Kiedyś była katoliczką, teraz chce być wolna. „Lubię pójść do cerkwi, czy kościoła protestanckiego"
Dj Wika w niezwykle szczerej rozmowie opowiada o swoich poglądach
DJ Wika jest ogromną inspiracją zarówno dla młodszych, jak i starszych ludzi. Ulubienica publiczności od lat zachwyca na imprezach na całym świecie. W niezwykle szczerej rozmowie z Elżbietą Pawełek opowiedziała o swojej pracy oraz zdradziła, skąd pochodzi jej artystyczny pseudonim.
Dj Wika zdradza kulisy powstania pseudonimu artystycznego
[...]
Wika to artystyczny pseudonim Wirginii Szmyt?
Tak. Wirginia brzmi trochę pretensjonalnie, więc wolę być Wiką lub Viką, jak mnie nazywają. W szkole mówili do mnie Wirgunia, Wirguś, Wiguś i żartowali: „Najpierw cyc, potem nic, a potem Wiguś”.
Marzyła Pani o scenie jeszcze jako dziewczynka, a stała się królową disco?
Królowa to za dużo powiedziane. Nie wiem, skąd wokół mnie tyle szumu. Prasa, radio, telewizja. Juliusz Machulski powierzył mi rólkę w „Vinci 2”. Ludzie chcą sobie ze mną robić selfie, proszą o autografy, co wprawia mnie w zażenowanie. Tak naprawdę zaczęłam pracować po przejściu na emeryturę, bo nie chciałam siedzieć jak pelargonia w oknie. Był to dalszy ciąg resocjalizacji, tylko tym razem ludzi starszych, często samotnych, bojących się nowości. Pomyślałam, że trzeba seniorów przystosować do współczesnych czasów. A najprościej zrobić to poprzez integrujące działanie muzyki. Najpierw założyłam kabaret Viagrę, który był teatrem żywego słowa. Nawet nie musieli uczyć się ról, wystarczyło pięknie czytać. Do tego był chór i tańce. Dostałam piękny klub na Okęciu, bo wcześniej mieliśmy klub w suterenie na Baśniowej, gdzie widać było tylko nogi przechodniów. Pomyślałam wtedy: Właśnie to jest nasz stosunek do starości. A wróciłam akurat ze Szwajcarii, gdzie stary człowiek był kolorowy i zadbany, siedział w kawiarniach w Migrosie i pił herbatkę. Oglądałam tamtejsze domy starości, wszyscy uśmiechnięci, pogodni. Pomyślałam: inny świat. Od tamtego czasu dużo się u nas zmieniło, a pracuję z seniorami już 26 lat. My też mamy teraz kolorowych seniorów i Uniwersytety Trzeciego Wieku. To mnie uskrzydla, ale nie spodziewałam się, że zrobią o mnie film.
Dwa filmy, bo na Arte.tv można było obejrzeć świetny dokument „DJ Wika”, a w ubiegłym roku do kin trafił kapitalny musical dokumentalny „Vika!”, nakręcony przez Agnieszkę Zwiefkę.
To jest film o starości, w którym pokazali każdy detal z mojego życia. Przez cztery lata za mną dreptali i rejestrowali moją codzienność, co było chwilami wkurzające. Nawet to, jak sama wytapetowałam swój pokój. Potem miałam pytania, czy zrobiłam to na potrzeby filmu. Skądże, zawsze sama tapetuję mieszkanie. Ale film bardzo się spodobał, był wyświetlany na festiwalu w Cannes i wciąż puszczają go na specjalnych pokazach, po których spotykam się z publicznością. To wszystko zaczęło się od książki „DJ Wika. Jest moc”. Proszę zobaczyć te stosy wywiadów. „Polityka”, „Newsweek”, „Forbes”. Nawet nie wiedziałam, że jestem taka mądra. Ale mam też krytyków. Po pokazie mojego filmu podeszła do mnie zbulwersowana kobieta i powiedziała, że będę się w kotle smażyć. Na co ja: „No to się będziemy razem smażyć”. Zawsze mówię seniorom, że mamy jedno życie, które powinno być radością. Większość z nich została ukształtowana przez Kościół, a ile tam hipokryzji. Dużo czytam na temat różnych religii, a istotą każdej jest troszkę człowieka okiełznać i podporządkować. A ja się przeciwko temu buntuję.
CZYTAJ TEŻ: Ma 86 lat, wciąż zachwyca formą. Mało kto jednak wie, że DJ Wika skrywa smutną przeszłość
Co jest Pani religią?
Mam swoje życie i chcę być absolutnie wolna. Nie chciałabym nawet należeć do jakiejkolwiek partii, żeby nie chodzić na zebrania. Kiedyś chodziłam do kościoła, teraz nawet lubię tam wejść, jak nikogo nie ma, i posłuchać ciszy, poczuć zapach. Czasem ktoś gra na organach, ludzi nie ma. To skłania mnie do refleksji. Lubię też pójść do cerkwi, gdzie śpiewają. I do kościoła protestanckiego, żeby posłuchać, co ksiądz mówi, bo czasami ma mądre kazanie. „Czytała pani Biblię?”, pytają. A co można było wiedzieć o człowieku dwa tysiące lat temu, jak na ośle jeździli. Nie wiedzieli o wielu sprawach, Kolumb dopiero w 1492 roku odkrył Amerykę. Teraz dopiero się dowiedzieliśmy, że dzieci chorują na autyzm, mają ADHD, że część populacji dotyka schizofrenia czy depresja i są osoby transpłciowe. Mam specjalizację z oligofrenii, czyli niepełnosprawności intelektualnej. Zdziwienie wciąż wywołuje fakt, że dziewczynka z downem może być modelką. Może, a dlaczego nie? Tak dużo jest w nas uprzedzeń.
Co jest Pani idée fixe?
Postawiłam sobie za cel w życiu, żeby seniorom przywrócić godność. Starość jest naszym korzeniem i nie możemy dopuścić, żeby ten korzeń był przegniły i zapomniany. Muszę przyznać, że zrobiłam tu piękną robotę. Wymyśliłam bowiem paradę seniorów, żeby pokazać ich światu. Senior był postrzegany jako nikt, po przejściu na emeryturę nie istniał. Nie było go w życiu publicznym, w telewizji. Nawet środki przeczyszczające reklamowały młode dziewczyny. Przez pięć lat mieszkałam w Szwajcarii, trochę byłam w Stanach i w Szwecji, gdzie zobaczyłam inny świat. Zachwycałam się amerykańskimi programami robionymi dla seniorów przez seniorów. Ale w końcu ruszyło się coś u nas. I tak Pierwsza Ogólnopolska Parada Seniorów pod hasłem „Dojrzali! Wspaniali!” odbyła się w Warszawie w 2014 roku. Przyjechało na nią 14 tysięcy seniorów, zaczynała się na placu Konstytucji, a kończyła w Alejach Ujazdowskich. Tak się spodobała, że kilka miesięcy później zorganizowano Senioralia w Krakowie, które stały się międzynarodową imprezą, gdzie gram już od 12 lat.
[...]
Rozmawiała Elżbieta Pawełek. Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn.