gdy była mamą sześcioletniej córki i rocznego synka. Jest też Barbie Frida Kahlo, artystka, która dzieci nie miała, ale spełniała swoje marzenia o malowaniu. Dlatego właśnie wszelkie projekty, które wspierają kobiety i dają im siłę w sięganiu po marzenia, w drodze do bycia tym, kim chcą, mają moje poparcie.
– Ja jestem dziennikarką, Ty aktorką. Ale gdyby któraś z nas miała „męskie” marzenia, na przykład samotny rejs dookoła świata czy wyjście w przestrzeń kosmiczną, zapewne usłyszałybyśmy, że może jednak powinnyśmy zająć się czymś innym. Na szczęście coraz więcej kobiet może realizować się w zawodach zarezerwowanych wcześniej dla mężczyzn.
Jakie to szczęście, że przełamujemy stereotypy i takie podejście odchodzi do lamusa. Nie chodzi tylko o to, że kobiety chcą wykonywać męskie zawody. Pamiętasz film „Billy Elliot” o chłopcu, który pragnął tańczyć w balecie i zrobił to wbrew woli ojca i opiniom otoczenia? To działa w obie strony. Dlaczego chłopiec ma nie tańczyć w balecie? Najważniejsze jest to, żeby każdy był szczęśliwy w swojej życiowej roli. Nie chodzi przecież o to, żeby teraz wywierać na kobietach presję, że każda musi osiągać nie wiadomo co. Dla wielu z nas bycie matką to ta najważniejsza, wymarzona rola. Ale czy to od razu oznacza, że matki nie są ambitne? Nie dajmy się zwariować. Ważne jest to, żeby robić w życiu to, co się chce, i mieć wsparcie. Żeby nasze wybory nie były deprecjonowane.
[...]
Rozmawiała Katarzyna Piątkowska
Cały wywiad dostępny w nowym numerze magazynu VIVA! w punktach sprzedaży już od czwartku, 7 listopada.
Artykuł aktualizowany na VIVA Historie 10.11.2024 r.